PKO Ekstraklasa: Jagiellonia - Raków. Niespodzianka w Białymstoku, beniaminek z pierwszą wygraną

Jagiellonia Białystok przeważała przez większą część spotkania, ale nie potrafiła udokumentować tego golem. Raków Częstochowa wykorzystał sytuację i odniósł niespodziewane zwycięstwo 1:0.

Kuba Cimoszko
Kuba Cimoszko
piłkarz Jagiellonii Białystok Tomas Prikryl (w środku) i Igor Sapała (z prawej) z Rakowa Częstochowa PAP / Artur Reszko / Na zdjęciu: piłkarz Jagiellonii Białystok Tomas Prikryl (w środku) i Igor Sapała (z prawej) z Rakowa Częstochowa
W Białymstoku długo zanosiło się na podział punktów. Okazało się jednak, że pozory mylą. W 81. minucie długie dośrodkowanie z rzutu wolnego wykonywanego przez Igora Sapałę spadło na głowę szybującego nad rywalami Tomasa Petraska, a ten posłał piłkę w długi róg bramki Damiana Węglarza. Tak padła jedyna bramka w meczu. Kibice Rakowa Częstochowa mogli świętować pierwszą w PKO Ekstraklasie wygraną od ponad 20 lat!

- Nie chcę rzucać pustych sloganów o tym jak dobrą drużyną jesteśmy. Liczę na to, że w najbliższych spotkaniach to zwyczajnie udowodnimy - mówił w wywiadzie dla WP SportoweFakty Andrzej Niewulis. Kontuzjowany kapitan Rakowa był przekonany, że słabsza postawa jego kolegów w inauguracyjnym starciu z Koroną Kielce (0:1) wynikała z "gorszego dnia" i na Podlasiu zobaczymy zupełnie inną drużynę. Nie mylił się, chociaż przyszło na to trochę poczekać.

W mecz lepiej weszli gospodarze, którzy po wygranej w 1. kolejce z Arką Gdynia (3:0) chcieli udowodnić, że nie przypadkowo zostali liderem. Od pierwszego gwizdka Daniela Stefańskiego starali się więc prowadzić grę i mieli inicjatywę. W ataku brakowało im jednak dokładności. Już w 4. minucie niezłą szansę miał Zoran Arsenić, ale nieczysto trafił głową w piłkę po dośrodkowaniu Guilherme Sityi z rzutu wolnego. Kilka chwil później bliżej celu był Jakub Wójcicki, lecz ostatecznie jego zaskakujący lob przeleciał nad poprzeczką. W końcu przed świetną okazją stanął Bartosz Bida, który minął rywala w polu karnym, lecz na koniec niepotrzebnie szukał podania do Ognjena Mudrinskiego.

ZOBACZ WIDEO: Borussia Dortmund lepsza od Liverpoolu. Pięć goli w ciekawym sparingu

Optycznie Jaga grała lepiej od rywali przez około pół godziny gry, ale nie przekładało się to na sytuacje. Goście szczególnie nie radzili sobie z odbiorem piłki dla Martina Pospisila i co raz uciekali się do jego fauli. Goli jednak nie było i powoli role zaczęły się odwracać. A zmieniły się kompletnie w ostatnim kwadransie pierwszej części, gdy Raków podszedł odważniej do przodu. To okazało się słuszną taktyką i powinno dać prowadzenie. Tak się jednak nie stało, bo dobrze dysponowany był Węglarz. W 33. minucie kapitalnie odbił strzał głową Petraska z kilku metrów, a w końcówce zdołał sparować uderzenie z dystansu Igora Sapały, po którym piłka leciała w okienko. Nie brakowało mu też szczęścia, bo obie sytuacje przedzieliła bomba Felicio Browna Forbesa sprzed pola karnego w poprzeczkę.

Jaga broniła w końcówce pierwszej części i mogła być zadowolona, że schodzi na przerwę z bezbramkowym rezultatem. Chociaż z drugiej strony mogła mieć niedosyt, bo w ostatnich minutach dwie szanse zaprzepaścił Jesus Imaz, który najpierw trafił z kilku metrów w Michała Gliwę, a kilka chwil później wychodząc z nim sam na sam uderzył nieczysto.

Przed zmianą stron w białostockiej szatni musiało być bardzo gorąco, bo w kolejną połowę znowu lepiej weszli piłkarze Jagi. Już po kilkudziesięciu sekundach Nemanja Mitrović doszedł do niezłej sytuacji po dośrodkowaniu z rzutu różnego i upadając zdołał uderzyć głową tuż obok słupka. Po chwili sam na sam z Gliwą był Mudrinski, ale przegrał ten pojedynek.

Dla Rakowa to był znak ostrzegawczy, że trzeba zachować więcej czujności z tyłu. I jego piłkarze wyciągnęli nauczkę, bo w kolejnych minutach nie dopuszczali do podobnego zagrożenia. Ponadto znowu grali wysokim pressingiem, a okazji szukali głównie w szybkim ataku, próbując głównie uruchamiać długimi podaniami Browna Forbesa. Nie przynosiło to jednak rezultatów. Kilkukrotnie próbowano też atakiem pozycyjnym, lecz także nie było z tego większego zagrożenia. W końcu znów oddali więc inicjatywę gospodarzom z nadzieją na okazję do kontrataku lub jakiś stały fragment. Pomysł okazał się skuteczny.

Jagiellonia Białystok - Raków Częstochowa 0:1 (0:0)
0:1 - Tomas Petrasek 81'

Składy:

Jagiellonia Białystok: Węglarz - Wójcicki, Arsenić, Mitrović, Guilherme - Pospisil, Romanczuk - Prikryl (76' Camara), Imaz (83' Kostal), Bida (63' Mystkowski) - Mudrinski

Raków Częstochowa: Gliwa - Petrasek, Apolinarski (76' Skóraś), Szymonowicz, Sapała, Nouvier (46' Babenko), Schwarz, Kun, Kasperkiewicz, Szczepański (80' Azemović), Brown

Żółte kartki: Martin Pospisil, Zoran Arsenić, Ognjen Mudrinski (Jagiellonia) oraz Felicio Brown Forbes, Tomas Petrasek, Igor Sapała, Michał Skóraś (Raków)

Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz)

Widzów: 12583

Czy Jagiellonia będzie walczyć o tytuł mistrza Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×