- Wydaje mi się, że chciano mnie w klubie, ale zrezygnował ze mnie trener Smuda. To już jednak przeszłość. Jest nowy szkoleniowiec. Dla mnie to nowa szansa i nowe wyzwanie. Chcę zapomnieć o ostatnich kilku miesiącach - mówi chorwacki pomocnik Gordan Golik, który przyszedł na Bułgarską w zimowym oknie transferowym. Trener Franciszek Smuda nie był jednak zadowolony z tego transferu i wiosną nie dał nawet szansy debiutu w ekstraklasie 24-letniemu zawodnikowi.
"Franz" po rozpoczęciu rundy rewanżowej narzekał na słabe wzmocnienia, a właściwie pozyskania Golika, Jasmina Buricia i Harisa Handzicia nie zaliczył do wzmocnień. Tą trójkę nazywał szrotem. Potem trochę złagodniał, ale ciągle twierdził, że piłkarze z Bałkanów nie mają szans na przebicie się do składu. - Ja ich mogę nawet lubić, bo to fajne chłopaki. Ale nie ten rozmiar kapelusza, by grać w zespole - mówił doświadczony trener.
- Przez cały pobyt nie miałem okazji nawet porozmawiać z trenerem Smudą o mojej sytuacji. Teraz wiem, że we Wronkach każdy z nas porozmawia indywidualnie z trenerem Zielińskim. I wierzę, że przygotowania zaczniemy wszyscy na podobnym poziomie. A nie tak, że ktoś jest od razu odstawiony od składu - zaznacza Golik, który wyraźnie cieszy się ze zmiany trenera. U Jacka Zielińskiego ma czystą kartę i może skupić się tylko na sumiennych treningach.
Przedstawiciele Kolejorza musieli się sporo namęczyć, by sprowadzić do Polski Chorwata, bowiem do walki o niego stanęły takie kluby jak Auxerre i Lille.