Bezrobotny Marcelo Sarvas od kilku miesięcy szukał nowego klubu, a a jego menedżer rozsyłał wszystkim DVD z występami Brazylijczyka. Co prawda w pierwszym sparingu starczyło mu sił tylko na pierwszą połowę, ale zdążył strzelić dwie bramki i zachwycić działaczy Polonii. Ci po miesiącu testów i negocjacji zdecydowali się zaproponować roczny kontrakt, z miesięczną gażą w wysokości 40 tysięcy złotych. Tak więc Sarvas stał się najlepiej opłacanym graczem przy Konwiktorskiej.
- Ja najlepiej zarabiający?! Pierwsze słyszę. Mamy tu przecież reprezentantów Polski i na pewno inkasują więcej ode mnie. Nie znam jednak zarobków kolegów. Zresztą, gdy wychodzimy na boisko, nikt nie myśli o pieniądzach - mówi 28-letni pomocnik w rozmowie z Przeglądem Sportowym.
W czwartkowym spotkaniu z Budućnostem będzie miał szansę debiutu w europejskich rozgrywkach i tak na prawdę musi pokazać swoją przydatność w stołecznej drużynie. Z pierwszych obserwacji wynika, że Marcelo może stać się gwiazdą w przyszłym sezonie ekstraklasy.
Piłkarską karierę zaczynał w Corinthians, gdzie obecnie występuje słynny Ronaldo. Powoli przechodził wszystkie szczeble juniorskich drużyn, nie miał tyle szczęścia co niektórzy jego koledzy.
W Warszawie zagra co najmniej rok, bo w kontrakcie zapisana jest opcja przedłużenia o 24 miesiące. - Różne rzeczy mogą się stać po sezonie, ale ja chcę najpierw wywalczyć miejsce w drużynie i pokazać się w polskiej ekstraklasie, tak jak Roger - twierdzi Sarvas i przyznaje, że Polska ma być dla niego tylko startem do kariery na zachodzie Europy.