Duma Katalonii po sześciu meczach zgromadziła zaledwie dziesięć punktów. Spotkanie z waleczną drużyną Getafe - i to na jej terenie - z pewnością wywoływało ogromną dawkę niepokoju przed tym spotkaniem w sercach kibiców Barcelony. Z ogromnym respektem do rywala podchodził trener Ernesto Valverde.
- To będzie podobny mecz do tego sprzed roku. Getafe to bardzo zdyscyplinowana drużyna. Bardzo ciekawie przechodzi do ataku, gdzie ma szybkich zawodników. Musimy na nich uważać. Rok temu boleśnie się o tym przekonaliśmy. To dobrze, że mierzymy się z nimi teraz, bo oni zmuszą nas do dobrej gry i nie będziemy mogli stracić koncentracji. Musimy w końcu powalczyć o zwycięstwo na wyjeździe - mówił na przedmeczowej konferencji prasowej.
Szkoleniowiec Blaugrany miał w pamięci mecz ze stycznia bieżącego roku, kiedy jego zespół wygrał 2:1, ale szło mu bardzo trudno. Ponadto cały czas nie mógł skorzystać z Leo Messiego, a także Jordiego Alby, Samuela Umtitiego oraz Ansu Fatiego zmagającego się z kontuzją kolana. Na ławce od początku zasiedli za to Aleix Vidal, Ivan Rakitić oraz Nelson Semedo.
ZOBACZ WIDEO: Serie A. Krzysztof Piątek z golem, AC Milan bez punktów. Kolejne rozczarowanie utytułowanego klubu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
W pierwszej części gry lepsze wrażenie robili gospodarze. Trener Jose Bordalas postawił od początku na duet napastników Angel-Jaime Mata, który regularnie nękał rywali. Barcelona rozkręcała się stopniowo. Pierwszą groźną szansę stworzył Carles Perez, który zastąpił kontuzjowanego Ansu Fatiego w wyjściowej jedenastce. Była to odpowiedź na próbę Angela minutę wcześniej.
Później zaczął się moment, w którym piłka krążyła od jednego pola karnego pod drugie. Po stronie gości najbardziej aktywni byli oprócz wspominanego Pereza także Luis Suarez. To on - dość nieoczekiwanie - został bohaterem pierwszej części spotkania. Marc-Andre ter Stegen wybił piłkę na 20. metrze przed polem karnym i... uruchomił tym samym Urugwajczyka, który przelobował Davida Sorię. Ekipa trenera Valverde, choć nie przeważała na boisku, prowadziła do przerwy, a bramkarz Dumy Katalonii mógł poszczycić się asystą.
Po zmianie stron Blaugrana zadała jeszcze jeden cios. Uderzenie z dystansu Pereza odbił Soria, ale przy dobitce Juniora Firpo bramkarz Azulones nie miał już żadnych szans. Nieźle grające Getafe po tych dwóch ciosach nie mogło się już podnieść przez dobre kilkanaście minut. Gospodarze skupili się już bardziej na destrukcji niż konstrukcji.
Dopiero w ostatnim kwadransie uaktywnił się Kenedy. Piłkarz wypożyczony z Chelsea do klubu z przedmieść Madrytu napędzał ofensywne akcje swojego zespołu, lecz nie udało mu się znaleźć drogi do bramki. Jeszcze w 85. minucie doskonałą szansę miał Angel, który głową uderzył minimalnie nad poprzeczką po centrze z lewego skrzydła.
Był to już fragment, w którym Barcelona grała w dziesiątkę po drugiej żółtej kartce dla Clementa Lengleta. Jednak zupełnie nie przeszkodziło to ekipie ze stolicy Katalonii w odniesieniu pierwszego wyjazdowego zwycięstwa w lidze od 23 kwietnia. W Barcelonie z pewnością odetchnęli z ulgą, ale raczej nie na długo, bo w kalendarzu na październik widnieją starcia kolejno z Interem Mediolan (w Lidze Mistrzów), Sevillą, Eibarem, Slavią Praga (także w LM) i Realem Madryt.
Getafe CF - FC Barcelona 0:2 (0:1)
0:1 - Luis Suarez 42'
0:2 - Junior Firpo 50'
Składy:
Getafe: David Soria, Djene Ortega, Bruno Gonzalez, Allan Nyom (46' Kennedy) - Jason (72' Francesco Portillo), Mauro Arambarri, Nemanja Maksimović, Marco Cucurella - Angel, Jaime Mata (58' Jorge Molina)
Barcelona: Marc-Andre Ter Stegen - Sergi Roberto - Gerard Pique, Clement Lenglet, Junior Firpo - Frenkie de Jong, Sergio Busquets (80' Ivan Rakitić), Arthur Melo - Carles Perez (87' Jean-Clair Todibo), Luis Suarez, Antoine Griezmann (75' Nelson Semedo).
Sędziował: Jesus Gil Manzano
Żółte kartki: Bruno, Maksimović, Kenedy (Getafe) - Busquets, Lenglet, Sergi Roberto (Barcelona)
Czerwona kartka: Lenglet (Barcelona) w 87. minucie (za drugą żółtą)