Największą bolączką Manchesteru United jest bez wątpienia środek pomocy, a zwłaszcza pozycja numer "10". Tę od dłuższego czasu musi obsadzać najczęściej totalnie bezproduktywny Jesse Lingard. Lekarstwem na całe zło ma być Bruno Fernandes. 25-letni Portugalczyk od dłuższego czasu imponuje w Sportingu i już latem był łączony z przeprowadzką na Old Trafford.
Teraz transfer wreszcie ma dojść do skutku. Portugalska telewizja TVI24 poinformowała nawet, że oficjalnie transakcja powinna zostać potwierdzona w niedzielę bądź poniedziałek.
Natomiast Nicolo Schira, który w tym okienku imponuje skutecznością podawanych przez siebie informacji twierdzi, że piłkarz uzgodnił już z angielskim klubem warunki kontraktu, w ramach którego ma zarabiać 6 milionów euro rocznie, a umowa obowiązywać ma do 2025 roku. Jeżeli chodzi o kwotę transferu, to media sugerują, że może wynieść około 60 mln euro.
ZOBACZ WIDEO: Michał Pol ostro o Superpucharze Hiszpanii: Symbol patologii współczesnego futbolu
Czytaj także: Premier Leauge. Pep Guardiola jak BOR - rozbił auta warte fortunę
Plotkom nie zaprzeczył także Paulo Silas, szkoleniowiec Sportingu. Po ostatnim meczu ligowym z Vitorią Setubal spytany o to, czy Fernandes zostanie w klubie, odpowiedział: - Nie mogę tego zagwarantować, bo nie wiem. Myślę już o kolejnym meczu, z Benficą w piątek i myślę o tym, żeby wystawić w nim Bruno.
Sytuację wymownym tweetem o treści "Brunoooooo" z klepsydrą podgrzał także Rio Ferdinand.
Brunoooooooooooo
— Rio Ferdinand (@rioferdy5) 10 stycznia 2020
Fernandes od dłuższego czasu utrzymuje świetną formę w barwach Sportingu. Zeszły sezon zakończył z 32 bramkami i 18 asystami we wszystkich rozgrywkach, w tym ma już na koncie natomiast po 13 goli i asyst.
Czytaj także: La Liga. Media. FC Barcelona zmieniła zdanie. Xavi przejmie klub!