Nie zagram od początku - rozmowa z Marcinem Mięcielem, piłkarzem Legii Warszawa

Trener Jan Urban w szerokiej kadrze zespołu ma pięciu zawodników, którzy mogą grać w ataku Legii. Tak naprawdę to aż tak różowo nie jest. Takesure Chinyama i Bartłomiej Grzelak są kontuzjowani, Adrian Paluchowski mało doświadczony, Sebastian Szałachowski podatny na kontuzje, a Marcin Mięciel jeszcze nie w pełni przygotowany fizycznie do gry.

Marcin Frączak: Tuż przed meczem z Legią w drugiej rundzie eliminacji do Ligi Europejskiej zespół z Gruzji wzmocnił się pięcioma Brazylijczykami. Jest się czego obawiać?

Marcin Mięciel: - Wszystko sprowadza się do tego jacy są to Brazylijczycy. Kiedyś w Pogoni Szczecin byli niemal sami Brazylijczycy, ale jak wszyscy pamiętamy większość z nich w piłkę grać nie potrafiła. Na pewno gdy o tym usłyszeliśmy, poczuliśmy większy respekt. Tym bardziej, że w dzisiejszych czasach nie ma słabych przeciwników. Jak się meczu nie wybiega, jak się nie wywalczy, to się nie wygra.

Jak panu się wydaje, czy Gruzini w meczu z Legią postawią na defensywę?

- Wydaje mi się, że będą nieco cofnięci. Prawdopodobnie nastawią się na grę z kontry. Aczkolwiek my nie możemy patrzeć na to co oni zrobią. Musimy grać swoją piłkę.

Na ostatnich treningach Legia poświęciła sporo czasu na doskonalenie fragmentów gry. Tak się akurat składa, że zespół Olimpi w pierwszej rundzie eliminacji do Ligi Europejskiej, w meczu przeciwko drużynie B 36 zdobywał gole po stałych fragmentach gry. Czy właśnie tego najbardziej Legia obawia się ze strony Gruzinów?

- Powiem szczerze, że nie wiem tak do końca czego się spodziewać po Gruzinach, bo trener Jacek Magiera jeszcze będzie nam przekazywał wskazówki dotyczące ich gry. Z własnego doświadczenia wiem, że wiele spotkań rozstrzyga się po stałych fragmentach gry, więc trzeba w tych sytuacjach szczególnie uważać. Nawet teoretycznie słabsze zespoły mogą mieć opracowane jakieś ciekawe schematy, mogą czymś zaskoczyć.

Transmisji z meczu Legia - Olimpi nie przeprowadzi żadna telewizja. To dla piłkarzy Legii duże rozczarowanie?

- Może nie tyle dla nas co dla kibiców. Wydaje mi się, że każdy polski zespół, który gra w europejskich pucharach powinien być pokazywany w telewizji niezależnie od tego, która to jest faza rozgrywek.

Ostatni trening miał być luźniejszy, ale czasami dochodziło nawet do bardziej ostrych starć, jak choćby między Jakubem Rzeźniczakiem, a Jakubem Wawrzyniakiem!

- Ja akurat tego starcia nie widziałem, ale jeśli tak było, to tylko pokazuje, że nikt nie odpuszcza. Rywalizacja na treningach jest duża, bo każdy chce grać. Mamy szeroką kadrę, o miejsce w składzie walczy duża ilość zawodników, co na pewno zaprocentuje w przyszłości.

Z pana przygotowaniem fizyczny podobno nie jest jeszcze wszystko jak należy. Liczy pan na grę w spotkaniu z Olimpi? Kiedy może się pan pojawić na boisku?

- Jestem na innym etapie przygotowań niż duża część zawodników Legii. Już teraz mogę powiedzieć, że na pewno nie zagram od początku. Trener postawi na innych zawodników, a ja usiądę na ławce. Jeśli wejdę to dopiero w drugiej połowie.

Komentarze (0)