Koronawirus. Olaf Kobacki: Bergamo tętniło życiem. Teraz jest pustka

- Widziałem wykaz nekrologów i zdjęcia wojska wywożącego trumny z ciałami. To uderzający widok. Zwłaszcza gdy pomyślę, że mogłem mijać te osoby na ulicy - mówi nam Olaf Kobacki, zawodnik młodzieżowej drużyny Atalanty Bergamo.

Mateusz Skwierawski
Mateusz Skwierawski
Włosi zmagają się z pandemią koronawirusa Getty Images / Emanuele Cremaschi / Włosi zmagają się z pandemią koronawirusa
Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty: Jesteś w Bergamo?

Olaf Kobacki, piłkarz Atalanty Bergamo: Wróciłem do Polski w piątek tydzień temu. W poprzedni czwartek dostaliśmy z klubu informację, że możemy jechać. Z kolegą z drużyny jedliśmy akurat śniadanie, szybko je dokończyliśmy, zapakowaliśmy samochód i ruszyliśmy w drogę. Pojechaliśmy w ciemno, bo nie wiedzieliśmy nawet, czy przepuszczą nas przez granicę. W Austrii pytali, dokąd jedziemy. Usłyszeliśmy, że możemy przejechać, ale bez zatrzymania. Nocowałem w Niemczech, a do kraju udało mi się wjechać bez korków, ominąłem najbardziej gorący okres.

Miałeś badania przed powrotem do kraju?

Dostałem z klubu dokumenty, że jestem zdrowy. Przed wyjazdem przebadał mnie jeszcze doktor i napisał, że czuję się dobrze. Dzwoniłem też do sanepidu. Od tygodnia jestem w domu. Cieszę się, wolałem nie kusić losu.

ZOBACZ WIDEO Koronawirus. Zbigniew Boniek o zarażeniu Bartosza Bereszyńskiego. "Przechodzi to tak, jak bardzo lekką grypę"

Jak wyglądały twoje ostatnie tygodnie w Bergamo?

W poprzedni wtorek, 10 marca, graliśmy jeszcze mecz młodzieżowej Ligi Mistrzów.

Mecz?

Tak, rewanżowy z Olympique Lyon w 1/8 finału, ale niestety nie udało nam się awansować. Nie mieliśmy tak naprawdę wyboru. Mogliśmy oddać go walkowerem, jak zrobił Inter Mediolan, ale był to nasz pierwszy występ w Lidze Mistrzów, każdy podszedł do tego wydarzenia z dużymi ambicjami.

Nie bałeś się o zdrowie? Wszystkie rozgrywki we Włoszech były już przecież dawno zawieszone.

Na zgrupowanie przed meczem pojechaliśmy do centrum treningowego federacji, nie mogliśmy wychodzić nigdzie z ośrodka, na stołówce siedzieliśmy maksymalnie po dwie osoby przy stole, a tuż przed wyjściem na boisko lekarz mierzył nam temperaturę specjalnym termometrem przypominającym pistolet. Nikt nie miał gorączki.

Jak wyglądało życie poza piłką?

Jestem zawodnikiem młodzieżowej drużyny Atalanty, dlatego mieszkam w internacie z chłopakami z zespołu. Ja wychodziłem tylko na treningi, poza tym w ostatnim miesiącu byłem może dwa razy w supermarkecie. Na terenie ośrodka jest stołówka i tam jedliśmy, teraz to niemożliwe. W internacie został kolega z Afryki i ma zakaz opuszczania pokoju. Pracownicy donoszą mu jedzenie pod drzwi.

Atmosfera w mieście bardzo się zmieniła?

Pamiętam, jak Bergamo wyglądało o tej samej porze rok temu. Mnóstwo ludzi na deptaku, przy dworcu głównym. Młodzież jeżdżąca na deskorolkach, mnóstwo spacerujących osób, klaksony samochodów, gwar. Teraz pustka. Głucho, deptak pusty, nawet samochodów na mieście mało. Ludzie nie wychodzą z domów, a jeżeli już, to do sklepu, w maseczkach i rękawiczkach. Z poprzedniego roku została tylko ładna pogoda.

Niedawno lokalna gazeta w Bergamo opublikowała aż dziesięć stron nekrologów. Z kolei wojsko wywiozło z miasta trumny z ciałami zmarłych, bo w regionie brakuje już miejsc w kostnicach.

Widziałem wykaz nekrologów i zdjęcia wojska. To uderzający widok. Zwłaszcza jeżeli pomyślę, że mogłem mijać te osoby na ulicy. W tamtejszym szpitalu nie ma miejsc na leczenie zakażonych. Byłem w nim pod koniec zeszłego roku z powodu kontuzji. Jak sobie teraz to przypomnę, to nie wierzę, że mógł zostać zapełniony po brzegi. Że nie mieszczą się w nim ludzie. Jest naprawdę ogromny. Najgorsze są myśli, że przecież mogło się to inaczej potoczyć, gdyby ludzie i rząd zareagowali wcześniej. W Polsce czuję się bezpieczniej.

Dlaczego?

U nas ludzie się bardziej pilnują. Wzięli sobie do serca, że lepiej zostać w domu. We Włoszech na początku podejście było swobodne. Wszyscy spotykali się ze znajomymi, na jedzenie, drinka. Włosi mają w naturze spędzanie czasu wspólnie, potrzebują kontaktu. Teraz jednak każdy bardzo przestrzega zasad. Chłopaki z klubu mówili, że muszą mieć specjalne pozwolenia na wyjście do sklepu czy na trening biegowy. Lokalna policja za bezpodstawne wyjście z domu karze mandatem w wysokości 200 euro.

Wasze treningi zostały zawieszone?

Na razie nie trenujemy. Ja jestem teraz u rodziny pod Poznaniem, wychodzę wieczorami i biegam, zachowując oczywiście zasady bezpieczeństwa. Mam nadzieję, że sytuacja się poprawi. W tym roku zdaję maturę, a teraz nie wiem, jak to będzie.

Do Atalanty trafiłeś z akademii Lecha Poznań w 2017 roku. Jak wygląda twoja sytuacja w klubie?

Występuje w zespole młodzieżowym, w Primaverze. Jesteśmy w tych rozgrywkach jedną z najlepszych drużyn, w poprzednim sezonie zdobyliśmy mistrzostwo, co rok o nie walczymy. Odbyłem już kilka treningów z pierwszą drużyną. Pierwszy zespół ma wielu doświadczonych zawodników, a od starszych graczy można wiele podpatrzeć. To bezcenna lekcja.

Teraz trudno mówić o tym co będzie, ale widzisz szanse na awans do pierwszej drużyny?

Myślę że tak. Zawsze wyznaczam sobie ambitne cele, nawet niemożliwe. Prawda jest jednak taka, że nie ma rzeczy niemożliwych. Mam umiejętności, ducha walki, chłodną głowę i ambicje. Muszę być cierpliwy, walczyć dalej. Ale teraz walczymy o co innego, liczy się przede wszystkim zdrowie.

*
Olaf Kobacki ma 18 lat, jest pomocnikiem. Początkowo występował w zespole Atalanty Bergamo w rozgrywkach do lat 17, następnie trafił do Primavery, drużyny do lat 19. Kobacki to również młodzieżowy reprezentant Polski. Był powoływany do kadry u-17 i u-18.

Włoski dziennikarz apeluje do Polaków ws. koronawirusa. "Nie bagatelizujcie problemu"

Mateusz Juroszek: Nie uzyskamy dziesiątek milionów złotych

Oglądaj rozgrywki włoskiej Serie A na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)

Czy rozgrywki piłkarskie powinny być zawieszone do końca sezonu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×