Prezydent Kielc: Jesteśmy w Ekstraklasie i koniec

W środę późnym wieczorem Komisja ds. Nagłych Polskiego Związku Piłki Nożnej potrzymała degradację Widzewa Łódź, dzięki czemu w najwyższej klasie rozgrywkowej znalazła się Korona Kielce. Łodzianie nie godzą się na taki stan rzeczy i zamierzają do samego końca walczyć o to, żeby od sierpnia zagrać w Ekstraklasie.

W Kielcach zapanowała olbrzymia radość po środowym posiedzeniu związkowej komisji, jednak to może jeszcze nie być koniec serialu pt. kto zagra w Ekstraklasie. Widzew liczy na to, że degradacja zostanie zawieszona przez Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu przy PKOl. Jeśli tak się stanie, łodzianie powrócą do Ekstraklasy, a Korona jako trzecia drużyna I ligi będzie musiała przystąpić do baraży.

W stolicy świętokrzyskiego panuje jednak spokój i pewność gry na najwyższym szczeblu, a słowo "baraż" kielczanie wykreślili chwilowo ze swojego słownika . - Jesteśmy zasypywani różnymi informacjami, że to jeszcze nie jest ostateczna decyzja, że ktoś się może jeszcze odwołać. Nie należy się tym jednak przejmować. Z punktu widzenia prawnego, społecznego, medialnego jesteśmy w Ekstraklasie i już nikt tej decyzji nie zmieni - zapewnia prezydent Kielc Wojciech Lubawski, po czym dodaje:- Jeśli PZPN nie podjąłby tej decyzji w środę, to zapanowałaby anarchia, bo start ligi za pasem. Najgorsze mamy już jednak za sobą.

Kielecki prezydent nie chce, aby Korona była postrzegana teraz jako wróg Widzewa. - Walczyliśmy nie tylko o Ekstraklasę, ale również o sprawiedliwość. Nie może być tak, że jak grom z jasnego nieba spada na nas informacja o degradacji, opuszcza nas sponsor, który wykładał ogromne pieniądze i klub pozostaje w rozsypce, podczas gdy inna drużyna w podobnej sytuacji traktowana jest inaczej. O takich rzeczach nie może rozstrzygać koleżeństwo i cwaniactwo. A czym się różniło postępowanie w sprawie Widzewa od Korony? - pyta retorycznie Wojciech Lubawski.

Rzecznik prasowy PZPN Jakub Kwiatkowski oraz rzecznik Trybunału Arbitrażowego Wiktor Cajsel zgodnie jednak twierdzą, że ostateczne decyzje nie zostały jeszcze wcale podjęte. Wszystko zależy od poniedziałkowego posiedzenia Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu.

Komentarze (0)