#DziałoSięWSporcie. Zbigniew Boniek gra przeciwko byłym kolegom
- Co będzie, jak w 89. znajdzie się pan sam na sam z Młynarczykiem i nie strzeli gola? - pyta reporter. - Nic nie będzie - mówił Zbigniew Boniek przed wielkim meczem przeciwko swoim byłym kolegom z Widzewa Łódź.
Boniek pod ostrzałem
Marco Tardelli uderzył z dystansu, piłka odbiła się od Andrzeja Grębosza i zaskoczyła Młynarczyka. Po przerwie drugi zabójczy atak Juventusu wyprowadza Zbigniew Boniek. Na prawej stronie rozgrywa piłkę z Paolo Rossim i oddaje strzał. Józef Młynarczyk odbija piłkę pod nogi Roberto Bettegi i 2:0 dla gospodarzy.
- A co będzie, jak w 89. minucie znajdzie się pan sam na sam z Józefem Młynarczykiem i nie strzeli gola?
- Nic nie będzie - mówił "Zibi" przed meczem.
Jego pierwszy mecz w Juve przeciwko Widzewowi potraktowano wyjątkowo. Boniek jest pod ostrzałem dziennikarzy. - Przecież nie gram przeciwko Polsce, lecz przeciwko Widzewowi - tłumaczył się.
To wydarzenie sezonu w polskiej piłce. Wiosną 1983 roku Widzew Łódź gra w Pucharze Europy Mistrzów Klubowych. Staje się jedną z dwóch największych drużyn klubowych w historii polskiej piłki. Może ustępuje tylko Górnikowi Zabrze, który w latach 60. brylował na europejskich stadionach. Marsz widzewiaków do finału zatrzymuje Juventus.
Włosi są naszpikowani gwiazdami. Mają w składzie sześciu mistrzów świata z mundialu 1982 (Dino Zoff, Claudo Gentile, Gaetano Scirea, Antonio Cabrini, Marco Tardelli i Paolo Rossi, który na turnieju był królem strzelców). Wzmocnieni zagranicznym zaciągiem - Michelem Platinim i Zbigniewem Bońkiem, który przed sezonem odszedł z Widzewa za 1,8 mln dolarów.
Po pierwszym spotkaniu w Turynie niestety wiadomo, że to Stara Dama zagra w finale. Jej największe gwiazdy nie wierzą, że łodzianie odrobią dwubramkową stratę. Rewanż w Łodzi kończy się remisem 2:2 i ogromnym skandalem. Sędzia liniowy Wil de Vrieze zostaje trafiony butelką w głowę. Widzew dostaje grzywnę 50 tys. franków szwajcarskich. W konsekwencji musi też swoje mecze w przyszłym sezonie Pucharu UEFA rozgrywać w Białymstoku.
Bohaterowie całego kraju
Tak zakończyła się niezapomniana historia, którą Widzew napisał już w ćwierćfinale. Wtedy wyeliminował Liverpool, który był jednym z największych faworytów do tytułu. Awans przypieczętowano na Anfield, gdzie polscy piłkarze zebrali od angielskich kibiców głośny aplauz. Angielscy kibice do dzisiaj pamiętają wyczyn Widzewa.
"Do Polski piłkarze Widzewa wracali jako bohaterowie już nie tylko Łodzi, ale całego kraju [...] Pokonując Liverpool, stali się na pewno jedną z dwóch największych drużyn klubowych w historii polskiej piłki. Przez długie jeszcze miesiące na stadionach Polski byli witani owacyjnie, wizytowali zakłady pracy, domy dziecka, zakłady karne" - opisuje ich sukces Marek Wawrzynowski w książce "Wielki Widzew".
Los jednak nie wysłuchał próśb widzewiaków. W półfinale liczyli na słabszy Real Sociedad, ale zamiast nich trafili najmocniejszą ekipę Starego Kontynentu. Jednak do dziś ich półfinał Pucharu Europy to największy wyczyn polskich klubów w historii występów w europejskich pucharach.
* W pracy nad materiałem korzystałem z książki "Wielki Widzew" Marka Wawrzynowskiego
Z powodu zagrożenia epidemią koronawirusa, apelujemy do Was, byście unikali skupisk ludzkich. Wspieramy akcję #zostanwdomu. Pod hasztagiem #DziałoSięWSporcie każdego dnia będziemy przypominać ważne, ciekawe, niesamowite zdarzenia, które zapisały się w historii sportu.
KS Koronawirus. Jak małe kluby walczą z pandemią
Wiesław Wilczyński: Sport dzieci to bardzo wrażliwa branża
Oglądaj rozgrywki włoskiej Serie A na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)