Premier League. Butelka wina i dwa stroje... Realu Madryt dla Mauricio Pochettino od Jose Mourinho

Getty Images / Chris Brunskill/Fantasista / Na zdjęciu: Mauricio Pochettino
Getty Images / Chris Brunskill/Fantasista / Na zdjęciu: Mauricio Pochettino

- Premier League to najlepsza liga na świecie. Praca w niej to dla mnie oczywiście jedna z opcji, być może priorytetowa, ale nie zamykam się na inne kraje - przyznał Mauricio Pochettino, były trener Tottenhamu Hotspur.

Argentyńczyk udzielił obszernego wywiadu dziennikowi "The Guardian". Jeden z jego wątków dotyczy jego relacji z Jose Mourinho, aktualnym pierwszym trenerem Spurs. Ich losy przeplatały się już kilka lat temu w lidze hiszpańskiej. Mauricio Pochettino pracował w Espanyolu Barcelona, a Portugalczyk w Realu Madryt. Już wtedy argentyńskiego szkoleniowca wymieniało się w gronie tych, którzy mieliby przejąć drużynę Królewskich po "The Special One".

- Moje dzieci co noc sypiały w piżamach Espanyolu, więc trudno było myśleć o zmianie. Dzień po tej wypowiedzi Jose podarował mi butelkę francuskiego czerwonego wina i dwa stroje Realu Madryt. Powiedział, że są dla moich dzieci. Cieszę się, że to właśnie on przejął Tottenham po mnie. Kiedy Jose był w Realu Madryt, myślałem sobie "o, może kiedyś uda mi się przejąć jego posadę". Tymczasem to on przejął moją w Tottenhamie. Niewiarygodne, prawda? - opowiadał 48-letni trener.

"Nawet Jose jest wdzięczny za naszą pracę"

Pochettino przeniósł się jeszcze wspomnieniami do ubiegłorocznego finału Ligi Mistrzów, w którym Tottenham Hotspur przegrał z Liverpoolem FC 0:2. Koguty po raz pierwszy w historii zagrały w finale Champions League, ale nie było im dane zdobyć trofeum.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Czy mecze piłkarskie są bezpieczne? Specjalista nie ma wątpliwości. "Duńskie badania to potwierdzają"

- Byliśmy dużo lepsi od Liverpoolu i być może zasługiwaliśmy na lepszy rezultat, ale finały są nie od ładnej gry czy zasługiwania na zwycięstwo a od wygrywania. Nikt nie jest przygotowany na porażkę w finale. Pierwsze sekundy spotkania zmieniły wszystko, całe emocje. Trudno przygotować drużynę na coś takiego. Byłem bardzo rozczarowany, trudno było mi przestać płakać czy w ogóle czuć się źle - opisuje Argentyńczyk na łamach "The Guardian".

W listopadzie 2019 roku pożegnał się ze stanowiskiem pierwszego trenera. Zespół spadł do drugiej połowy tabeli Premier League. Nie da się jednak ukryć, że przez pięć i pół roku Tottenham pod jego wodzą zrobił spory krok do przodu.

- Po tych latach pracy, którą wykonaliśmy w klubie, podniesienie się z tego wszystkiego było bardzo trudne. Zmieniła się nasza świadomość. Staliśmy się bardziej otwarci na nowe strategie, na nowy rozdział w historii. Cieszę się również, że udało mi się zostawić klub w takim właśnie stanie. Nawet Jose jest wdzięczny za to, jak zbudowaliśmy ten klub i wprowadziliśmy go tam, gdzie teraz jest - wspomina Pochettino.

Porównanie do Fergusona i... Jordana

Od kilkunastu tygodni pojawiają się informacje na temat nowych pracodawców dla byłego trenera Tottenhamu. W gronie ekip, które mógłby poprowadzić, wymienia się m.in. Newcastle United czy Manchester City. Ale, jak zaznacza sam zainteresowany, rozważa też oferty z innych krajów.

- Uważam, że nadal Premier League jest najlepszą ligą na świecie. To dla mnie oczywiście jedna z opcji, być może priorytetowa, ale nie zamykam się na inne kraje. Na razie zostałem w Londynie razem z rodziną. Podjęcie pracy w innym kraju będzie trudne, ale nie niemożliwe.

Były trener Kogutów musi się jednak zmagać z metką tego, który nie wygrał żadnego trofeum. Jak przyznał, nie lubi takiego sposobu oceny szkoleniowców. Przytoczył przykład Alexa Fergusona jako trenera Manchesteru United czy nawet Michaela Jordana jako zawodnika Chicago Bulls, którzy przez pierwsze siedem lat nie odnosili sukcesów.

- Zobaczcie na Claudio Ranieriego. Wygrał swój pierwszy tytuł z Leicester City dopiero wtedy, gdy był już pod koniec swojej kariery. Ludzie mogą mówić, ze to trener bez sukcesów, ale... on je ma. Problem w tym, że nie jesteśmy trenerami, którzy od razu zaczynali na przykład w Bayernie Monachium. To przecież inny start niż na przykład w Norymberdze, z całym szacunkiem dla klubu. Jeśli byśmy tak na to patrzyli, 90 procent trenerów na świecie należałoby uznać za przegranych. A trenerzy nie są tylko po to, by zdobywać tytuły - tłumaczył.

Czytaj również: 

Premier League. N'Golo Kante może trenować w domu

Kolejny problem w powrocie Premier League. Dwóch piłkarzy Watford FC w izolacji

Komentarze (0)