Gdyby Robert Lewandowski wziął globus i zaznaczył pinezkami kluby, którym strzelał gole, wydrążyłby jedną, wielką dziurę. Ale do sobotniego spotkania akurat Duesseldorf byłby bez choć jednego nakłucia. Aż trudno uwierzyć, ale dotąd Polak nie zdobył przeciwko Fortunie ani jednej bramki.
Gdy w końcu to jednak zrobił, szkoleniowiec rywali Uwe Roesler odwrócił się od boiska, zrezygnowany oparł się o ławkę rezerwowych i zakrył głowę rękoma. Szkoleniowiec był załamany, bo jego drużynie nic się nie układało. Kończyła się właśnie pierwsza połowa, Lewandowski przybijał piątki z kolegami, a goście przegrywali już 0:3. Fortuna sprzyjała tym razem gospodarzom i naszemu napastnikowi.
Lewandowski w zasadzie dopełnił formalności. Trzeba mu oddać, że sprytnym zagraniem piętą do Joshuy Kimmicha rozpoczął bramkową akcję, ale koledzy zrobili wszystko, żeby Polak miał ułatwione zadanie. Strzelać mógł najpierw Kimmich, a później Thomas Muller, ale obaj zawodnicy Bayernu podawali. Lewandowski miał w końcu pustą bramkę oraz biegnącego do niego obrońcę i spokojnie, mocnym strzałem trafił po raz pierwszy w tym meczu.
ZOBACZ WIDEO: Zrobimy sobie w Polsce "drugie Bergamo"? "We Włoszech wszystko zaczęło się od meczu piłki nożnej!"
Bayern Monachium miał już wtedy ułożone spotkanie dzięki Benjaminowi Pavardowi. Francuz był zamieszany w dwa pierwsze gole. Po piętnastu minutach nie wyszedł mu strzał, po którym piłka przeleciałaby obok bramki, ale Mathias Jorgensen myślał inaczej, starał się ją wybić i pokonał własnego bramkarza. Później Pavard uderzył głową i ten gol został już zapisany na jego konto, choć Florian Kastenmeier powinien lepiej interweniować.
Zaraz po przerwie realizator oszczędził i nie pokazał reakcji trenera Fortuny, a twarz szkoleniowca na pewno nie promieniała. Lewandowski celebrował 29. gola w sezonie, a strzelił go piętą po dośrodkowaniu Serge'a Gnabry'ego. Polak nabiegł na pierwszy słupek i zmieścił piłkę między nogami bramkarza.
Dwie minuty później było już 5:0, ale trudno się dziwić, skoro goście zaczęli kiwać się we własnym polu karnym. Alphonso Davies przedarł się jak na podwórku, jeden rywal stracił, drugi wystawił nogę, a Davies slalomem minął graczy Fortuny i strzałem po ziemi dobił Fortunę. Niedługo później po pustym stadionie w Monachium rozległ się dźwięk telefonu. Być może prezes klubu z Duesseldorfu chciał przypomnieć swojemu trenerowi, że druga liga zagląda im głęboko w oczy.
Dawid Kownacki z Fortuny nie znalazł się w kadrze meczowej.
Bayern Monachium - Fortuna Duesseldorf 5:0 (3:0)
1:0 - Mathias Jorgensen 15' samobójcza
2:0 - Benjamin Pavard 29'
3:0 - Robert Lewandowski 43'
4:0 - Robert Lewandowski 50'
5:0 - Alphonso Davies 52'
Bayern: Manuel Neuer - Benjamin Pavard (62. Alvaro Odriozola), Lucas Hernandez (46. Michael Cuisance), David Alaba, Alphonso Davies - Joshua Kimmich, Leon Goretzka, Kingsley Coman (62. Ivan Perisić), Thomas Mueller (75. Joshua Zirkzee), Serge Gnabry (78. Oliver Batista Meier) - Robert Lewandowski.
Fortuna: Florian Kastenmeier - Matthias Zimmermann (67. Jean Zimmer), Mathias Jorgensen, Andre Hoffmann, Niko Giesselmann - Adam Bodzek, Steven Skrzybski, Alfredo Morales (57. Valon Berisha), Kevin Stoeger (57. Marcel Sobottka, 73. Thomas Pledl), Erik Thommy (66. Markus Suttner) - Kenan Karaman.
Żółte kartki: Karaman, Suttner (Fortuna)