Kamil Grabara zebrał doświadczenie, ale nie będą za nim tęsknić

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images /  Mike Egerton/PA Images / Na zdjęciu: Kamil Grabara
Getty Images / Mike Egerton/PA Images / Na zdjęciu: Kamil Grabara
zdjęcie autora artykułu

Kamil Grabara nie będzie żałował wypożyczenia do Huddersfield Town, jednak sam nie sprawił, by w klubie z Championship pamiętano go latami. Młodzieżowy reprezentant Polski musi się teraz liczyć z krytyką.

W tym artykule dowiesz się o:

Sam siebie uważa za czołowego polskiego bramkarza, na tej pozycji pewność siebie to podstawa. Jednak niemal roczny pobyt (jeszcze w czerwcu wróci do Liverpoolu - więcej TUTAJ) w Huddersfield Town  zweryfikował Kamila Grabarę - w Yorkshire po naszym rodaku nikt specjalnie tęsknić nie będzie.

Młodzieżowy reprezentant Polski trafił na wypożyczenie do klubu ligi Championship w lipcu ubiegłego roku. Ruch wydawał się bardzo rozsądny, bo w Liverpoolu 21-latek nie mógł liczyć na grę, nie przy takim asie jak Alisson Becker, którego uznaje się za czołowego bramkarza na świecie.

Błędy młodości

I długo wszystko szło dobrze. Grabara wywalczył sobie miejsce między słupkami u Jana Siewerta. Nie stracił go po pojawieniu się na trenerskim stołku najpierw Marka Hudsona, a potem Danny'ego Cowleya. U każdego z nich młody Polak był pierwszym wyborem, nawet jeśli drużyna traciła dużo bramek.

ZOBACZ WIDEO: Piłka nożna. Grzegorz Krychowiak: Jeżdżę na trening z uśmiechem na twarzy

I nawet jeśli popełniał błędy, jak w meczach z Derby County (1:2) i Millwall (1:1), grał dalej, a jego pomyłki zrzucano na karb młodości. Tym bardziej, że zdarzały mu się przy tym świetne interwencje. To, co najgorsze dla Grabary, miało jednak dopiero przyjść.

W grudniu i styczniu już nawet najbardziej cierpliwi fani Huddersfield mogli mieć wątpliwości co do jego postawy. Najpierw w spotkaniu z Wigan (1:1) podał piłkę wprost pod nogi napastnika rywali i Huddersfield straciło punkty, a następnie spisał się fatalnie w meczu ze Stoke City (2:5).

Grabara popełnił koszmarny błąd, ponownie dostarczając piłkę rywalom, co kolejny raz kosztowało Terriery gola. Po tym spotkaniu jego statystyki były złe - nasz rodak miał na koncie tylko cztery czyste konta i aż 42 puszczone gole w 25 występach.

Ponadto jego procent obronionych strzałów, w porównaniu do innych polskich bramkarzy, już na początku grudnia wydawał się zastanawiający.

- Popełnił błąd, to jasne. Jest młodym bramkarzem, któremu to się będzie przytrafiać. Gdyby tego nie robił, Liverpool nie wysłałby go do nas po naukę. Akceptujemy to. Kiedyś będzie topowym bramkarzem - bronił go trener Danny Cowley.

- Niewielu jest bramkarzy w Europie, którzy w wieku Kamila, czyli 21 lat, rozegraliby pięćdziesiąt meczów na poziomie seniorskim. Nie wiem, czy takim wynikiem w jego wieku mogli pochwalić się Wojtek Szczęsny i Łukasz Fabiański - mówił nam z kolei trener reprezentacji Polski do lat 21, Czesław Michniewicz.

Kontuzja i koniec sezonu Po swoich błędach Grabara utrzymał miejsce w "11", jednak rozegrał dla Huddersfield już tylko trzy spotkania. 28 stycznia w meczu z Hull City doznał urazu głowy - po zderzeniu z Christopherem Schindlerem stracił przytomność i został zabrany do szpitala.

Uraz początkowo wydawał się niegroźny, jednak ostatecznie zakończył przygodę Grabary z klubem z Yorkshire. Jego miejsce zajął sprowadzony w zimowym oknie transferowym Jonas Lossl, a w marcu rozgrywki zostały przerwane z powodu pandemii koronawirusa.

W ostatnią sobotę liga ruszyła na nowo, ale Polaka nie było już nawet na ławce rezerwowych w meczu z Wigan Athletic (0:2). W środę wyszło na jaw, że wypożyczenie Grabary z Liverpoolu nie zostanie przedłużone i jeszcze w tym miesiącu wróci on do Liverpoolu.

- Kamil dalej wraca z kontuzji, a ramy czasowe na wznowienie sezonu narażały go na dalsze problemy, więc powrót do Liverpoolu ma sens - tłumaczył decyzję menedżer Terrierów.

Grafika za SofaScore.com:

Z wypowiedzi angielskich kibiców trudno sądzić, by za Polakiem tęsknili. Internauci raczej nie żałują jego odejścia, wciąż mając w pamięci jego potknięcia z meczów rozegranych na przełomie roku. "Piłkarz do zapomnienia", "Już zapomniałem, że był naszym bramkarzem, miał wiele przeciętnych meczów" - takie opinie można znaleźć wśród fanów klubu z Championship.

Nie brakuje jednak też kibiców, którzy żałują jego odejścia, widząc w nim ogromny potencjał. "Ma ogromne możliwości, jednak potrzebuje regularnej gry", "Szkoda, mógł być naszym Deanem Hendersonem" - czytamy na Twitterze.

Najpierw boisko, potem reszta Czy rok spędzony w Huddersfield 21-latek może uznać za nieudany? Na pewno nie - Grabara zebrał w młodym wieku bezcenne doświadczenie i popełnił błędy, których z wielkim prawdopodobieństwem już nie powtórzy. Musi się jednak liczyć, że wielu kibiców będzie uznawało jego pobyt w tym klubie za porażkę.

Wszystko z powodu zachowania Grabary poza boiskiem. Młody bramkarz chętnie zabiera głos na Twitterze, nie boi się używać mocnych słów, krytykować innych polskich bramkarzy i wchodzić w ostre dyskusje z kibicami, czy choćby z Tomaszem Hajto (więcej TUTAJ).

Na dodatek publicznie przyznaje, że jest w czołówce najlepszych polskich bramkarzy, co po jego ostatnich występach dla wielu może brzmieć karykaturalnie. - Bardzo łatwo wskazać dwóch najlepszych polskich bramkarzy - Szczęsny i Fabiański. Później, no cóż... jeśli miałbym już wskazać, to kolejno Drągowski, ja oraz Skorupski - mówił kilka tygodni temu w programie "Hejt Park" w Kanale Sportowym.

Jedni powiedzą, że wiara we własne możliwości to podstawa, inni nazwą to buńczucznością i brakiem pokory. Na pewno jednak za takimi słowami musi iść boisko i to, co pokazuje się między słupkami, a w ciągu ostatnich miesięcy o jego dobrej grze słychać było jednak najmniej.

Źródło artykułu: