W siedmiu rozegranych meczach po przerwie spowodowanej zagrożeniem epidemiologicznym ełkaesiacy uzbierali zaledwie jeden punkt, a ich bilans bramek to 2:15. Jest to też jednocześnie bilans Wojciecha Stawowego w roli trenera zespołu.
- Bilans mamy bardzo zły. Dwie bramki zdobyte nie przynoszą chluby nikomu. Zapowiadałem piłkę ofensywną, co miało wiązać się ze strzelaniem goli. Proszę mi wierzyć, że cały czas jednak nad tym pracujemy, ćwiczymy te elementy na treningach i tylko konsekwentną pracą możemy doprowadzić do ofensywnego stylu gry. Musimy być odporni na krytykę i robić wszystko, żeby złą sytuację zmienić - mówił szkoleniowiec Łódzkiego Klubu Sportowego na konferencji prasowej.
- Zawsze będę powtarzał, że każda seria kiedyś się kończy. To, że Wisła nie traciła ostatnio bramek nie oznacza, że w Łodzi ich nie straci. Ja też głęboko wierzę w to, że karta w końcu się odwróci i ŁKS zacznie punktować. Zacznie wygrywać i dobrze grać. Bardzo mi na tym zależy. Każdy najbliższy mecz jest dla mnie nadzieją, że wszystko ulegnie zmianie - dodał.
ZOBACZ WIDEO: Piłka nożna. Ekspert ocenia zachowanie kibiców na trybunach. "Nie chcę nikogo bronić, ale ryzyko zarażenia jest minimalne"
Łodzianom pozostały jeszcze cztery mecze w PKO Ekstraklasie. Sztab szkoleniowy traktuje je już jako okres przygotowawczy przed sezonem Fortuna I Ligi, który w sierpniu zainauguruje ekipa z al. Unii. A nad czym pracować zdecydowanie jest.
- Dziś źle się o nas mówi i źle pisze. Trudno się temu dziwić. Mam też świadomość tego, że jestem mocno krytykowany. Musimy być na to odporni i nie możemy się poddawać. Teraz interesuje mnie tylko to, kiedy zdołamy zmienić tę sytuację. Czasami trzeba cofnąć się o krok, żeby zrobić potem kilka do przodu - powiedział Stawowy.
W piątek rywalem Rycerzy Wiosny będzie Wisła Kraków, z którą w sierpniu na Reymonta biało-czerwono-biali przegrali 0:4, zaś w grudniu w Łodzi - 2:4. Wówczas drużynę prowadził były piłkarz i trener Białej Gwiazdy Kazimierz Moskal. Teraz ŁKS trenuje były szkoleniowiec... Cracovii.
- Każdy mecz jest dla mnie szczególny, jeśli chodzi o ŁKS. Mecze tej drużyny są dla mnie najważniejsze. Gdy prowadziłem Cracovię, mecz z Wisłą był absolutnie wyjątkowy, bo derbowy, a teraz jest to po prostu mecz ważny. Tak samo ważny, jak każdy inny - przekonuje Stawowy.
Po urazie, którego przed meczem w Płocku nabawił się Samu Corral, nie ma już śladu. Z gry wyłączony będzie Ricardo Guima z powodu nadmiaru żółtych kartek. Znak zapytania możemy też postawić przy pozycji bramkarza. Mimo dwóch straconych bramek niezły występ między słupkami zaliczył Dawid Arndt.
- Trzeba pamiętać, że naszym numerem jeden w bramce jest Arek Malarz. To nie podlega dyskusji. Jest świetnym piłkarzem i bardzo ważną postacią w naszym zespole. Dawid zaprezentował się bardzo dobrze. Pokazał, że jest utalentowanym bramkarzem. Myślę, że jeśli Arek zdecyduje się kiedyś na zakończenie kariery, to Dawid stanie między słupkami. Życzę jednak naszemu kapitanowi, by grał jeszcze długo. Będziemy działali tak, by Dawid się pojawiał. W okresie przygotowawczym będzie rywalizacja - tłumaczył trener ŁKS-u.
Łódzko-krakowskie starcie rozpocznie się na Stadionie Miejskim przy al. Unii w Łodzi w piątek 3 lipca o godzinie 18:00.
Czytaj też:
Lechia Gdańsk szuka następców. Kenny Saief może wrócić w nowym sezonie