Bundesliga. Bayern Monachium zmienił kurs ws. Roberta Lewandowskiego
Robert Lewandowski podszczypywał Bayern Monachium. Robił to też jego agent, a klub odgryzał się. Tak było kiedyś. Ostatnie dni to zupełnie inny obraz. Bayern robi wszystko, żeby podkreślić na świecie zasługi reprezentanta Polski.
Bayern Monachium za wywiad w "Der Spiegel" nie pozostał dłużny Lewandowskiemu. Reakcja była stanowcza. - Lewandowski pracuje u nas jako piłkarz i zarabia za to dużo pieniędzy. Ten wywiad został przygotowany za plecami Bayernu przez jego agenta - Maika Barthela, który szkodzi także Robertowi - grzmiał wściekły Karl-Heinz Rummenigge na łamach "Bilda".
Piłkarze Bayernu praktycznie nigdy nie decydowali się na tak odważne słowa. Jedynie kilka lat wcześniej Philipp Lahm postanowił uderzyć w swojego pracodawcę. Skończyło się karą finansową. Lewandowski ostatecznie nie dostał po kieszeni.
Zobacz wideo: dwa gole Lewandowskiego w finale Pucharu Niemiec
"Wymuszacz transferów"
Lewandowski w 2018 roku zatrudnił Piniego Zahaviego, którego media często określają jako "wymuszacza transferów". To było przygotowanie gruntu pod transfer. Reprezentantowi Polski zamarzyła się zmiana otoczenia. Zahavi miał w tym pomóc.
Ale Bayern nie dał się przekonać. Nie chciał spotkać się z agentem Polaka w czasie okienka transferowego i odsyłał na wrzesień, kiedy transakcji nie można już dokonywać. Koniec końców Lewandowski podpisał nowy kontrakt z Bayernem.
Uli Hoeness, ówczesny prezydent klubu, do dzisiaj lubi wspominać tamte wydarzenia. - Robert siedział tu ze mną dwa lata temu i mówił: "panie Hoeness, koniecznie musi pan porozmawiać z panem Zahavim". To był jego nowy doradca. Pamiętam, że odpowiedziałem: "Tak, bardzo chętnie, mój najbliższy wolny termin to 3 września. Robert wtedy odparł: "Ale to już będzie za późno na transfer". No właśnie dlatego - odpowiedziałem i dodałem bardzo wyraźnie, że nieważne, co się stanie, Bayern Monachium cię nie sprzeda - powiedział.
Zmiana kierunku
W ostatnim czasie widać jednak sporą zmianę w zachowaniu Bayernu w stosunku do Lewandowskiego. Zwłaszcza dwie ostatnie sytuacje o tym świadczą. Ten sam Rummenigge, który grzmiał, że Lewandowski zrobił błąd krytykując Bayern, teraz zapowiedział, że będzie interweniował w FIFA ws. polskiego napastnika.
To pokłosie odwołania plebiscytu na "Złotą Piłkę". Wiele osób widziało Polaka jako jednego z głównych faworytów do zwycięstwa. Ale "France Football" zdecydowało się nie wybierać w tym roku najlepszego piłkarza globu ze względu na sytuację związaną z koronawirusem.
- Robert Lewandowski ma fantastyczny sezon. Strzelił 34 gole w Bundeslidze i 11 w Lidze Mistrzów. Być może to najlepszy sezon w karierze. Niestety, "France Football" postanowiło nie przyznać za ten rok Złotej Piłki, co może nie być do końca sprawiedliwe. Lewandowski zasłużył na nią - mówił.
- Być może znowu będziemy musieli porozmawiać z FIFA. W końcu musi istnieć jakaś możliwość przyznania Złotej Piłki najlepszemu zawodnikowi na świecie. Wszystkie najważniejsze ligi, z wyjątkiem francuskiej, są rozgrywane do końca. Mógłbym porozmawiać z Giannim Infantino, żeby przekonał "France Football" do zmiany decyzji, albo żeby FIFA zorganizowała plebiscyt sama - dodał.
Tymczasem we wtorek Bayern Monachium przedstawił swoją wersję Złotego Buta. W tej prawdziwej Lewandowski na finiszu przegrał z Ciro Immobile, ale Włoch ma przewagę nad Polakiem: w sezonie rozgrywa cztery mecze więcej (Serie A ma 38 kolejek, Bundesliga 34). Co zrobił Bayern? Pokazał klasyfikację, w której wzięto pod uwagę średnią gola na jeden mecz. Wygrał oczywiście Lewandowski.
L.E.W.A.N.G.O.A.L.S.K.I #FCBayern #MiaSanMia @lewy_official pic.twitter.com/r2OWQFm4EQ
— FC Bayern München (@FCBayern) August 4, 2020
Wcześniej brakowało takich sytuacji. Interwencja Rummenigge nie sprawi, że Złota Piłka zostanie w tym roku przyznana, a alternatywna klasyfikacja Złotego Buta nie będzie oznaczała nagrody dla Lewandowskiego. Pokazuje jednak, że Polak w końcu może liczyć na swój klub. Długo pracował nad to, żeby Bayern mocno wspierał go także na świecie.