[tag=663]
Paris Saint-Germain[/tag] skoszarowało się pod Lizboną w Portugalii. Tutaj drużyna ma ciszę i spokój - dużo większy niż we Francji, gdzie znów jest problem z koronawirusem. Tak dużego przyrostu zakażonych nie było od końcówki maja. Siódmego sierpnia zanotowano blisko 2300 nowych przypadków.
Sytuacja jest na tyle nieciekawa, że od poniedziałku w niektórych rejonach Paryża znów trzeba zakładać maseczkę. Policja póki co grozi tylko palcem tym, którzy zapominają o tym obowiązku, ale zapowiada, że wkrótce zacznie wystawiać mandaty. We Francji to koszt 135 euro.
PSG w związku z koronawirusem we Francji (dotychczas potwierdzono 204 tys. przypadków i ponad 30 tys. zgonów) miało dużo bardziej utrudnioną sytuację w przygotowaniach do decydujących meczów w Lidze Mistrzów. Francja, jako jedna z nielicznych lig, zdecydowała się przedwcześnie zakończyć sezon. Dla porównania rozgrywki w Bundeslidze wróciły już w maju. Francuzi woleli "dmuchać na zimne".
Utrudnienia dla PSG i mieszkańców
Piłkarze PSG przez odwołanie rozgrywek nie mogli przygotowywać się w optymalnych warunkach i rozegrać co najmniej kilka meczów - tak jak pozostałe drużyny z Ligi Mistrzów. Co więcej, do treningów w Paryżu wrócili dopiero pod koniec czerwca - po blisko 4-miesięcznej przerwie.
W mieście, w którym grają na co dzień, od poniedziałku (tak jak w 1,4 tys. francuskich gmin) wprowadzono nakaz noszenia maseczki w niektórych rejonach. Chodzi o miejsca Paryża, gdzie gromadzi się więcej osób - np. ulice handlowe, atrakcje turystyczne.
Na razie nakaz został wprowadzony na miesiąc, ale jest możliwość odnawiania go na taki sam okres. Obowiązek zakrywania nosa i ust w miejscach publicznych na wolnym powietrzu zniknął we Francji 11 maja. Obowiązywał jedynie w zamkniętych strefach - sklepach, kinach itd.
Media znad Sekwany donoszą, że póki co policja jest łaskawa dla osób, które nie noszą maseczek w miejscach publicznych. Część z nich nawet nie wiedziała, że takie restrykcje zostały wprowadzone. Policja zapowiada, że wkrótce zacznie wystawiać mandaty.
Francuzi muszą się jednak pilnować. Nikt nie chce powrotu do sytuacji z przełomu marca i kwietnia, gdy notowano po kilka tysięcy przypadków dziennie (rekord 31 marca - ponad 7,5 tys.).
Powrót z Portugalii bez problemów
Piłkarze PSG wylecieli z Francji do Portugalii, gdzie będą przygotowywać się do turnieju finałowego Ligi Mistrzów. Nie będą mieli problemu z powrotem, ponieważ Portugalia nie znalazła się na liście krajów, z których trzeba mieć zrobiony test na koronawirusa.
Francja zdecydowała się, że podróżni przybywający do jej kraju z 16 państw, gdzie koronawirus szybko się rozprzestrzenia, muszą od 1 sierpnia obowiązkowo poddać się testom na obecność koronawirusa. Można pokazać też wynik negatywnego testu
wykonanego w ciągu ostatnich 72 godzin od wyruszenia z danego kraju. Chodzi o państwa takie jak np.: USA, Indie, Turcja, Izrael czy Brazylia.
Francuskie władze w ogóle nie zezwalają na podróże do i z tych krajów. Dlatego wymóg testowania dotyczy tylko konkretnych osób. - Chodzi o obywateli francuskich mieszkających w tych krajach lub obywateli tych krajów, którzy mieszkają na stałe we Francji - powiedział Jean Castex, premier Francji.
To rozporządzenie jeszcze nie dotyczyło brazylijskiego piłkarza - Neymara. On do Francji wrócił pod koniec czerwca i od razu wywołał niemały skandal. Zaledwie dzień po przylocie został przyłapany na imprezie z innymi piłkarzami, w momencie, gdy rząd francuski apelował o rozsądek i zachowywanie dystansu społecznego. Tym bardziej, że przez ostatnie miesiące Neymar przebywał w Brazylii, gdzie koronawirus zbiera tragiczne żniwo (więcej TUTAJ).
Mecz Atalanta - Paris Saint-Germain odbędzie się w środę. Początek o godzinie 21.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: rzut wolny, z którego śmieje się cały świat. Co oni narobili?!