W ćwierćfinale Ligi Mistrzów Bayern Monachium rozniósł FC Barcelonę 8:2, ale Robert Lewandowski nie był aktorem pierwszoplanowym. Polak strzelił bramkę na 6:2, a wcześniej zaliczył asystę na 1:0. Mecz ostatecznie skończył się wynikiem 8:2. Bayern awansował do półfinału, gdzie zagra ze zwycięzcą pary Manchester City - Olympique Lyon.
Entuzjaści polskiego napastnika zauważali, że bardzo dużo ściągał na siebie zawodników defensywnych rywali, dzięki czemu tworzył przestrzeń dla kolegów z zespołu. Innego zdania jest Andrzej Juskowiak, król strzelców igrzysk olimpijskich 1992 roku, 39-krotny reprezentant Polski.
- Nie podzielam tego poglądu. Jeśli chcemy uważać Roberta za piłkarza klasy Leo Messiego czy Cristiano Ronaldo, nie możemy szukać mu takich usprawiedliwień. Jeśli doszukujemy się różnych sytuacji, żeby koniecznie usprawiedliwić jego występ, to chyba coś jest nie tak. Nie można tak podchodzić do zawodnika, który zdaniem wielu polskich kibiców i ekspertów zasługuje na Złotą Piłkę - mówi "Jusko".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Robert Lewandowski show. Co za sztuczka!
Według byłego napastnika m.in. Sportingu Lizbona, Borussii Moenchengladbach czy Wolfsburga, powinniśmy wymagać od Lewandowskiego więcej goli.
- Musimy pamiętać o jednej rzeczy. Jeśli Messi czy Ronaldo zagrają słabszy mecz, to nikt ich nie oszczędza. Messi zagrał katastrofalnie i każdy to mówi. A Lewandowski? Ok, zagrał na bardzo dobrym poziomie, tak jak wszyscy inni w drużynie. Jeśli jednak mówimy o jednym z najlepszych napastników świata, to w meczu zakończonym wynikiem 8:2, spodziewam się z jego strony trzech, czterech bramek. A przecież miał okazje. Choćby wtedy, gdy ter Stegen fatalnie wybił mu piłkę pod nogę. Tymczasem Robert strzelił jedną i to w sytuacji, gdy koledzy wyraźnie go szukali - zaznacza.
W drugiej połowie Lewandowski schodził sporo na skrzydło, grał znacznie głębiej. - Pytanie, jakie były założenia taktyczne. Bayern gra bardzo szybko, ma bardzo szybkich skrzydłowych, świetnego Muellera, w środku pomocników, którzy potrafią przyspieszyć grę podaniem. Dlatego moim zdaniem wyglądało to trochę tak, jakby Robert nie nadążał za akcjami. Do tego przegrywał sporo pojedynków w powietrzu ze środkowymi obrońcami Barcelony, więc szukał sobie innych możliwości - zaznacza Juskowiak.
- Oczywiście nie mówię, że Lewandowski zagrał źle lub dobrze. Pewnie i ci, którzy krytykują i ci, którzy chwalą, mają swoje argumenty. Ja oceniam to 50 na 50. Musimy pamiętać, że inni zawodnicy wzięli na siebie grę, błyszczeli - mówi.
ZOBACZ Robert Lewandowski po rekordowej wygranej z Barceloną