Liga Mistrzów. PSG - Bayern. Całe życie w kontrze, czyli Schetyna stawia na PSG, a Jaki na Bayern

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP /  / Na zdjęciu: Grzegorz Schetyna, Robert Lewandowski, Patryk Jaki
PAP / / Na zdjęciu: Grzegorz Schetyna, Robert Lewandowski, Patryk Jaki
zdjęcie autora artykułu

Wśród polityków różnych frakcji trudno o zgodę. Jak się okazuje: również w sprawach sportowych. - Bayern jest silniejszy niemal we wszystkich częściach boiska - twierdzi Patryk Jaki. - A ja przewrotnie postawiłbym na PSG - kontruje Grzegorz Schetyna.

W polityce tak jak w piłce: czasem trzeba rywala wyciąć równo z trawą, by za moment nie płakać z powodu straconego gola. Bywa brutalnie, bliżej stąd do walki w klatce niż na zieloną murawę, ale gdy politycy rozluźniają krawaty, często okazuje się, że to właśnie futbol jest ich największą pasją. Znani są z tego choćby Grzegorz Schetyna, Patryk Jaki czy Janusz Piechociński.

Pierwszy to od lat zagorzały fan Śląska Wrocław, drugi był nawet o krok od zrobienia profesjonalnej kariery piłkarskiej. Trzeci to koneser futbolu zarówno na najwyższym, jak i najniższym poziomie - od lat kibicuje Legii, a w przeszłości był zawodnikiem podwarszawskich LZS-ów. Nie ma innej opcji, niedzielnego finału Ligi Mistrzów Paris Saint-Germain - Bayern Monachium nie odpuszczą.

- Oglądając Bayern jako całość, wydaje się on być silniejszy, a przede wszystkim lepszy motoryczne. Za Flicka widać, ze potrafi grać bardzo długimi momentami ostrym pressingiem i wytrzymuje to narzucone tempo do końca meczu. Przygotowanie motoryczne będzie ich bardzo silną stroną - ocenia w rozmowie z nami Patryk Jaki z Solidarnej Polski. Widać, że wie o czym mówi. Nic w tym dziwnego, skoro jako junior trafił do słynnej szkółki piłkarskiej w Szamotułach. "Liznął" futbolu na niezłym poziomie, w jednej drużynie grał z takimi zawodnikami jak Jakub Wawrzyniak czy Radosław Cierzniak. Zanim zaczął w telewizyjnych programach kopać się z przeciwnikami politycznymi, całkiem nieźle kopał piłkę na boisku.

ZOBACZ WIDEO: Liga Mistrzów. Starcie Neymar kontra Lewandowski w finale. Henryk Kasperczak: To są teraz najlepsi piłkarze

- Wiadomo, w Bayernie najsłabszym elementem jest środek obrony. Jeżeli Tuchel ustawi zespół pod kontrę i będą w tym bardzo konsekwentni, będą szukali miejsca w środku, to wydaje się, że Neymar, Mbappe, Di Maria nie są bez szans. Jadnak moim zdaniem Bayern to w tej chwili bardziej poukładany zespół, który jest silniejszy niemal we wszystkich częściach boiska - uważa były kandydat na prezydenta Warszawy. Od razu dodaje: - Oczywiście może tu być nutka subiektywizmu, bo wiadomo, człowiek kibicuje Lewandowskiemu.

- Faworytem jest Bayern, w Polsce wszyscy będą kibicować Lewandowskiemu żeby zdobył Ligę Mistrzów, ale ja przewrotnie bym postawił na 2:1 dla PSG - mówi nam z kolei Grzegorz Schetyna. Były lider Platformy Obywatelskiej znany jest z przywiązania do barw Śląska Wrocław. I to do tego stopnia, że gdy pandemia trwała w najlepsze w Polsce, a Ekstraklasa wróciła do grania jeszcze bez kibiców na stadionach, on starcie Śląska w Gdyni z Arką oglądał z wysokości trybun. Okrutnie mu się za to dostało od internautów. "Twoje kibicowanie jest lepsze niż nasze", można było czytać wpisy nawiązujące do piosenki Kazika, ale czego nie robi się z miłości do klubu!

- To będzie starcie trenerskich myśli - mówi Schetyna o niedzielnym finale Ligi Mistrzów. - Tuchel ma wiele do udowodnienia po swojej historii w Dortmundzie, dla niego to będzie coś absolutnie szczególnego. Pomysł, jaki będą mieli obaj szkoleniowcy na zatrzymanie odpowiednio z jednej strony Lewandowskiego, a z drugiej Neymara, Mbappe i Di Marii będzie kluczowy. Strategia odegra decydującą rolę - dodaje.

- Choć faworytem wydaje się Bayern, to trzeba pamiętać, że PSG z Tuchelem to w tej chwili też jest niemiecka myśl szkoleniowa. Ma on coś do udowodnienia w Niemczech. Bardzo utalentowany trener, potrafi ustawiać piłkarzy na boisku - tak jak robił to swego czasu Guardiola, gdy pracował w Niemczech. Dlatego też z tej zbieraniny gwiazd stworzył zespół na miarę finału Ligi Mistrzów - dodaje Patryk Jaki.

Zapytany o dokładny wynik, wskazuje podobnie jak polityczny przeciwnik - 2:1 - ale w drugą stronę. - Na pewno będą bramki. Dlatego stawiałbym na 2:1 dla Bayernu, ale mecz zapowiada się wyjątkowo ciekawie szczególnie dla ludzi, którzy lubią oglądać ofensywną, a jednocześnie poukładaną przez niemieckich trenerów, piłkę.

Dość oryginalnie do sprawy podchodzi natomiast inny miłośnik futbolu, Janusz Piechociński, były prezes PSL.

- Z polityki wynika jasno. Prezydencja w Unii jest niemiecka. 30 procent naszej wymiany handlowej jest z Niemcami. Najlepszy polski zawodnik ostatnich lat gra w drużynie niemieckiej - no i mamy jasny wynik - wylicza z przymrużeniem oka Piechociński.

- Czas najwyższy, by w edycji, w której po raz pierwszy już w półfinałach nie grali Messi i Ronaldo, w finale swoją pozycję w światowej piłce udowodnił facet, który nastrzelał w tym roku bramek jak lodu - mówi Piechociński i dodaje, że Polakowi zdecydowanie należała się Złota Piłka, a aby to potwierdzić, powinien w finale "wrzucić dwie bramki i po herbacie".

Początek finałowego meczu Ligi Mistrzów Paris Saint-Germain - Bayern Monachium w niedzielę o godzinie 21:00. Transmisja w TVP 1 oraz Polsat Sport Premium 1. Spotkanie można obejrzeć w Internecie na platformie WP Pilot. Można z niej skorzystać również na urządzeniach mobilnych.

Źródło artykułu:
Komentarze (2)
otrovian
28.08.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
świetny artykuł, ciekawe spojrzenie na football ze strony polityków ;)  
avatar
Marek nn
23.08.2020
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
Jaki, znawca ten z opolskiego trzepaka. Nie ma innych osób do typowania wyników, to tak jakby jeden z Żoliborza udzielał wskazówek dot.heteroseksualności.