- Od wtorku wchodzę już w treningi indywidualne. Najwyższy czas, bo nie trenowałem od dziesięciu dni. Miałem naciągnięty mięsień prosty brzucha - mówi nam Goliński. Reprezentant Polski jest zniecierpliwiony, że nie mógł grać, ponieważ cały czas znajduje się w sferze zainteresowań Leo Beenhakkera, który poważnie bierze pod uwagę wyjazd pomocnika Zagłębia na mistrzostwa Europy do Austrii i Szwajcarii.
Goliński po raz ostatni zagrał pod koniec marca w przegranym meczu z ŁKS-em Łódź. Teraz chce jak najszybciej wrócić do gry. - We wtorek mam już treningi indywidualne z panem Jackiem - trenerem od przygotowania fizycznego i wydaje mi się, że od środy będę trenował już z resztą zespołu - prorokuje Goliński. W sobotę Zagłębie zagra na własnym stadionie w meczu 26. kolejki Orange Ekstraklasy z Jagiellonią Białystok i były zawodnik m.in. Lecha Poznań bardzo chciałby wrócić na boisko już na spotkanie z beniaminkiem ligi. - Ja myślę, że muszę zrobić wszystko, aby w tym meczu zagrać, bo już uciekły mi dwie kolejki. Ostatni mecz grałem przecież dwa tygodnie temu.
Zagłębie nie jest ostatnio w najlepszej formie w lidze. Przegrało z ŁKS-em Łódź 1:2, następnie nie potrafiło sobie w Lubinie poradzić ze słabo grającą Polonią Bytom zaledwie bezbramkowo remisując, a w niedzielę mistrzowie Polski doznali porażki z Groclinem Grodzisk Wielkopolski (0:2). - Na pewno te ostatnie mecze począwszy od tego spotkania z ŁKS- em nie były oszałamiające w naszym wykonaniu, ale wydaje mi się, że na najbliższe mecze - przede wszystkim te w Pucharze Polski zespół odbuduje się i zapomni o tych wcześniejszych niepowodzeniach. Na pewno dobrym meczem na przełamanie się będzie sobotnia potyczka z Jagiellonią i mam nadzieję, że wywalczymy trzy punkty - twierdzi Goliński, który mówiąc o Pucharze Polski miał na myśli pojedynki z Legią Warszawa. Właśnie z tym zespołem Zagłębie zmierzy się i pierwszy mecz odbędzie się już za niewiele ponad tydzień w Warszawie. - Legia na pewno jest do ogrania, bo pokazał to ostatnio choćby Lech Poznań. Wiemy, że dwumecz z Legią nie będzie taki łatwy aczkolwiek na pewno każdy z nas jest dobrej myśli, że można przejść Legię i trafić do finału - kończy Michał Goliński.