Marek Wawrzynowski: Iga Świątek rzuciła wyzwanie Robertowi Lewandowskiemu (felieton)

Nie wiem kto zostanie sportowcem roku 2020 w Polsce, ale pewne jest, że będzie to najbardziej pasjonująca walka jaką dotychczas stoczono. Dwójka faworytów - Iga Światek i Robert Lewandowski, dokonała wyczynów bardziej niż heroicznych.

Marek Wawrzynowski
Marek Wawrzynowski
Iga Świątek Getty Images / Tim Clayton/Corbis / Na zdjęciu: Iga Świątek
To będzie najbardziej pasjonujący plebiscyt na sportowca roku od dawien dawna, a może kiedykolwiek. Całe szczęście, że przełożono Igrzyska Olimpijskie, bo złoci medaliści musieliby się zadowolić walką o trzecie miejsce. I to też przy dużym szczęściu.

Iga Świątek wygrywając turniej Rolanda Garrosa rzuciła wyzwanie Robertowi Lewandowskiemu. Zobaczymy czy skuteczne. Bez dwóch zdań odniosła największy sukces w historii polskiego tenisa. A może i jeden z największych w historii polskiego sportu. Ale czy wygra? Lewandowski w tym sezonie nie tylko triumfował z Bayernem Monachium w Lidze Mistrzów, ale był też - można to z całą odpowiedzialnością napisać – najlepszym piłkarzem świata. Absurdalne odwołanie plebiscytu "France Football" odebrało mu nagrodę "Złotej Piłki", pierwszej w historii dla polskiego piłkarza. Nie pytam czy miał szansę wygrać, raczej czy miał szansę przegrać. Jeśli miał, to niewielką. A przecież jest jeszcze Jan Błachowicz – fantastyczny mistrz UFC, czy Bartosz Zmarzlik – żużlowy mistrz świata. Jednak to Świątek i Lewandowski mają największe szanse bo odnieśli sukcesy w sportach globalnych.

Ciekawe, że za sukcesami Polaków nie kryje się żaden wielki polski system szkolenia, efekt wielkiej podstawy piramidy, na szczycie której pojawiają się od czasu do czasu wielcy sportowcy, wyłaniający się z masy tych bardzo dobrych. Sukcesy Świątek czy Lewandowskiego to efekt wieloletniej indywidualnej pracy, charakteru, świadomości. Wyniki te nie świadczą o naszym sporcie, ale o samych bohaterach, którzy pokazali wręcz, że ze słabego systemu przy odpowiedniej pracy można osiągnąć wszystko.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: oświadczyny na mistrzostwach Polski. Powiedziała "tak"!

Polska jest jednym z tych krajów, w których sport uprawia procentowo najmniej ludzi. Jeśli interesujemy się sportem, to raczej przed telewizorami. Dla zobrazowania tego, jak bardzo nie jesteśmy narodem sportowców, przytoczę kilka faktów: w Polsce jest zarejestrowanych nieco ponad 6,5 tysiąca tenisistów (według Europejskiej Federacji Tenisa - 10,5), w Niemczech jest to ponad 1,4 mln (wg. europejskiej federacji - 2,8 mln). Amatorsko w Polsce gra w tenisa – według danych Europejskiej Federacji Tenisowej - ok. 260 tysięcy osób, w Niemczech to 3,5 miliona (tamtejszy związek szacuje to na 5,88 miliona).

Jest spora rozbieżność danych, ale proporcje są zachowane. A jak wygląda sytuacja w innych krajach? Francja to 4,7 miliona, Wielka Brytania to ponad 3 miliony, podobnie Włochy, Rosja 2,5 miliona. Więcej danych. W Polsce mamy zarejestrowanych 157 klubów tenisowych, w Niemczech 9,5 tysiąca, w Stanach Zjednoczonych ponad 14 tysięcy, we Francji 8,2 tysiąca, we Włoszech ok. 3 tysięcy, w Wielkiej Brytanii 2,7 tysiąca. Można wymieniać dalej. Statystyki są brutalne. W skrócie, jesteśmy z góry skazani na porażkę. Bo za liczbami idzie cała kultura uprawiania sportu, liczba trenerów i tak dalej. Żeby wyłamać się z tej klatki niemożności, potrzebna jest wybitna osobowość, jak Agnieszka Radwańska czy właśnie Iga Świątek.

Ale w piłce nożnej nie jest o wiele lepiej. Nie ma może takich dysproporcji, ale przecież mamy kilkanaście razy mniej zarejestrowanych zawodników niż Niemcy (u nas nawet nie ma dokładnych danych, szacuje się od 500 do 700 tysięcy zawodników, w Niemczech to 6,7 miliona). Teoretycznie przegrywamy na etapie selekcji. A do tego dochodzi bardzo wysoki poziom szkolenia tam, i niski tu. Polski piłkarz, tak jak tenisista, musi przejść o wiele trudniejszą drogę, żeby dostać się na szczyt. A żeby utrzymywać się na nim kilka lat, to jest już poziom kosmiczny. I w końcu żeby zostać numerem 1, to jest coś więcej niż heroizm.

Nie wiem, kto zostanie sportowcem roku, ale pewne jest, że będzie to rywalizacja większa niż jakiekolwiek wcześniejsze. Chciałbym, żebyśmy jako państwo, naród, potrafili wykorzystać te sukcesy, żeby za wynikami Świątek i Lewandowskiego, poszło kolejne pokolenie. Polska jest 40-milionowym rozwijającym się krajem, czas żebyśmy przestali liczyć na jeden taki sukces na kilka dekad, żeby to się stało jakąś normą. Bo mamy naprawdę potężne niewykorzystane rezerwy.

ZOBACZ Polacy wolą tenis stołowy od skoków narciarskich

ZOBACZ inne teksty autora

Kto zostanie sportowcem roku 2020 w Polsce?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×