Legia gromi na starcie - relacja z meczu Legia Warszawa - KGHM Zagłębie Lubin

Legia nie pozostawiła Zagłębiu złudzeń i zwyciężyła aż 4:0. W ekipie Jana Urbana świetną skutecznością popisał się Adrian Paluchowski, który ustrzelił hat-trick. Goście z Lubina próbowali atakować, ale najczęściej w zdobyciu przeszkadzał im słupek.

Po ekscesach w Kopenhadze, kibice i działacze ponownie obrzucają się wzajemnymi oskarżeniami. Po kilku miesiącach dopingu, który powrócił po długich sporach między zwaśnionymi stronami, w niedziele ponownie zabrakło wsparcia dla gospodarzy ze strony fanów. Rozpoczęcie spotkania poprzedziła minuta ciszy ku czci poległych powstańców i zmarłego wieloletniego kibica Legii.

Pierwszą groźniejszą okazję obejrzeliśmy w 5. minucie. Rzut rożny dla gości i dośrodkowanie w pole karne. Jednak po małym zamieszaniu przed bramką obrońcy Legii wyjaśniają sytuację. Chwilę później dobrą akcję prawą stroną przeprowadził Ilian Micanski, który minął jednego z rywali i podał do nadbiegającego Szymona Pawłowskiego. Skrzydłowy Zagłębia próbował dojść do strzału, ale pogubił się w dryblingu.

Później do głosu doszli podopieczni Jana Urbana. Dwukrotnie celnie na bramkę strzeżoną przez Aleksandra Ptaka uderzał Maciej Rybus, a raz - z rzutu wolnego - Maciej Iwański. Jednak te strzały nie mogły zaskoczyć doświadczonego golkipera lubinian.

Kolejne minuty to gra głównie w środku pola, jednak obie strony próbowały zdobyć gola. Ta sztuka, jako pierwszym, udała się zawodnikom gospodarzy. Po zamieszaniu w polu karnym, do podbitej piłki wyskoczył Adrian Paluchowski i Ptak. Bramkarz Zagłębia popełnił fatalny błąd i napastnik "Wojskowych" skierował piłkę do siatki.

Jednak piłkarze Andrzeja Lesiaka nie zamierzali odpuścić wicemistrzom Polski. Już kilka minut po stracie bramki przeprowadzili genialną kontrę, po której piłka dwukrotnie trafiła w słupek! Wpierw uderzał Micanski, a dobijał Pawłowski. Przy obu uderzeniach zabrakło dosłownie centymetrów, aby goście mogli cieszyć się z wyrównania. Legioniści po wyjściu na prowadzenie zdecydowanie oddali pole i skupili się na obronie wyniku.

Jednak jeszcze przed przerwą to gospodarze mogli cieszyć się z podwyższenia wyniku. Wpierw z 16 metrów niecelnie uderzał blokowany przez obrońcę Paluchowski, a następnie po podaniu z lewej strony, z 7. metra wprost w Ptaka huknął Piotr Giza. Chwilę po tych wydarzeniach sędzia Paweł Gil zakończył pierwszą część.

Sędzia ledwie odgwizdał początek drugiej połowy, a Zagłębie było o włos od wyrównania. Po zespołowej akcji, w dogodnej sytuacji znalazł się Dawid Plizga, jednak jego strzał przeleciał...wzdłuż boiska. Wykorzystując tę sytuację momentalnie z kontrą wyruszyli piłkarze Legii. Piłka trafiła do Paluchowskiego. Strzelec pierwszej bramki na pełnej szybkości minął jednego z rywali i piękną "podcinką" kieruje piłkę do siatki nad bezradnym golkiperem Lubinian.

Legia nie zamierzała poprzestać na dwubramkowym prowadzeniu. Kolejne akcje to strzały Iwańskiego (po świetnym minięciu dwóch rywali), Rybusa i Gizy. Wszystkie nie przyniosły efektów, ale co się odwlecze...59. minuta to kolejna akcja gospodarzy i kolejny strzał Rybusa. Ptak z problemami odbił to uderzanie, ale przy dobitce Paluchowskiego nie miał żadnych szans. Młody snajper skompletował w ten sposób hat-tricka, dając do myślenia trenerowi Urbanowi, na kogo powinien postawić po powrocie do zdrowa Takesure Chinyamy.

Nie upłynęło nawet 5. minut, a mieliśmy już 4:0. Tym razem z czterech metrów wprost w bramkarza uderzał Giza. Jednak już uzyskany w ten sposób rzut rożny został rozegrany perfekcyjnie. Po podaniu z kornera piłkę dośrodkowywał Iwański, a głową wynik ustalił Artur Jędrzejczyk.

Końcowe minuty to spokojne kontrolowanie przebiegu gry przez Legię. Zagłębie jakby zniechęcone wysoką porażką na początku rozgrywek, a gospodarze usatysfakcjonowani rozmiarami zwycięstwa. Mimo to, goście próbowali zdobyć choć honorowe trafienie. Ta sztuka nawet im się udała, ale gol nie został uznany przez arbitra, gdyż Micanski pomagał sobie ręką.

Później kolejną świetną kontrę w tym meczu przeprowadzili gospodarze. Aż szóstkę piłkarzy Legii ruszyło na trójkę obrońców. Akcja zakończona uderzeniem Marcina Mięciela, które minimalnie minęło górny róg bramki Ptaka. Była to ostatnia ciekawa sytuacja, a po chwili usłyszeliśmy końcowy gwizdek arbitra. Legia wygrała pewnie i zasłużenie, a tylko do siebie może mieć pretensje, iż nie zdobyła jeszcze przynajmniej trzech kolejnych bramek.

Legia Warszawa - KGHM Zagłębie Lubin 4:0 (1:0)

1:0 - Paluchowski 30'

2:0 - Paluchowski 46'

3:0 - Paluchowski 59'

4:0 - Jędrzejczyk 64'

Składy:

Legia Warszawa: Mucha - Rzeźniczak, Jędrzejczyk, Astiz, Komorowski, Radović, Borysiuk, Iwański (71' Szałachowski), Rybus, Giza (68' Roger), Paluchowski (77' Mięciel).

KGHM Zagłębie Lubin: Ptak - Kapias, Sretenović, Jasiński, Costa, Pawłowski (71' Kocot), Dariusz Jackiewicz (56' Kolendowicz), Dinis, Hanzel, Plizga (46' Kędziora), Micanski.

Żółta kartka: Micanski (KGHM Zagłębie).

Sędzia: Paweł Gil (Lublin).

Widzów: 5000.

Najlepszy zawodnik Legii Warszawa: Adrian Paluchowski.

Najlepszy zawodnik KGHM Zagłębie Lubin: Aleksander Ptak.

Najlepszy piłkarz meczu: Adrian Paluchowski.

Komentarze (0)