Za wcześnie by porównywać mnie z Rogerem - rozmowa z Marcelo Sarvasem, pomocnikiem Polonii Warszawa

Chociaż jego dorobek piłkarski nie jest imponujący, a do Polski trafił z drugoligowego szwedzkiego klubu, to niemal z miejsca stał się podstawowym piłkarzem Polonii Warszawa, a fani oraz właściciel klubu wiążą z nim spore nadzieje. W niedzielę brazylijski pomocnik Marcelo Sarvas zadebiutował na boiskach polskiej Ekstraklasy. Meczu z Koroną Kielce do udanych jednak nie zaliczy. Czarne Koszule poniosły dotkliwą porażkę 0:4, a już w czwartek zagrają rewanżowe spotkanie III rundy Ligi Europejskiej z NAC Breda.

Paula Duda: Cztery dni temu zagraliście niezły mecz przeciwko NAC Breda w Lidze Europejskiej. Wydawało się, że wreszcie "weszliście" w swój rytm i będziecie grać coraz lepiej. A tu nagle porażka 0:4 w Kielcach na inaugurację ligi z beniaminkiem. Co się stało?

Marcelo Sarvas: Trudno powiedzieć, co się stało. Dobrze rozpoczęliśmy mecz z Koroną. Byliśmy w posiadaniu piłki, stworzyliśmy sobie kilka okazji bramkowych. Nagle rywal strzelił bramkę na 1:0 z rzutu wolnego. Potem szybko padła druga bramka i wszystko się posypało. Ciężko powiedzieć, że zagraliśmy dobrze, bo przegraliśmy 0:4, ale mieliśmy dużo szans na zdobycie bramki. Był słupek, była poprzeczka.

Myślisz, że nie zasłużyliście na tak wysoką porażkę?

- Na pewno nie zasłużyliśmy. Uważam, że rezultat 0:4 nie jest adekwatny do przebiegu tego meczu. Spotkanie przez cały czas było szybkie, otwarte. Mieliśmy podobną ilość okazji bramkowych, co Korona, a jednak to nie my strzelaliśmy bramki. To nie było tak, że rywal nas całkiem zdominował, jakby na to wskazywał wynik. W pewnym momencie po prostu nie było już znaczenia, czy przegramy 0:4 czy 0:5. Musieliśmy się odkryć i zaatakować śmielej.

Gola jednak, mimo tych sytuacji, nie udało wam się zdobyć. Może byliście trochę zmęczeni po tym czwartkowym meczu z Bredą?

- Nie, nie, to na pewno nie to. Nie będziemy się usprawiedliwiać zmęczeniem. Przecież to dopiero początek sezonu. Taki początek rozgrywek ligowych nie ma nic wspólnego z meczami w pucharach.

Skoro już jesteśmy przy Lidze Europejskiej… Jakie są twoje przeczucia przed rewanżowym spotkaniem z Holendrami?

- Wbrew pozorom, mamy szanse i to spore. Breda to silny zespół, ale pokazaliśmy już w pierwszym starciu, że możemy z nimi powalczyć. Szkoda tylko, że szybko straciliśmy wtedy jednego zawodnika [Radka Mynara za czerwoną kartkę - przyp.red]. Nie jesteśmy w złej sytuacji przed rewanżem. W piłce może zdarzyć się wszystko.

Możecie równać się z Bredą pod względem umiejętności? Jesteście naprawę w stanie ją wyeliminować?

- Czemu nie? Uważam, że jak najbardziej. Pojedziemy do Holandii, żeby wygrać, chociaż wiem, że nie będziemy faworytami, a nawet powiem więcej - przez niektórych już jesteśmy skreśleni. Ale nie wybieramy się tam z myślą o porażce, a, jak już powiedziałem, o zwycięstwie.

Od nieco ponad miesiąca jesteś oficjalnie piłkarzem Polonii Warszawa. Jak się czujesz w nowym klubie?

- Czuję się bardzo dobrze. Zostałem świetnie przyjęty. Wszyscy wokół mnie są bardo mili i pomocni. Przed drużyną stawia się wysokie cele, a nam - piłkarzom nie pozostaje nic innego, jak tylko je osiągnąć.

A w nowym dla ciebie kraju i mieście?

- Również wszystko jest w porządku. Proces aklimatyzacji nie przebiegał długo. Przyjechałem do Polski z żoną i dwuletnim synkiem, więc nie byłem na początku sam. Warszawa to piękne miasto, choć zdecydowanie mniejsze od Sao Paulo. Podobają mi się tutejsze restauracje i kawiarenki, a także Stare Miasto.

Ponoć przed podpisaniem kontraktu z Polonią prezes Józef Wojciechowski porównał cię do Rogera Guerreiro. Dużo kibiców Czarnych Koszul uważa nawet, że jesteś lepszy od niego.

- Nie wiem, czy jestem (śmiech). Nie zaprzątam sobie głowy takimi porównaniami. Za wcześnie jest nawet, żeby porównywać mnie i Rogera. Roger coś w waszym kraju już osiągnął. Gra w waszym zespole narodowym. Strzelił bramkę na Mistrzostwach Europy. Ja dopiero zaczynam grę w Polsce. Chcę pokazać się z jak najlepszej strony i jak najlepiej wykonywać swoją pracę. A Roger to mój dobry kolega i świetny piłkarz. Namawiał mnie nawet, żebym podpisał kontrakt w waszym kraju.

Skoro nie chcesz porównywać się do Rogera, to jak ocenisz swoją przydatność w drużynie Polonii? Tu znów posłużę się kibicami, którzy chwalą twoją grę i wiążą z tobą spore nadzieje.

- Moim głównym celem na pewno nie jest bycie najlepszym w zespole (śmiech). Chcę robić, to, co moi koledzy - trenować i pomagać drużynie w osiąganiu jak najlepszych wyników. Ale fajnie słyszeć pochlebne opinie kibiców.

Podjąłeś się nauki języka polskiego?

- Zamierzam. Teraz gram i mieszkam w Polsce, więc muszę żyć jak Polacy. Nauka waszego języka jest dla mnie ważną rzeczą i na pewno ją rozpocznę.

Znasz już jakieś słowa po polsku?

- Nie za dużo… Na razie tylko kilka zwrotów potrzebnych na boisku: lewa, prawa, spokojnie, piłka [Marcelo nienaganną polszczyzną i jednym tchem wymienił kilka wyrazów po polsku].

Źródło artykułu: