Mecz z Ukrainą pokazał, że reprezentacja Polski to nie tylko Robert Lewandowski i kilka gwiazd, ale też bardzo solidna grupa zawodników aspirujących. Możliwość wyjazdu na Euro 2021 też zapewne działa na wyobraźnię. Trudno powiedzieć, że Polacy byli lepsi, bo to rywale mieli dużo więcej okazji. Ale też patrząc na składy, tego można się było spodziewać. Na pewno byliśmy skuteczni.
Piłkarze z reprezentacji Ukrainy od początku mieli przewagę i niewiele brakowało, a w 11. minucie prowadziliby po rzucie karnym. Paweł Bochniewicz sfaulował Andrija Jarmolenkę. Jedenastkę wykonywał sam poszkodowany ale trafił w słupek. Potem Łukasz Skorupski nieźle jeszcze wybronił strzał Ołeksandra Zinczenki.
Polacy długo nie potrafili zrobić z przodu absolutnie nic, ale z czasem trochę zaczęli przesuwać grę w stronę bramki rywali. Wyraźnie w polskiej drużynie brakowało zawodników, którzy byliby w stanie napędzić akcję. Dobrze grał Mateusz Klich i on czasem inicjował grę w ofensywie. Kilka dobrych zagrań pokazał Jacek Góralski, który powoli przekonuje kibiców nad Wisłą, że jest nie tylko bulterierem, ale też potrafi rozgrywać. Nieźle mu wychodzi ta przemiana.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozalny mecz. Trwał… 5 sekund
Na pewno Klichowi przydałoby się większe wsparcie Piotra Zielińskiego. Zawodnik Napoli tradycyjnie pokazywał, że wiele umie, ale wyglądał jak nieprzeciętnie zdolny uczeń, który na lekcji chowa się za kolegami i siedzi cicho, bo akurat nie przygotował się do zajęć. W przerwie został zmieniony przez Kamila Jóźwiaka, choć sam Brzęczek zapowiadał, że nie będzie zbyt mocno eksploatował Zielińskiego.
Żeby jednak oddać mu sprawiedliwość, to właśnie 26-letni pomocnik z Ząbkowic zaliczył asystę przy golu Krzysztofa Piątka. Młody bramkarz Realu Madryt, Andrij Łunin, wyszedł daleko i niedokładnie wybijał piłkę. Tę przechwycił Zieliński, zagrał do Piątka, który spokojnie, z około 40 metrów strzelił do opuszczonej bramki. Polak, bez dwóch zdań, potrzebował tego gola. Każda zdobyta bramka dla snajpera, który niedawno był uważany za następcę Lewandowskiego a teraz jest synonimem spadku formy, jest jak podłączenie do respiratora.
Po zmianie stron znowu zaatakowali Ukraińcy. Świetną interwencją przy strzale Cygankowa popisał się Łukasz Skorupski. Bramkarz włoskiej Bolonii pokazał tym meczem, że w każdej chwili można na niego liczyć, że nawet bez Szczęsnego i Fabiańskiego pozycja bramkarza jest zabezpieczona.
W 63. minucie po raz czwarty w kadrze na boisko wyszedł Jakub Moder. 29 sekund później strzelił swojego pierwszego gola w kadrze. Najdroższy zawodnik polskiej PKO Ekstraklasy (przeszedł za 11 milionów euro z Lecha do Brighton) przypieczętował najlepszy rok w swojej dotychczasowej karierze. Jemu jako jednemu z niewielu na świecie, rok 2020 będzie się kojarzył bardzo dobrze.
Z Ukraińców zeszło powietrze, atakowali coraz rzadziej, choć Skorupski miał sporo szczęścia, gdy po strzale Cygankowa piłka przeleciała obok słupka. Trzeba przyznać, że naszych rywali zniechęcała niezła linia defensywna. Młodzi stoperzy, Sebastian Walukiewicz i Paweł Bochniewicz, pokazali, że można na nich w przyszłości liczyć.
Wygrana z Ukrainą - choć odniesiona w teoretycznie nieistotnym meczu - jest dość ważna. Nie tylko pokazuje, że mamy dobrych zmienników, ale też jest to 3 wygrana z europejskim średniakiem w czwartym kolejnym meczu. Widać, że nasza drużyna "rośnie" i dziś pozycja drużyny ale i samego Brzęczka jest zupełnie inna niż kilka miesięcy temu.
Polska -Ukraina 2:0 (1:0)
1:0 Piątek 40'
2:0 Moder 63'
Składy drużyn:
Polska: Skorupski - Gumny (79. Bereszyński), Walukiewicz, Bochniewicz, Rybus (79. Reca) - Płacheta (83.Szymański), Góralski (62. Linetty), Klich, Zieliński (46. Jóźwiak) - Milik (62, Moder), Piątek
Ukraina: Łunin - Konoplia (64. Bondar), Kriwcow, Matwijenko, Michajilczenko - Kowalenko (76.Sydorczuk), Makarenko, Zinczenko - (56.Kharatin) Jarmolenko (46. Marios), Jaremczuk (46, Junior Moraes), Zubkow (46. Cygankow).
Sędziował: Manuel Schuettengruber (Austria)
Żółte kartki: Góralski - Charatin