PKO Ekstraklasa. Jarosław Królewski: Myślę, że Aleksander Buksa kocha Wisłę. Ludzie powinni być wolni w decyzjach

Justyna Krupa
Justyna Krupa
Trener Rakowa Marek Papszun ocenił, że zarządzanie w naszej piłce w dobie pandemii jest lepsze niż w polskim społeczeństwie. Podpisałby się pan pod tym twierdzeniem? Wydaje się, że zwłaszcza na początku sezonu można było np. częściej testować ligowców.

Uważam, że wszędzie, gdzie nie ma twardych procedur i sankcji, trudno jest prowadzić jakąkolwiek kontrolę. I to jest udowodnione. To widać w ekstraklasie. Różne kluby w różny sposób interpretują bowiem zalecenia związane z ochroną przed koronawirusem. Część klubów dopuszcza wcześniej piłkarzy do grania po okresie izolacji, część później. Widzimy też, że niełatwo jest podejmować na bieżąco decyzje. Ale myślę, że nie ma sensu na tym etapie ani chwalić, ani ganić tego zarządzania, bo sytuacja jest dynamiczna. Trzeba pamiętać, że jest to sytuacja bezprecedensowa, na poziomie krajowym również. Ciężko jest odwołać się do przykładów z przeszłości, wskazać: o, tak powinniśmy robić. Trudno powiedzieć, która taktyka jest najlepsza, a wiemy, że gramy tak naprawdę o ludzkie życie. W takiej sytuacji nie ma super-mądrych, aczkolwiek pewne rzeczy zawsze można zrobić lepiej. Nie podpisałbym się jednak pod słowami trenera Papszuna, bo trudno porównać te dwa obszary. Co to bowiem znaczy "lepiej"? Jeżeli porównujemy, powinniśmy to robić na konkretnych wskaźnikach. To może być najwyżej intuicyjna ocena - wydaje nam się, że coś jest lepsze, a coś gorsze.

Przygotowaliście w klubie jakąś specjalną strategię na to, jak przejść przez te trudne czasy pandemii suchą stopą? Bo jeszcze nie zdążyliście "wygrzebać" klubu w stu procentach ze starych problemów, a tu już nadciągnęły nowe czarne chmury.

Realia pandemii koronawirusa są bardzo trudne, odbiją się na nas finansowo. Nas jednak doświadczenia z ostatniego półtora roku trochę zahartowały. Jesteśmy przystosowani, by działać i zarządzać zdalnie, z różnych lokalizacji itp. Od półtora roku musimy radzić sobie kreatywnie, również w pozyskiwaniu kapitału. Wisła była już w trudnych sytuacjach w ostatnim czasie. Oczywiście, widzimy, jakie problemy dla klubu generuje brak wpływów z dnia meczowego. Natomiast Wisła ma świetne otoczenie biznesowe wokół klubu - wielu mniejszych i średnich sponsorów, którzy zawsze pomagali "Białej Gwieździe". Często w kontekście poprzedniego sezonu mówi się o wielkich procesach naprawczych w klubie. Ja tymczasem lubię nazywać rzeczy tak, jak wyglądają realnie. Ta restrukturyzacja nie byłaby więc możliwa, gdyby nie - po pierwsze - kibice, ale też dobra wola małych przedsiębiorców skupionych wokół klubu. To, że Wisła wówczas przetrwała, to w ogromnej mierze była kwestia ich dobrej woli, bo rozkładali ten dług na dłuższy okres itd. A relatywnie mało się o tym mówi, bo ludzie lubią budować sobie raczej historie jednostkowe, heroiczne, w szczególności w kontekście poprzedniego zarządu. Tymczasem moim zdaniem bez otoczenia biznesowego i jego empatii, które poszło za odwagą Jakuba Błaszczykowskiego - nie byłoby Wisły. Ja jestem za tym, żeby doceniać rolę kibiców, ale też tego fundamentu, czyli drobniejszych biznesmenów, Klubu Biznesu skupionego wokół Wisły. Oni cały czas wierzą w ten klub.

Wy jesteście w tym trudniejszej sytuacji, że jeszcze przed pandemią głęboko sięgnęliście do studni, jaką jest bezpośrednie wsparcie od kibiców. I podczas gdy wiele klubów teraz próbuje korzystać z takiego bezpośredniego wsparcia fanów w formie sprzedaży cegiełek itd., to wy nie możecie tego źródła eksploatować w nieskończoność.

Tak naprawdę nie ma słów, żeby opisać naszą wdzięczność wobec kibiców i stowarzyszenia Socios Wisła, które jest wyjątkowe w skali kraju. W pierwszej fazie pandemii kibice Wisły pokazali, że potrafią wykupić wirtualne bilety za ćwierć miliona złotych. Żaden inny polski klub nie miał nawet do tego "startu". To jest siła tego klubu. Ale oczywiście staramy się działać też na innych płaszczyznach. Wielkie chapeau bas dla zarządu i dla nowych sponsorów, których pozyskał przez ostatnie pół roku. To nie jest też tak, że opieramy się tylko na jednym fundamencie, jakim są kibice, tylko pracujemy nad tym, żeby kolejne firmy angażowały się w klub, akademię itd.

Niedawno wstępnie zadeklarował pan w rozmowie z kibicami na Twitterze, że pańska firma Synerise zaangażuje się w sponsorowanie Wisły - nie Akademii, jak dotąd, ale pierwszego zespołu - do 2022. Podtrzymuje pan to stwierdzenie?

Programiści mają to do siebie, że zawsze starają się wyznaczać sobie ambitne cele i je wypowiadać na głos. To powoduje ogromną motywację wewnętrzną, by te cele rzeczywiście osiągnąć. Dla mnie, jako kibica i współwłaściciela Wisły, to byłoby jedno z większych moich marzeń. Na razie realizuje się ono w formie wsparcia Akademii. Ale nie ukrywam, że chciałbym zaistnieć w tej kwestii w szerszej skali. Na ten moment nie jestem jeszcze na to przygotowany, bo jesteśmy cały czas jednak firmą na dorobku, ale wygląda to coraz lepiej. Ostatnia wycena spółki to prawie 300 mln złotych, więc zobaczymy, jak to będzie wyglądało w kolejnych dwóch latach.

Wspominał pan, że Wisła to ma być obecnie klub "z ludzką twarzą", a nie chłodna korporacja. Trzeba to chyba pokazywać zwłaszcza w tych pandemicznych czasach, gdy piłkarze i inni pracownicy klubowi mierzą się z trudnymi sytuacjami, z obawą o zdrowie swoje i rodzin. Trzeba być bardziej wyrozumiałym działaczem, niż zwykle.

Od początku naszego pobytu w Wiśle chcemy ją tak budować, by był to klub z pewnego rodzaju klasą - w stosunku do otoczenia. Rzeczywiście wiele osób ma teraz taki czas, że musi sobie na nowo zorganizować życie, pracę, zredefiniować myślenie o przyszłości. To wyzwanie na poziomie ludzkim, a dopiero potem klubowym. Wszyscy gracze są profesjonalistami, ale jest to dla nich pewne wyzwanie, takie przerwy wybijają ich z rytmu meczowego. Powoli jednak wracamy jako drużyna do pełnej dyspozycji. Liczymy, że ci wracający po problemach zdrowotnych będą w coraz lepszej formie, bo przed nami ciężki grudzień - mecze z Lechem, Legią i Cracovią.

Ktoś panu szczególnie zaimponował swoją postawą w tym pandemicznym czasie?

Zaimponowali mi wszyscy sponsorzy, którzy są już z nami i ci, którzy do nas dołączyli. W tym finansowo i biznesowo niestabilnym czasie to bardzo odważne. I pod pewnymi względami przypomina mi to akcję ratowania klubu z zeszłego roku. Zawsze imponują mi oczywiście kibice, którzy mają niestrudzoną wolę pomocy klubowi i angażowania się. Po to też się buduje tak naprawdę kluby, bo budowanie klubu dla samego używania zaimka dzierżawczego, na zasadzie "to jest moje" nie jest ani fajne, ani seksowne. Całą moc i frajdę daje to, że można być w kontakcie z kibicami i z nimi współodczuwać sukcesy i porażki. Natomiast chciałbym podkreślić pracę osób z zarządu, bo Dawid Błaszczykowski i Maciej Bałaziński naprawdę robią świetną robotę. A nie jest to obecnie łatwa sprawa z racji koronawirusa. Uważam, że transfery, które przeprowadziliśmy - Yaw Yeboah, Michal Frydrych, Felicio Brown Forbes, czy Stefan Savić i inni - to naprawdę będą wzmocnienia. Proszę też pamiętać, że to nie są jakieś krótkoterminowe kontrakty, tylko solidnie przygotowane umowy. A każdy z tych zawodników ma ogromny potencjał i na tle ekstraklasy jest w stanie robić różnicę. Widzimy to świetnie na przykładzie Frydrycha.

Tylko pytanie, jak nie dać im się przedwcześnie ulotnić do konkurencji? Zwłaszcza dotyczy to Yeboaha czy Frydrycha. A może właśnie, jeśli przyjdzie naprawdę korzystna oferta, to wcale nie będziecie się przy tym upierać?

Myślę, że kontrakty trzeba respektować. Natomiast cieszy mnie ich postawa. Yaw został dostrzeżony przez sztab reprezentacji Ghany, bo ma ogromny potencjał. Podobnie Savić. A Michal Frydrych to klasa sama w sobie i oby tak dalej. Wisła jest natomiast klubem, który ma szacunek do swoich piłkarzy. I tak powinno pozostać. Na tle innych klubów Wisła wyróżnia się tym, że osoby, które tu w przeszłości grały zawsze miło wspominają tę społeczność. I tak powinno być nadal. Od strony kibiców zawodnicy mogą liczyć na szacunek i jak ktoś już jest wiślakiem, starają się go wspierać. A jeśli już ktoś odchodzi, to ważne jest, by to odejście odbywało się z klasą - zarówno na poziomie profesjonalnym, ale też takim ludzkim, ciepłym. Warto tak to budować i widać to po wpisach byłych piłkarzy Wisły, którzy deklarują chęć powrotu w przyszłości do Wisły, śledzą jej losy.

Czy trio Błaszczykowski-Jażdżyński-Królewski poprowadzi Wisłę do sukcesów?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×