Liga Narodów. Polska - Holandia. Jan Tomaszewski: Jeden wielki chaos

zawodnikom brakuje inteligencji w grze, piłkę podają niecelnie, często zamiast grać do przodu - dla wygody i odpoczynku podają piłkę do tyłu, kondycji wystarcza im do 75 minuty gry i to nie wszystkim. Wybór do reprezentacji zawodników bardziej powiązał bym z decyzjami trenerów klubowych, którzy powinni być współodpowiedzialni za grę ich wychowanków. Zawodnicy z zagranicy, tylko aktualnie grający, bez żadnych wyjątków.

Słaba technika,podania przeważnie do przeciwnika ,gra do tyłu,faule czasami brutalne(Góralski) i taktyczne na karne jak ostatnio Krychowiak i Bednarek!! pozdrawiam

reklamodawców. Mecze towarzyskie nie miały takiej mocy. Zwróćcie uwagę na TVP Sport... Piłka nożna zajmuje w codziennej ramówce tej stacji najwięcej czasu antenowego, z czego lwią część stanowi tzw. "studio", w którym zasiadają przeróżni eksperci plotkujący o upie marynie. Podobnie rzecz się ma z różnymi odmianami mordobicia (boks, ksw, mma etc.). Pozostałe dyscypliny sportu są pokazywane sporadycznie, najczęściej wtedy, kiedy rywalizacja toczy się o mistrzostwo świata, mistrzostwo europy i - rzadziej - o krajowe mistrzostwo. Wracając do "ekspertów", to zauważcie proszę, że ich opinie, analizy i wnioski w dużej mierze kształtują nastroje wśród kibiców. Najbardziej adekwatnym określeniem dla tych "ekspertów" jest słowo "dmuchacze", bo to oni "dmuchają w przysłowiowy balonik, podkręcają napięcie przed każdym meczem, przed każdym mordobiciem. Po co to robią? Ano po to, żeby tzw. oglądalność była jak największa, bo wtedy reklamodawcy bulą większą kasę za reklamę soli bałtyckiej, kompresów na odciski, czy też pigułek na noc poślubną. Podobnie rzecz się ma z pismakami z różnych portali internetowych. Strona Sportowych Faktów jest tego najlepszym dowodem. Około dziesięciu "twórców" wstawia na tę stronę swoje wypociny zwane felietonami, w których próżno szukać obiektywizmu i prawdziwie merytorycznej wiedzy o sporcie, bo ich autorzy skupiają się wyłącznie na tym, żeby "iść z prądem", czyli przyklaskiwać opiniom kibicowskiego plebsu, który dostaje orgazmu po 28 zwycięstwie Barcelony, po 5893 minutach gry Bajeru M, bez straty gola, czy też po strzeleniu 12 goli w ciągu 38 minut i 15 sekund przez bożyszcza tłumów, np. Lewandowskiego, Mesiego, czy innego Krzyśka Ronalda. Nie mniejsze emocje wywołuje porażka, a zwłaszcza taka spektakularna jak reprezentacji kraju. Nastroje "ekspertów", "dmuchaczy" i całej masy kibiców są takie, jak u mężczyzny po nieudanym stosunku pciowym. Dotyka to także zawodników... Frustracja i rozgoryczenie, wymowne milczenie (czasem 8 sekundowe), to naturalna reakcja na osobistą klęskę. Okazuje się, że wbrew narzekaniom "trzona" drużyny na taktykę, trener zalecił solidne, wysokie krycie Italii. To, że nie wyszło, to nie jego wina, tylko zwiotczałego proncia. Jeśli wiagry nie ma na liście zakazanych przez WADA medykamentów, to trza brać i pieprzyc wszystko. Jak leci. Pomarańczę też. Wczoraj Hiszpanie pięknie wydmuchali Niemców. 6 orgazmów mówi samo za siebie. Włosi z Polakami zaliczyli tylko dwa. Słabiutko. Trener Brzęczek nie powinien mieć żadnych kompleksów, wszak jego celem jest (i było) przygotowanie drużyny do Mistrzostw Europy, a nie do Telewizyjnego Turnieju Piłkarskiego. Panie Tomaszewski... Mecz z Niderlandami, tak jak pozostałe mecze w TTP był kolejnym sprawdzianem dla drużyny przed ME. Przecież z uwagi na pandemię meczów towarzyskich raczej nie będzie. To kiedy i gdzie trener Brzęczek miał "eksperymentować"? W pierwszej połowie wczorajszego meczu bardzo dobrze wypadli dwaj skrzydłowi. Zarówno Jóźwiak jak i Płacheta skutecznie atakowali, a ten pierwszy, po kapitalnym rajdzie a la Maradona zdobył swojego pierwszego gola. Lewandowski poza podaniem do Jóźwiaka niczym specjalnym się nie wyróżnił. Za to Zieliński pokazał, że jak chce to potrafi... Harował na całym boisku, którego murawa i tym razem nie była najlepsza. Wywrotki zawodników zdarzały się dosyć często. Wyróżniał się pozytywnie Kędziora, który momentami świetnie współpracował z Płachetą. Za to sztywny Reca po raz kolejny objawił swój egoizm i obnażył braki techniczne. Trener Brzęczek pewnie już wie, że na tej pozycji lepiej spisywali się Bereszyński i Walukiewicz. Środkowi defensorzy (Glik i Bednarek) grali wczoraj bardzo niepewnie, a Glik wręcz nieporadnie. Jeśli do tego dodać fatalną grę Krychowiaka poruszającego się po boisku niczym hycel chcący złapać bezpańskiego jamnika, to mamy odpowiedź na pytanie, dlaczego ofensywna gra w pierwszych 10-15 minutach przerodziła się momentami w chaotyczną obronę. Zieliński, Jóźwiak, Klich miast tworzyć sobie i Lewandowskiemu okazje do oddania strzału na bramkę Krul'a musieli bronić przedpola i pola karnego, po którym hasał za jamnikiem Krychowiak. Druga połowa meczu nie różniła się od tej pierwszej. Wejście Piątka za Lewandowskiego, niewiele wniosło do gry, chociaż on - w przeciwieństwie do Lewandowskiego - starał się uczestniczyć w konstruowaniu akcji już na naszej połowie boiska.Piątek posiada jeden deficyt, a mianowicie nie widzi nic poza piłką i w ten sposób marnuje możliwości dogrywania jej do kolegów będących na lepszej pozycji. Pozostawienie na boisku Recy i Krychowiaka było zupełnie niepotrzebne. Oni w ogóle nie powinni pojawić się w drugiej połówce. Co do bramek zdobytych przez Niderlandczyków... Rzut karny był podyktowany przez sędziego z Izraela zbyt pochopnie, ale patrząc obiektywnie na to co wyprawiali Glik z Bednarkiem przed i w polu karnym, to decyzja sędziego była w pewnym sensie zapłatą za ich wcześniejsze kiksy faule i pyskówki. Druga bramka padła dosyć przypadkowo po odbiciu się piłki bodajże od Piątka. Krótko mówiąc, tak naprawdę były to dwa samobóje. Moim zdaniem mecz spełnił oczekiwania trenera Brzęczka i pomoże mu w przygotowaniu optymalnego składu drużyny na ME.