Liga Europy: Standard Liege - Lech Poznań. Koszmar wicemistrza Polski w końcówce!

PAP/EPA / JULIEN WARNAND / Na zdjęciu od lewej: Tymoteusz Puchacz i Maxime Lestienne
PAP/EPA / JULIEN WARNAND / Na zdjęciu od lewej: Tymoteusz Puchacz i Maxime Lestienne

Przespana pierwsza połowa, ale potem prowadzenie i gra w przewadze. Mimo tak korzystnych okoliczności, Lech Poznań przeżył koszmar i przegrał na wyjeździe ze Standardem Liege 1:2.

W tym artykule dowiesz się o:

Po tym jak wyglądało pierwsze starcie obu ekip w Polsce, kibice "Kolejorza" mogli mieć przed rewanżem spore nadzieje, ale tym razem Belgowie zaprezentowali się już znacznie lepiej. Do ich defensywy powrócili Collins Fai oraz Konstantinos Laifis (wtedy z gry wyeliminowało ich zakażenie koronawirusem) i ta formacja była zdecydowanie lepiej poukładana niż przy Bułgarskiej.

Lepsza sytuacja kadrowa Standardu znacząco wpłynęła na obraz meczu. Podopieczni Philippe'a Montaniera nie byli już tak stłamszeni jak trzy tygodnie temu i szybko pokazali, że na swoim stadionie mogą być zdecydowanie groźniejsi. W pierwszej połowie Lech nie stworzył praktycznie żadnego zagrożenia pod bramką Arnauda Bodarta, a sam przynajmniej dwukrotnie wychodził ze sporych opałów. Dobrze dysponowany był Filip Bednarek, który nie tracił czujności, miał też dwie świetne interwencje przy bardzo groźnych uderzeniach Collinsa Faia i Obbiego Oulare. Obaj próbowali go pokonać z kilku metrów, jednak bramkarz poznaniaków wykazywał się refleksem.

Lechici mogli podziękować Bednarkowi również w 40. minucie, gdy kapitalnie odbił piłkę po dośrodkowaniu Nicolasa Gavory'ego. Było to o tyle trudne, że akcję próbował zamykać Maxime Lestienne i do końca nie było wiadomo, czy zdąży dołożyć nogę.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: fenomenalny gol w III lidze! Strzał piętką, z powietrza!

Zespół Dariusza Żurawia wyglądał przed przerwą bardzo słabo, jednak zadanie znacznie ułatwili mu rywale, a konkretnie Oulare, który w powietrznej walce zaatakował łokciem Jakuba Modera i zobaczył za to zagranie drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Liczebne osłabienie miejscowych diametralnie zmieniło obraz gry. Wicemistrz Polski wreszcie uwierzył, że może sięgnąć po pełną pulę i od początku drugiej części ruszył do zdecydowanych ataków.

Ten zryw przyniósł efekt w 60. minucie. Tymoteusz Puchacz rozegrał świetną dwójkową akcję z Mikaelem Ishakiem i niezawodny Szwed trafił do siatki precyzyjnym strzałem w krótki róg. Wydawało się, że to moment zwrotny i teraz lechici nie będą mieć problemów z pokonaniem osłabionego przeciwnika. Nic z tych rzeczy! Katastrofalna w skutkach okazała się strata Pedro Tiby, po której gospodarze wyprowadzili szybką kontrę i choć Bednarek zatrzymał uderzenie Michela-Ange Balikwishy, to przy dobitce Abdoula Tapsoby był bez szans.

To nie koniec, na kwadrans przed ostatnim gwizdkiem siły na boisku się wyrównały, bo za drugie "żółtko" sędzia odesłał do szatni Djordje Crnomarkovicia. Z psychologicznej przewagi poznaniaków nie zostało więc nic, a w końcówce więcej zimnej krwi wykazali niestety gospodarze. To była już trzecia doliczona minuta, Laurent Jans dośrodkował do Laifisa, a ten główkował precyzyjnie przy słupku i Bednarek nie miał żadnych szans.

To już kolejne spotkanie, w którym ekipie Dariusza Żurawia brakuje koncentracji na samym finiszu, choć dotąd zdarzało jej się to tylko w PKO Ekstraklasie. Po takich bramkach wypuściła z rąk już osiem punktów. Niestety teraz powtórzyła ten błąd w pucharach i kto wie, czy nie pogrzebie on jej szans na udział w 1/16 finału Ligi Europy.

Standard Liege - Lech Poznań 2:1 (0:0)
0:1 - Mikael Ishak 60'
1:1 - Abdoul Tapsoba 63'
2:1 - Konstantinos Laifis 90+3'

Składy:

Standard Liege: Arnaud Bodart - Collins Fai, Noe Dussenne, Konstantinos Laifis, Nicolas Gavory (77' Laurent Jans), Merveille Bokadi (46' Abdoul Tapsoba), Michel-Ange Balikwisha (76' Felipe Avenatti), Gojko Cimirot, Nicolas Raskin (77' Samuel Bastien), Maxime Lestienne (46' Aleksandar Boljević), Obbi Oulare.

Lech Poznań: Filip Bednarek - Bohdan Butko, Djordje Crnomarković, Thomas Rogne, Tymoteusz Puchacz, Michał Skóraś (64' Alan Czerwiński), Pedro Tiba (78' Filip Marchwiński), Jakub Moder (78' Lubomir Satka), Jan Sykora (64' Wasyl Kraweć), Dani Ramires, Mikael Ishak (83' Nika Kaczarawa).

Żółte kartki: Obbi Oulare, Michel-Ange Balikwisha, Nicolas Raskin, Aleksandar Boljević (Standard Liege) oraz Djordje Crnomarković, Bohdan Butko, Wasyl Kraweć (Lech Poznań).

Czerwone kartki: Obbi Oulare /45+2' za drugą żółtą/ (Standard Liege) oraz Djordje Crnomarković /75' za drugą żółtą/ (Lech Poznań).

Sędzia: Petr Ardeleanu (Czechy).

Komentarze (34)
avatar
Jan Sanocki
27.11.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Roznica jest gra o #cos#, brakuje boiskowego cwaniactwa, i to pograza nasze druzyny. Wszystko jest wydmuchane #out of proportion# a efekty jak widac, dzieci zagraja jeden dobry mecz i juz do re Czytaj całość
avatar
Katon el Gordo
27.11.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Akurat teraz Lech jest na tapecie bo gra w europejskich pucharach ale dlaczego takie frajerskie wtopy w ostatnich sekundach meczu zdarzają się akurat polskim drużynom ? 
avatar
janusz antoni z Poznania
27.11.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Puchacz po każdej przebieżce po skrzydle łapał powietrze jak karp na desce do krojenia, a Brighton ładnie przepłacił za Modera. 
avatar
janusz antoni z Poznania
27.11.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Puchacz po każdej przebieżce po skrzydle łapał powietrze jak karp na desce do krojenia, a Brighton ładnie przepłacił za Modera. 
avatar
Marco Polonia
27.11.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Przedłużenie kontraktu z Żurawiem zdecydowanie przedwczesne.Nie żebym go zwalniał od razu ale był na to czas, niczego jak na razie nie ugrał.Drużyna gra słabo, ma problemy z atakiem, Ishak sam Czytaj całość