Profesor Janusz Filipiak zapewnia, że jedynym akcentem, w którym ktokolwiek prosił o coś w sprawie licencji, był prezydent Krakowa Jacek Majchrowski. Filipiak podkreśla, że miasto angażuje się w modernizację stadionu przy ulicy Kałuży, więc jego zdaniem, prezydent miasta miał prawo apelować do Komisji Odwoławczej ds. Licencji o postępowanie zgodne z prawem.
- Nie zabiegaliśmy ani drogą oficjalną, ani nieoficjalną o przychylność kogokolwiek. Jedynie prezydent miasta Jacek Majchrowski wysłał list z prośbą o przestrzeganie prawa. Nie ma w tym jednak nic złego. Przecież to za miejską kasę powstaje przy Kałuży nowy obiekt. Wiedzieliśmy, że sportowo zajęliśmy 15. miejsce i spokojnie czekaliśmy na rozstrzygnięcia - zapewnia Filipiak.
Gdy sprawa ŁKS została już rozwiązana, nagle głośno zrobiło się o Cracovii. Wykazano bowiem, że licencja na grę w ekstraklasie w sezonie 2009/2010 dla Cracovii, została przyznana bezpodstawnie. Klub nie przedstawił bowiem umowy na wynajem Stadionu Ludowego w Sosnowcu, na którym miałby rozgrywać swoje mecze w ekstraklasie na czas remontów przy Kałuży w Krakowie.
Profesor Filipiak tłumaczy tę kwestię bałaganem organizacyjnym w lidze. Właściciel "Pasów" zaznacza, że nie mógł podpisać kosztownej umowy na wynajem, w momencie gdy nie wiedział, w której klasie rozgrywkowej przyjdzie krakowianom występować w bieżącym sezonie. Kiedy stało się jasne, że Cracovia gra w ekstraklasie, Cracovia podpisała umowę na wynajem.
- Podpisaliśmy promesę na wynajęcie obiektu w Sosnowcu. Nie mogliśmy od razu spisać umowy, dopóki nie wiedzieliśmy, gdzie będziemy grać. Jednego tygodnia byliśmy w ekstraklasie, potem znów w I lidze. A wynajęcie Stadionu Ludowego przekracza 1,5 miliona złotych. Jesteśmy spółką z udziałami miasta. Gdyby przyszło nam grać na zapleczu ekstraklasy, to zostalibyśmy posądzeni o niegospodarność - tłumaczy Filipiak.