Oba zespoły w poprzedniej kolejce tydzień temu zaimponowały. Raków rozegrał efektowne spotkanie z Lechem w Poznaniu. Prowadził 2:0, następnie przegrywał 2:3, ale w doliczonym czasie gry wyrównał. Warta z kolei, mimo potężnych osłabień, pokonała Wisłę Kraków 2:1.
- Zdajemy sobie sprawę z tego, jak może się on potoczyć. Mimo że rywal jest dobry jakościowo, jest wiceliderem, to uważam, że zrobimy wszystko, żeby pokusić się o niespodziankę i przywieźć komplet punktów - zapowiadał trener beniaminka Piotr Tworek.
Szkoleniowiec beniaminka śmiał się, że tydzien temu jego zawodnicy "wybitnie przestrzegali reżimu sanitarnego na ławce rezerwowych, gdzie odstępy miedzy nimi wynosiły ponad dwa metry". Chodziło o to, że do dyspozycji miał wtedy ledwie piętnastu piłkarzy. Do Bełchatowa mógł już zabrać osiemnastu graczy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: fenomenalny gol w III lidze! Strzał piętką, z powietrza!
Pierwsze 15 minut to wzajemne badanie się obu ekip. Kolejne 20 minut ze wskazaniem na Raków, który miał sporo stałych fragmentów gry, a wiemy już, że czerwono-niebiescy potrafią z nich zagrozić. Wyżej w polu karnym wyskakiwali jednak poznaniacy.
Raz skapitulowali, gdy w 28. minucie podanie z prawej strony na 4. metr dostał Oskar Zawada i trafił do siatki, lecz wtedy do Zielonych (ubranych akurat w niedzielę na... biało) uśmiechnęło się szczęście, bo po analizie VAR sędzia Daniel Stefański anulował gola i odgwizdał szpalonego. Chwilę później kapitalną okazję miał Ivi Lopez, który miał sytuację dwustuprocentową, ale ją zmarnował. Urwał się obrońcom, położył Daniela Bielicę, lecz uderzył obok słupka.
Ostatnie 10-15 minut dla Warty. Kilka dośrodkowań w poszukiwaniu Mateusza Czyżyckiego czy Mateusza Kuzimskiego nie zakończyło się powodzeniem, bo bardzo mocno pilnowali ich obrońcy z Częstochowy. Na tym pierwsza część gry się zakończyła.
W drugiej połowie już zdecydowanie bardziej przeważali "gospodarze" meczu w Bełchatowie, ale o klarowną sytuację jednak było trudno. Na pewno druga taka szansa jak Lopeza w pierwszej części gry trafić się nie miała prawa, ale ekipa trenera Goncalo Feio (zastępującego zawieszonego Marka Papszuna) uparcie szukała dośrodkowań.
Raków dopiął swego w samej końcówce. Faulowany w szesnastce przez Mateusza Spychałę był Fran Tudor, a sędzia wskazał na 11. metr. Z rzutu karnego nie pomylił się Vladislavs Gutkovskis i dał trzy punkty ekipie spod Jasnej Góry. Warta broniła się dzielnie, ale nie wytrwała do końca i nie zgarnęła nawet punktu.
Raków Częstochowa - Warta Poznań 1:0 (0:0)
1:0 - Vladislavs Gutkovskis 90' - z karnego
Składy:
Raków: Jakub Szumski - Kamil Piątkowski, Andrzej Niewulis, Petr Schwarz - Daniel Bartl (46' Fran Tudor), David Tijajnić, Marko Poletanović (54' Igor Sapała), Patryk Kun (83' Piotr Malinowski) - Marcin Cebula (77' Daniel Szelągowski), Ivi Lopez - Oskar Zawada (54' Vladislavs Gutkovskis)
Warta: Daniel Bielica - Jakub Kuzdra, Bartosz Kieliba, Robert Iwanow, Jakub Kiełb - Łukasz Trałka, Adrian Laskowski - Jan Grzesik, Mateusz Czyżycki, Michał Jakóbowski (67' Mateusz Spychała) - Mateusz Kuzimski.
Sędziował: Daniel Stefański (Bydgoszcz)
Żółte kartki: Cebula, Sapała, Szelągowski (Raków) - Laskowski, Spychała, Iwanow (Warta)