Były reprezentant Anglii broni rumuńskiego sędziego. "Co innego mógł powiedzieć?"

John Barnes stanął w obronie sędziego technicznego meczu Ligi Mistrzów pomiędzy PSG i Istanbul Basaksehir. "Gdyby było 5 czarnoskórych trenerów i 1 biały powiedziałby biały" - napisał były piłkarz, który w Anglii jest specjalistą ds. dyskryminacji.

Igor Kubiak
Igor Kubiak
John Barnes Getty Images / James Williamson - AMA / Na zdjęciu: John Barnes
Na początku wtorkowego meczu Ligi Mistrzów Paris Saint-Germain - Istanbul Basaksehir doszło do skandalu. Sędzia techniczny Sebastian Coltescu w trakcie rozmowy z arbitrem głównym użył słowa "czarny", wskazując na asystenta trenera gości - Pierre'a Webo. Po tym zdarzeniu piłkarze obu drużyn zeszli do szatni, a mecz przerwano.

Rumuńskiego sędziego postanowił obronić były piłkarz Watfordu czy Liverpoolu, a także 79-krotny reprezentant Anglii, John Barnes. Obecnie 57-latek uznawany jest w Wielkiej Brytanii za eksperta ds. dyskryminacji w społeczeństwie i często wypowiada się w mediach na temat problemu rasizmu, nie tylko w piłce nożnej.

Barnes wszedł w ostrą polemikę z kibicami w mediach społecznościowych. Gdy jeden z użytkowników napisał, że istnieje wiele sposobów na zidentyfikowanie osoby bez odwoływania się do jego koloru skóry, Barnes odpisał: "jeśli w pokoju lub grupie będzie jedna biała osoba, to jak inaczej ją opiszesz skoro jest jedyną białą bądź czarną osobą?".

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Falcao wciąż "czaruje"

Barnes odniósł się też do słów piłkarza Istanbulu, Demby Ba. "Powiedział, że gdyby był biały, to sędzia nie powiedziałby na niego biały, ale gdyby było pięciu czarnych trenerów i jeden biały, to powiedziałby biały. Co innego mógł powiedzieć?" - pisze były skrzydłowy.

Barnes od dawna odgrywa kluczową rolę w walce z dyskryminacją w angielskiej piłce nożnej. Sam również był kilka razy ofiarą rasistowskich zachowań na przełomie lat 80. i 90. Najczęściej przypominana jest sytuacja z 1988 r., gdy podczas meczu Everton - Liverpool jeden z kibiców rzucił w niego skórką od banana.

Sprawa wtorkowych wydarzeń wciąż jest badana przez UEFA. - Każdy, kto mnie zna, wie, że nie jestem rasistą! Mam przynajmniej taką nadzieję - miał powiedzieć Coltescu rumuńskim mediom (więcej TUTAJ). Ostatecznie piłkarska organizacja podjęła decyzję o dokończeniu spotkania w środę, od godz. 18:55. Mecz poprowadzi inny zespół sędziów, a wśród nich znajdą się m.in. Polacy (więcej TUTAJ).

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×