- Mecz był trudny - tak jak się spodziewaliśmy. Wiedzieliśmy, że będziemy musieli prowadzić grę przeciwko dobrze zorganizowanemu zespołowi. Nie udało nam się wykorzystać kilku sytuacji, a w drugiej połowie Warta szybko zdobyła gola i grała to, co lubi, czyli z kontry. Musieliśmy się mocno napracować na korzystny wynik, zwłaszcza że w środku pola zrobiło się bardzo ciasno. Dlatego więcej akcji trzeba było przeprowadzać bokami. Gratuluję chłopakom determinacji, wreszcie odwróciliśmy losy meczu, co nam się dawno nie udało. Dopisało trochę szczęścia, ale widać też było, że każdy chce zdobyć decydującego gola. Tydzień temu przerwaliśmy złą passę, teraz wygrywamy znowu. Co do stylu, on wróci, gdy poprawią się boiska, a moi zawodnicy złapią luz. Pewnie będzie też łatwiej, jak rywale się trochę otworzą, a nie będą się tylko kurczowo bronić - ocenił Dariusz Żuraw.
Zaskakująca była w "Kolejorzu" zmiana w końcówce, gdy jeszcze przy stanie 1:1 boisko opuścił Aron Johannsson i zastąpił go nominalny stoper Bartosz Salamon. - Szukaliśmy wykończenia przy akcjach oskrzydlających, a Bartek dobrze się w takich sytuacjach czuje. To była udana zmiana - zaznaczył trener.
Zespół Piotra Tworka był o krok od wywalczenia przynajmniej remisu, jednak podobnie jak w kilku spotkaniach rundy jesiennej, zdobycz punktowa uciekła mu w ostatniej minucie. - Dla nas derby są już historią, niestety bez szczęśliwego zakończenia. Przegraliśmy w końcówce i to bardzo boli. Okres przed następnym meczem będzie trudny, lecz drużyna musi się znów natchnąć do walki o punkty, żebyśmy ten ból i złość, które teraz czujemy, spożytkowali jak najlepiej - przyznał opiekun zielonych.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Sędzia zatrzymał strzał do niemal pustej bramki
- Gdy sobie wszystko spokojnie przeanalizujemy, na pewno znajdziemy jakieś pozytywy, bo one były. Dobrze rozegraliśmy akcję na 1:0, a potem Gracjan Jaroch mógł zabić spotkanie. Przegraliśmy jednak w ostatniej minucie i to jest niepodważalne. Powinniśmy się wtedy zachować lepiej. To drogowskaz na przyszłość, że trzeba utrzymywać koncentrację do ostatniego gwizdka. Nie możemy się załamać, bo przed nami jeszcze dużo pracy i trudów, które nieraz nas spotkają. Podziękowałem moim zawodnikom za wysiłek i walkę, za to wszystko, co pozostawili na boisku. Będę ich wspierał do samego końca, tak samo ja tego wsparcia oczekuję - dodał.
Jeszcze w pierwszej połowie Warta straciła kontuzjowanego Michała Kopczyńskiego. - Trudno coś na gorąco powiedzieć o jego urazie. Na pewno ta sytuacja wybiła nas z ustawienia taktycznego. Michał bardzo zabezpieczał środek pola i po jego zejściu musieliśmy się przeorganizować. Liczę, że "Kopa" wróci do zdrowia do następnego meczu z Wisłą Płock - zakończył Tworek.
Czytaj także:
Toporne derby Poznania dla Lecha
Widzew punktuje na przekór problemom