"Beniaminek" - kopalnia talentów z Krosna

Materiały prasowe / Marcin Pirga / Beniaminek Profbud Krosno
Materiały prasowe / Marcin Pirga / Beniaminek Profbud Krosno

16-letni Antoni Kozubal, który zadebiutował w barwach Lecha Poznań, jest wychowankiem "Beniaminka" Profbud Krosno. To mała kopalnia talentów, która w ostatnim czasie stała się "bohaterem" afery politycznej.

W tym artykule dowiesz się o:

Grzegorz Raus, założyciel i dyrektor "Beniaminka" Profbud Krosno, zawsze wiedział, że kiedyś będzie głośno o jego klubie. Poświęcił wiele lat życia, by kiedyś ta nazwa pojawiała się na czołówkach gazet. Gdy jednak do tego doszło, najchętniej wyłączyłby telewizor, odciął internet i zamknął wszystkie kioski. Klub z Krosna nagle zaczął być łączony z aferą szefa Orlenu Daniela Obajtka. Paliwowy gigant zaczął finansować "Beniaminka", co media wiążą z tym, że inny sponsor młodych piłkarzy sprzedał Obajtkowi mieszkanie po okazyjnej cenie.

A przecież nie tak miało być.

"Beniaminek" w pozytywnym kontekście

"Beniaminek" przede wszystkim jest jedną z najlepszych szkółek dziecięcych i młodzieżowych w Polsce. W klubie i jego oddziałach trenuje ponad 500 osób, od lat dostarczają zawodników do kadr młodzieżowych, do czołowych akademii. Dosłownie kilka dni po sprawie Orlenu chwilę wytchnienia dał pracownikom akademii młody Antoni Kozubal. Ten niezwykle utalentowany 16-latek zadebiutował w Ekstraklasie w barwach Lecha Poznań. Wszedł na ostatnie 6 minut w meczu z Piastem Gliwice. - Oglądaliśmy ze znajomymi mecz. Mówię, że teraz się uda, że w końcu wejdzie. Oni mówią, że chyba nie. A ja im: "Zobaczycie, że wejdzie, sprawiedliwości musi stać się zadość" - opowiada z zapałem Raus.

ZOBACZ WIDEO: Ekspert zachwycony powołaniem 17-latka. "Może doczekamy się następcy Lubańskiego"

Sprawiedliwość oznaczała dla niego, że "Beniaminek" pojawi się w pozytywnym kontekście. Zapracował na to. Lista zawodników, którzy przebili się do piłki profesjonalnej, oraz tych, którzy są dziś w akademiach dużych klubów, liczy już ponad 30 nazwisk.

Zresztą był już w bardziej stresujących sytuacjach. W grudniu 2016 roku klub z okazji 10-lecia istnienia organizował turniej Profbud Cup. Jak zwykle z rozmachem, bo tak tu lubią działać. Koszty ogromne, zaangażowani sponsorzy, przyjechały drużyny z Anglii oraz Niemiec. Do tego doszła konferencja szkoleniowa dla 100 trenerów. W czwartek wieczorem można było w końcu odpocząć. Dzień później, o godz. 18 miała zacząć się impreza, do której przygotowywali się cały rok. W nocy spadł śnieg, jakiego na Podkarpaciu nie widziano od lat. Balon, pod którym było boisko, opadł i się zawalił. Specjaliści, którzy przyjechali rano na miejsce, stwierdzili, że doprowadzą go do użytku w ciągu 4 dni. "Można się załamać" - myślał Raus. Ale skrzyknął ludzi, kupili kalosze, rękawiczki, sprzęt, przyjechała straż pożarna.

- Jak widziałem kobiety z łopatami, to wiedziałem, że to zrobimy - wspomina Raus. O godz. 18 balon stał na miejscu. Konferencja się odbyła, turniej też.

Zaczynali na osiedlu

Raus klub założył w 2007 roku i zawsze szedł swoją drogą. - "Beniaminek" powstał z pasji i entuzjazmu do futbolu. Nie spodziewałem się, że aż tak się rozwinie - mówi założyciel akademii. To niezwykle energiczny facet, który czasem żałuje, że nie można być w dwóch miejscach jednocześnie.

Zaczynali na osiedlu Markiewicza w Krośnie. W mieście powiedziano im, że taka inicjatywa nie dostanie wsparcia, bo pewna hierarchia musi być. To wciąż postkomunistyczna codzienność futbolu w małych miastach w Polsce. Właściciele niewielkich szkółek, choćby wykonywali najlepszą pracę na świecie, są zdani jedynie na siebie. Ci z "tradycyjnych" klubów pasą się na samorządowych dotacjach.

Boisko na Markiewicza w tamtych czasach służyło jako "wybieg dla psów". Raus i jego kolega Marek Adamiak, późniejszy trener m.in. Kamila Piątkowskiego (obecnie RB Salzburg) zaczęli pracę u podstaw.

Obaj absolwenci AWF w Białej Podlaskiej, uczyli się na starych taśmach VHS Aarigo Sacchiego, niemieckiej federacji piłkarskiej, potem mieli materiały z Ajaksu Amsterdam. Cały czas szukali i chcieli robić lepiej.

- Z czasem doszliśmy do wniosku, że kopiowanie czyjejś filozofii nie jest skuteczne, ponieważ trzeba być elastycznym. Musimy wychowywać jednostki. Dziś nasi zawodnicy są w Lechu, Legii, Wiśle, Jagiellonii, Zagłębiu, Rakowie, Górniku - wymienia jednym tchem. - Uczymy ich według jakiegoś wzorca, pokazujemy różne możliwości, bo przede wszystkim mamy w głowach to, że każdy jest inny i pasuje do różnych koncepcji - mówi Raus.

Dziś podpatrują różne kluby i od każdego coś biorą. - W 2016 roku był u nas Andrzej Buncol. Zobaczyliśmy, że oni w Niemczech, jak tworzą grupy, to nie wybierają pod konkretną liczbę, czyli że muszą uzbierać dwunastu graczy. Oni po prostu biorą tych, którzy się wyróżniają pod względem szkolenia, emocji i chęci. Jak jest ich czterech, to niech będzie czterech - opowiada Raus. - Pamiętam, jak w 2016 roku był u nas na turnieju angielski Everton. Dzień wcześniej przyjechaliśmy na rozruch. Oni tam też byli. Nasi na luzie, zabawa, oni getry podciągnięte, ochraniacze założone i trening z pianą w ustach, jakby walczyli o życie. Następnego dnia w meczu nasi chłopcy "spuchli". To nam otworzyło oczy.

Zawodnik ponad wszystko

"Beniaminek" jest dość liberalny, jeśli chodzi o trenerów. Nie jest tak, że mają oni sztywny plan, którego muszą się trzymać. - Stawiamy na takich, którzy potrafią schować swoje ego do kieszeni - mówi. - To bardzo ważne, zwłaszcza teraz gdy wielu młodych ludzi uważa, że wynik świadczy o tym, czy jest się dobrym trenerem czy nie. A nas najbardziej interesuje indywidualny rozwój zawodnik a nie wynik drużyny.

Od 2015 roku klub ma kupioną z pieniędzy sponsora halę pneumatyczną, która dała nowe możliwości. To był przełom. Wtedy wszystko poszło do przodu, powstała drużyna dziewcząt.

Dziś wokół klubu powstało chwilowe zamieszanie, ale raczej nie zmieni tego, że "Beniaminek", mała kopalnia talentów, to jeden z najlepszych młodzieżowych projektów w kraju. I na pewno kluczowe miejsce na mapie wracającego do poważnej gry Podkarpacia.

- Nasz piłkarz ma być przygotowany do walki na najwyższym szczeblu, ma być dobrze wyszkolony technicznie i taktycznie, rozumieć grę, być mocny psychicznie, być świadomym piłkarzem. Marzymy o tym, by wychować reprezentantów Polski. I jestem pewien, że to się uda - mówi Raus.

"Beniaminek" Krosno zaczynał z jednym boiskiem, 50 dziećmi. Dziś ma dwa boiska pełnowymiarowe, boisko kryte, kilka oddziałów, ponad pół tysiąca dzieci, drużyny dziewczynek, organizuje znane turnieje międzynarodowe. I w planach budowę Profbud Center, ośrodka szkoleniowego w stylu Europy Zachodniej. - To klub, który powstał z pasji i miłości do futbolu. Nie mamy nic wspólnego z polityką - kończy Raus.

Źródło artykułu: