Doprowadził reprezentanta Polski do łez. To był początek końca

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński
W decydujących momentach tamtego sezonu Skorża ubierał na mecze zawsze ten sam krawat, bo jak twierdził, był on dla niego wyjątkowo szczęśliwy. To z nim sięgnął po oba puchary.

Praca w Dyskobolii była jednak wyjątkowo krótka i zakończyła się już po sezonie 2006/2007. Skorża skusił się na ofertę Wisły Kraków i odszedł bez wahania, co trudno było zaakceptować Drzymale. Właściciel klubu z Grodziska Wlkp. wiązał z młodym trenerem spore nadzieje, a zamiast tego musiał szukać nowego szkoleniowca.

Werner Liczka, czyli poprzedni trener Groclinu, mimo zwolnienia za kiepskie wyniki, był żegnany kwiatami podczas konferencji prasowej. Skorża odszedł raczej po cichu, w atmosferze dalekiej od uroczystej. - Może sobie nie zasłużyłem na takie pożegnanie - mówił z uśmiechem.

To był też moment przełomowy dla Drzymały, który właśnie wówczas zdał sobie sprawę, że pewnego pułapu ze swoim klubem nie przeskoczy, a najlepsi piłkarze i trenerzy i tak będą uciekać do dużych miast - gdy tylko otrzymają satysfakcjonujące oferty. Efekt? Już rok później sprzedał drużynę Józefowi Wojciechowskiemu i Groclin zniknął z ekstraklasy na dobre.

Pasmo sukcesów

Kariera Skorży tymczasem kwitła. Niemal trzyletni pobyt w Wiśle Kraków zaowocował dwoma mistrzostwami Polski i choć ostatni sezon nie był już dla niego udany, a w trakcie rundy wiosennej zastąpił go Henryk Kasperczak, pobyt w Krakowie zbudował markę wciąż młodego szkoleniowca i otworzył mu drzwi do kolejnych dużych wyzwań.

Najbardziej bolesny dla Skorży w okresie pracy w Białej Gwieździe był pamiętny dwumecz z Levadią Tallin w kwalifikacjach Ligi Mistrzów. Krakowianie go przegrali, a trener uderzył się w pierś i przyznał, że popełnił błąd w przygotowaniach, bo szczytową formę zespołu szykował na później. Estończyków Wisła miała wyeliminować z marszu.

Przy tej okazji ujawniła się bardzo pozytywna cecha Skorży. Nie miał kłopotów z mówieniem o swoich pomyłkach, a to nie jest w polskiej piłce reguła. Wielu, zwłaszcza starszych szkoleniowców, charakteryzuje się na tyle wysokim ego, że na jakąkolwiek krytykę własnej osoby nie pozwala sobie w ogóle.

Po Wiśle przyszedł czas na Legię Warszawa. Tam mistrzostwa Polski Skorża nie wywalczył, dwa razy za to świętował z drużyną Puchar Polski. Te wyniki wciąż pozwalały mu utrzymywać się na szczycie i być szkoleniowcem dostępnym nie dla każdego.

Gdy jednak opuścił Warszawę, postanowił całkowicie zmienić klimat i w drugiej połowie 2012 roku związał się z Ettifaq FC. Życie w Arabii Saudyjskiej było dla niego zderzeniem z zupełnie inną kulturą. - Nie wszędzie można było wejść w krótkich spodniach. Poza tym weekend w tym kraju jest w czwartek i piątek, a więc zupełnie inaczej niż w Europie. Interesująco wyglądała też podróż na mecz do Mekki. Główna droga jest przeznaczona wyłącznie dla muzułmanów, dlatego ja musiałem jechać długim objazdem w samochodzie, a nie autokarze - mówił WP SportoweFakty po powrocie do Polski.

Między pobytem w Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratach Arabskich (tam w latach 2018-2020 był selekcjonerem reprezentacji olimpijskiej), Skorża miał w sumie aż dwa bolesne upadki. Jeden w Lechu, a drugi w Pogoni Szczecin, gdzie przetrwał na stanowisku zaledwie pięć miesięcy (miał kompromitujący bilans 2 zwycięstw, 3 remisów i 9 porażek w lidze, oprócz tego odpadł z Pucharu Polski z I-ligową Bytovią Bytów).

Będzie gorąco

Teraz Skorża wraca na Bułgarską, skąd ponad pięć lat temu odchodził w atmosferze ogromnego konfliktu. Mimo to już od kilku tygodni flirtował z Lechem i był głównym kandydatem do objęcia schedy po Dariuszu Żurawiu. Do 49-latka zresztą zawsze miał słabość Jacek Rutkowski - były właściciel Amiki, a później Lecha.

Dziś, w randze prezesa ds. sportowych, w Poznaniu rządzi jego syn Piotr, który dotąd w największym stopniu wpływał na wszystkie kadrowe ruchy w "Kolejorzu". O ile jednak Żuraw nie stawał na drodze ani jemu, ani dyrektorowi Rząsie, o tyle Skorża na pewno wybije się na większą niezależność.

Skorża i Rutkowski mają za sobą burzliwą przeszłość, a poszło głównie o odejście z klubu latem 2015 roku Zaura Sadajewa. Rosjanin nie był typem snajpera i nie uzbierał worka bramek, słynął jednak z ogromnej waleczności, która imponowała trenerowi. Dlatego gdy opuścił Lecha, trener miał do władz klubu ogromne pretensje, że nie udało się go zatrzymać.

Trzeba jednak uczciwie przyznać, że Sadajew nie miał wtedy zamiaru zostawać w Polsce. Był bardzo związany z rodziną, w naszym kraju pojawił się na krótko - głównie po to, by zarobić na budowę domu. Gdy już zgromadził odpowiednią gotówkę, spakował walizki i wrócił do ojczyzny, by kontynuować karierę w Tereku Grozny. Tam też zresztą czekała na niego wybranka serca. Nie było siły, która mogłaby go zatrzymać w stolicy Wielkopolski.

Teraz Skorża i Rutkowski muszą poukładać relacje na nowo. Współwłaściciel "Kolejorza" będzie jednak skłonny do kompromisu, bo sam jest ostatnio mocno poobijany. Fala krytyki po kompromitujących wynikach w ekstraklasie i zawaleniu sezonu jest nieprawdopodobna i ogniskowała się nie tylko na Żurawiu, ale w dużej mierze właśnie na jego przełożonych.

Dlatego Rutkowski będzie gotów oddać część władzy trenerowi. Dużym znakiem zapytania jest dalsza rola Rząsy. Przez chwilę rozważano nawet zmianę dyrektora sportowego, ale ostatecznie do takiej roszady nie doszło. Nie ma jednak wątpliwości, że jego kompetencje się zmniejszą, bo głodny sukcesów Skorża zechce mieć zdecydowanie większy wpływ na zespół niż Żuraw.

Przyjście 49-latka budzi wśród kibiców mieszane uczucia. Jedni boją się, że twardy charakter znów zaprowadzi go do zguby, inni z wielką tęsknotą wspominają mistrzostwo sprzed ponad pięciu lat i liczą na powtórkę. Jeśli Skorży uda się znów powiększyć zakurzoną gablotę z trofeami, złego słowa nie usłyszy już od nikogo.

Czytaj także:
PKO Ekstraklasa. Dariusz Żuraw zwolniony z Lecha Poznań!
Reprezentant Polski stracił połowę świąt przez koronawirusa

Czy w przyszłym sezonie Maciej Skorża wywalczy z Lechem mistrzostwo Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×