Zawodnik ten w meczu z Cracovią zaliczył dwie piękne asysty i był jednym z ojców sukcesu Białej Gwiazdy. - Moja podania do Pawła były mierzone, to nie był przypadek - zastrzegł po spotkaniu "Łobo". - No! W końcu popatrzył, gdzie kopie - śmiał się z kolei strzelec obu goli, Paweł Brożek.
Wisła ostatecznie wygrała 2:1, choć Cracovia była bliska sprawienia niespodzianki. - Cracovia to bardzo waleczny zespół z kilkoma dobrymi piłkarzami w składzie. Stworzyli dziś kilka groźnych sytuacji i zaprezentowali się naprawdę dobrze - chwalił rywala Łobodziński. Dodał również, że bardzo odpowiadała mu atmosfera spotkania. - To był mój pierwszy mecz derbowy w karierze i naprawdę jestem zadowolony. Takie spotkania to fajna sprawa. Kibice spisali się na medal - powiedział.
- Zagrałem dziś dobrze, choć - mimo dwóch asyst - uważam, że to jeszcze nie to, i że potrafię grać lepiej - stwierdził "Łobo", a po chwili dodał, że najważniejsze jest dla niego to, że nie odczuwał skutków doznanego ostatnio urazu. - Cieszę się, że prawie 80 minut gry bardzo dobrze zniosłem kondycyjnie i że nic mnie nie bolało - powiedział 25-letni piłkarz, który pierwotnie miał usiąść w niedzielny wieczór na ławce rezerwowych. - Trochę złamałem swoje zasady, wystawiając Wojtka w pierwszym składzie, bo wracający po kontuzji piłkarze zawsze są przeze mnie wprowadzani do pierwszego składu stopniowo - tłumaczył trener Wisły, Maciej Skorża.
Wisła, która w tym sezonie jeszcze nie przegrała ligowego spotkania, już w minioną sobotę zapewniła sobie tytuł mistrzowski. Czy nowo upieczonym mistrzom Polski nie zabraknie motywacji do dalszej walki o punkty? - Nie ma mowy - odpowiada Łobodziński. - Jesteśmy profesjonalistami, a poza tym szykuje się naprawdę fajna sprawa: może się okazać, że nie przegramy w lidze ani jednego meczu. Niech to będzie naszą mobilizacją.