Koźmiński odcina się od Bońka. Szykuje się czystka w PZPN

Piłka Nożna
Piłka Nożna
Zamierza pan wycofać się z ubiegania o stanowisko prezesa PZPN?

Nie! Mam wrażenie, że spekulacje medialne inspirowane były przez osoby, które ewidentnie boją się mojego kandydowania. Gdybym ja chciał przeszkodzić w kampanii rywalowi, jednak starałbym się podeprzeć informację faktami. A czym były podparte doniesienia o moim rzekomym wycofaniu się z wyborów?

Spotkaniem baronów, po którym stało się jasne, że dziesięciu prezesów Wojewódzkich Związków Piłki Nożnej zadeklarowało poparcie na stanowisko wiceprezesa federacji do spraw piłkarstwa amatorskiego dla Adama Kaźmierczaka, kojarzonego z Cezarym Kuleszą.

To była kolejna próba puszczenia w eter informacji, że Koźmiński nie daje rady, że nie jest do końca zdecydowany w kwestii kandydowania. Nic więcej. Słyszałem to już wiele razy... Koźmiński jest zdecydowany! 18 sierpnia wystartuję w wyborach na prezesa PZPN! Nie ma innej możliwości! Spotkanie baronów nie ma tu nic do rzeczy.

Wynika z niego, że przegrywa pan na ten moment w terenie.

Ale w głosowaniu jawnym, forsowanym przez obóz Czarka Kuleszy. Tymczasem według statutu PZPN głosowanie w trakcie zjazdu wyborczego ma charakter tajny. Przed spotkaniem pewna grupa ludzi zebrała się w Białymstoku i wymyśliła, że wywrze presję na pozostałych prezesów WZPN właśnie poprzez głosowanie jawne w trakcie wskazywania kandydata terenu do funkcji wiceprezesa federacji do spraw piłkarstwa amatorskiego. Częściowo to się jej udało.

Dlaczego zależało panu na niejawności głosowania?

To nie tak, że mi zależało. Podkreślam, wybory na stanowisko prezesa PZPN są niejawne! Właśnie dlatego, żeby kandydaci nie mogli wpływać na delegatów, żeby nie dochodziło do sytuacji: "Słuchaj, jeśli nie zagłosujesz na mnie, to może się tak wydarzyć..., to zobaczysz...". Presja! Gdzie tu jest miejsce na merytorykę, dyskusję? Dlaczego nie zostałem wpuszczony do sali, aby osobiście porozmawiać z prezesami WZPN? Taka dyskusja wydaje się czymś naturalnym. Czekałem pod drzwiami w siedzibie federacji, w której sprawuję funkcję wiceprezesa, wszyscy wiedzieli, że jestem na miejscu, kilku baronów zaprosiło mnie do dyskusji, ale inni przegłosowali, że nie ma potrzeby słuchać Koźmińskiego. Mogli wybrać kandydata do obsady stanowiska wiceprezesa, ale mnie posłuchać nie mogli? Dobre! Boją się, panie redaktorze, boją się! Czego? To już do nich pytanie.

Kulesza wszedł na salę?

Na miejscu się nie pojawił, choć zapewne był nieopodal, bo niedługo po zakończeniu spotkania zaczęły krążyć zdjęcia Czarka w towarzystwie baronów. W zeszłym tygodniu obradowała również rada nadzorcza Ekstraklasy SA, nie zauważyłem chęci do wysłuchania kandydata na stanowisko prezesa PZPN. To kiedy ma to nastąpić? Przyjęto strategię nie zdradzania swoich intencji, nie ujawniania zamiarów. O czym świadczy fakt, że dotychczas nie doszło do debaty kandydatów? To Koźmiński nie chciał debaty? To nie Koźmiński zadawałby w jej trakcie pytania, a dziennikarze! Ludzie, na jakim my świecie żyjemy? W matriksie jakimś? Przecież prezes PZPN nie jest reprezentantem tylko 118 delegatów na zjazd wyborczy, środowisko piłkarskie jest ogromne.

Andrzej Padewski poinformował, że opuścił salę w towarzystwie pana, kandydata na stanowisko wiceprezesa PZPN, ponieważ na spotkaniu pojawiły się "nowe dokumenty". Co miał na myśli?

Kilku baronów postanowiło narzucić przebieg spotkania, unormować je w wygodny dla siebie sposób, nie każdy był o tym wcześniej poinformowany, nie było w tym temacie pół wiadomości, pół maila.

Krótko mówiąc jednak - spotkanie było porażką pana obozu.

Nie, to spotkanie było porażką polskiej piłki. Naginane, przymuszane, nietransparentne. Ktoś powie, że teraz się tłumaczę, bo w liczbie poparć obóz kojarzony ze mną przegrał dziesięć do sześciu, ale na sali znajdował się przynajmniej jeden zastraszony baron, który być może poparłby innego kandydata, gdyby głosowanie było niejawne. A może było ich więcej?

Zastraszony? To znaczy?

Baronowie uzależnieni są od środowiska, w którym się obracają. Kto podniesie rękę, kto jej nie podniesie, kto będzie z nami, kto przeciwko nam - to wszystko ma znaczenie teraz, a będzie miało jeszcze większe po 18 sierpnia. Gdyby głosowanie było niejawne, wówczas każdy tę presję mógłby z siebie zdjąć. Kabaret! Radek Michalski, kontrkandydat na stanowisko wiceprezesa PZPN do spraw piłkarstwa amatorskiego, nie chciał uczestniczyć w tej farsie, opuścił salę.

Czterech kolejnych baronów wstrzymało się od głosu - to pana twardy elektorat?

Proszę sobie to samemu rozstrzygnąć. Mogli poprzeć Adama Kaźmierczaka, pójść za większością, pokazali jednak, że na pewne sprawy się nie godzą. To nie tyle wyraz współpracy z Markiem Koźmińskim, to wyraz innego myślenia o polskiej piłce. Środowisko już o tym mówi, proszę mi wierzyć. Zapewne w głosowaniu niejawnym również Adam Kaźmierczak byłby górą, nie przeczę, ale proporcje mogły być inne. Dlatego pokazywanie mapek Polski, według których dziesięciu baronów jest z Czarkiem, dwóch ze mną, a czterech się waha jest cokolwiek zabawne. W terenie Czarek na ten moment ma więcej głosów, ale nie można liczyć proporcji na zasadzie 10 do 6 dla niego, bo baronowie dysponują różnymi liczbami głosów.

Pan może liczyć na 24 z 60 przynależnych WZPN?

Tak to wygląda, z tym że wiem, iż nie wszystkim ze wspomnianej dziesiątki przypadł do gustu taki sposób załatwienia sprawy wyboru kandydata na stanowisko wiceprezesa do spraw piłkarstwa amatorskiego. Nie ma się czemu dziwić - to był skandal!

Liczy pan jeszcze, że któreś głosy baronów uda się panu pozyskać?

Nie będę opowiadał, że już pięciu ludzi kojarzonych z Czarkiem do mnie dzwoniło i chce się do mnie przyłączyć - dyskusja na tym poziomie jest niepoważna. Inaczej zatem, każdy baron w gruncie rzeczy dysponuje jednym głosem, choć rzecz jasna ma wpływ na delegatów ze swojego województwa, którzy posiadają głosy kolejne. Jeszcze nigdy nie zdarzyło się jednak, by wszyscy delegaci zagłosowali zgodnie z życzeniem prezesów swoich WZPN. Nie brakuje ludzi, którzy potrafią ocenić niektóre sytuacje.

Przed spotkaniem baronów pana obóz również przekonywał, że zaraz okaże się, kto i ile ma w rzeczywistości głosów, no i weryfikacja nie wypadła dla pana korzystnie.

Spokojnie, nawet w rozgardiaszu towarzyszącemu temu spotkaniu okazało się, że sześciu baronów za Koźmińskim stoi zdecydowanie. Nie przeszli na drugą stronę.
Zawodowe kluby wskazały z kolei, że ich kandydatem na stanowisko wiceprezesa PZPN do spraw piłkarstwa profesjonalnego będzie Wojciech Cygan z Rakowa Częstochowa.

Jaka to jest dla pana informacja?

Absolutnie dobra! Wojtek jest najlepszym kandydatem na to stanowisko. I nie ma sensu, bo rozumiem, że do tego pan zmierza, określać czy zamierza poprzeć mnie czy Czarka. Po głosowaniu w trakcie zjazdu wyborczego okaże się, kto i na ile głosów mógł liczyć. Tajnym głosowaniu!

Ekstraklasa powinna składać się z szesnastu czy osiemnastu zespołów, nie wszystkie kluby są zadowolone z powiększenia ligi?

Niejednokrotnie słyszałem od przedstawicieli najsilniejszego polskiego klubu, że Legia Warszawa powinna grać jak najczęściej z Lechem Poznań, może Śląskiem Wrocław czy Wisłą Kraków. Bo po co Legia ma jeździć do Niecieczy? To nie są moje słowa. Gdy jednak ogłoszono powstanie Superligi, Darek Mioduski przekonywał, że tak to nie wolno... Wiem, na jakim stanowisku stoją kluby, więc obawiam się...

... pomniejszenia Ekstraklasy? To wcale nie musi być złe rozwiązanie.

Od kilku lat stałem na jasnym stanowisku - liga dzielona na dwie fazy, z podziałem punktów, to są sztuczne emocje. Tak uważałem i nadal uważam, choć głosowałem za wprowadzeniem reformy, grałem zespołowo, mimo że nie wszystko mi się podobało. Bez wątpienia jednak kluby są w temacie liczby drużyn w Ekstraklasie podzielone, podobnie jak w przypadku sposobu dzielenia pieniędzy z praw telewizyjnych i marketingowych - zasiadam w radzie nadzorczej spółki Ekstraklasa, wiem, o czym mówię. Podział pieniędzy to jest jednak wewnętrzna sprawa klubów, dlatego przy podejmowaniu decyzji w trakcie posiedzeń rady jako przedstawiciel PZPN wstrzymywałem się od głosu.

Spotkał się pan również z klubami pierwszoligowymi, jaki przebieg miały rozmowy?

Wskazałem, co udało się w ostatnich latach zrobić, a nad czym należy nadal pracować. Polska piłka musi iść cały czas do przodu, nie powinna skręcać z określonego kursu, w wielu aspektach nasz futbol nie potrzebuje rewolucji, a ewolucji.

Co konkretnie zaproponował pan klubom pierwszoligowym?

Podstawą jest stabilność ekonomiczna klubów. Należy rozwijać kontent telewizyjny i marketingowy rozgrywek, aby partnerzy i stacje telewizyjne były gotowe zapłacić za produkt więcej. Ważne jest też lobby u samorządów, aby te odważniej inwestowały w infrastrukturę obiektów klubowych. Natomiast hasła jakoby miliony miay trafić do I ligi z Ekstraklasy, co sugerował w mediach prezes Marcin Animucki, to mrzonki. Część klubów z najwyższej klasy rozgrywkowej nie chciała powiększenia ligi, a teraz miałaby podzielić się pieniędzmi z zapleczem? Ja to widzę inaczej, rozważyłbym wprowadzenie do rozgrywek I ligi przepisu o obowiązku gry dwóch młodzieżowców, zamiast obecnego jednego – z tym że drugi musiałby urodzić się jeszcze później. To jest konkretna korzyść dla polskiej piłki, a i dla klubów I ligi, ponieważ pozwoliłoby to na zwiększenie puli w programie Pro Junior System. Prezesi i właściciele pierwszoligowców rozważają tę propozycję.

Jak pan odniesie się do opłat transferowych, które kluby uiszczają do WZPN?

Jeśli transfer zawodnika odbywa się pomiędzy polskimi klubami, odpowiednia prowizja powinna trafić do określonego Wojewódzkiego Związku Piłki Nożnej, natomiast jej równowartość klub mógłby otrzymać od PZPN. Dlaczego akurat tak? Bo te pieniądze zostałyby w polskim systemie, pracowałyby dla naszej piłki. Gdy kupujesz zawodnika z zagranicy, wówczas zwrot nie byłby przewidziany.

A jeśli sprzedajesz piłkarza do klubu zagranicznego, co wtedy? To w tym miejscu mowa o największych transakcjach.

Temat wart jest przedyskutowania, natomiast nie można zapominać, że WZPN organizują struktury piłkarskie na swoich terenach i to też są koszty. Muszą mieć więc również przychody. Inna sprawa, że to nie jest najistotniejsza kwestia z punktu widzenia naszej piłki.

Najistotniejsza nie jest, ale dla klubów ważna.

Dlatego nie zamykam się na pomysły, z pewnością można w tym temacie znaleźć kompromis.

To na ile głosów może pan liczyć nieco ponad miesiąc przed wyborami?

Jest grupa osób, która zdecydowanie opowiada się za Kuleszą, jest grupa osób, która zdecydowanie opowiada się za Koźmińskim. I jest środek. Ten środek jest wciąż duży.

Kto zostanie prezesem PZPN?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×