Lider I ligi odpadł z Pucharu Polski - relacja z meczu Zagłębie Sosnowiec - Flota Świnoujście

Zagłębie jeszcze w tym sezonie nie przegrało, a Stadion Ludowy stał się prawdziwą twierdzą. Tym razem przekonali się o tym piłkarze lidera I ligi, którzy z bagażem dwóch bramek i świadomością tego, że byli słabsi od drugoligowca, wracają do Świnoujścia.

Od początku spotkania Zagłębie starało się narzucić swój styl gry. Piłka szybko chodziła między środkowymi pomocnikami i skrzydłowymi, którzy wymieniali się pozycjami z bocznymi obrońcami. Flota była groźna ze stałych fragmentów. Po dośrodkowaniu Grzegorza Skwary z rzutu rożnego i strzale głową Michała Rusinka, sosnowiczan uratował słupek.

Stałe fragmenty miało także Zagłębie i właśnie po dograniu z rzutu wolnego padła bramka. - Było w tym trochę przypadku. Dośrodkowałem, piłka odbiła się jeszcze w polu karnym i Krzysiek Myśliwy wpakował ją do siatki - opowiadał wykonawca rzutu wolnego Michał Filipowicz. Poważny błąd popełnili w tej sytuacji obrońcy Floty. Zagapili się i Myśliwy spokojnie, z kilku metrów przymierzył do siatki.

Piłkarze Floty próbowali odpowiedzieć, ale gra im się nie układała. Rozgrywali piłkę, próbowali dogrywać w pole karne, jednak obrońcy Zagłębia radzili sobie bardzo dobrze. Dopiero wejście po przerwie Uchenny ożywiło ofensywę gości. Nigeryjczyk najpierw wpadł w pole karne i tylko kapitalna interwencja Adriana Pajączkowskiego uratowała gospodarzy. Chwilę później jego strzał z dystansu o centymetry minął słupek bramki Zagłębia. Czarnoskóry napastnik dwoił się i troił, ale nie miał wsparcia od Tadeusza Tyca, który przegrywał pojedynki ze stoperem Adrianem Markiem.

Flota próbowała, a Zagłębie strzelało bramki. Już w 62. minucie było po meczu. W pole karne wpadł Filipowicz, kapitalnie odegrał do Huberta Jaromina, a ten z bliska, bardzo mocnym strzałem nie dał szans Kamilowi Gołębiewskiemu. - Uważam, że w przekroju całego meczu byliśmy o te dwie bramki lepsi od Floty - skomentował trener Zagłębia Piotr Pierścionek. Na konferencji prasowej siedział sam, bo szkoleniowiec gości nie pofatygował się na spotkanie z dziennikarzami.

Po stracie drugiego gola piłkarze ze Świnoujścia chyba przestali już wierzyć w możliwość odrobienia start. Atakowali, ale bez większego przekonania. Przy tym zapominali o zabezpieczaniu tyłów i to Zagłębie było bliższe strzelenia kolejnych bramek. Sporo zamieszania robił młody Andrzej Wściubiak. - Takie mam zadanie. Walczyć z przodu i męczyć zawodników rywala - opowiadał młody napastnik. Gospodarze kontrowali więc rywala, ale uderzenia Filipowicza i Łuczywka były niecelne.

Po meczu trener Nemec siedział w klubowym holu, oczekując na autobus z taką miną, że nie chcielibyśmy być w skórze jego piłkarzy. - To jest piłka. Tu wszystko jest możliwe - rzucił tylko, pytany o przyczyny porażki lidera I ligi z drużyną, która gra o klasę niżej.

Zagłębie Sosnowiec - Flota Świnoujście 2:0 (1:0)

1:0 - Myśliwy 21'

2:0 - Jaromin 62'

Zagłębie: Bensz - Bednar, Hosić, Marek, Pajączkowski, Filipowicz, Guzik, Szatan (46' Dorobek), Łuczywek, Jaromin (76' Ryndak), Myśliwy (60' Wściubiak).

Flota: Gołębiewski - Kubowicz, Jarun, Chrzanowski, Krajanowski, Sojka, Skwara (69' Chi Fon), Niewiada, Protasewicz (66' Polak), Rusinek (46' Uchenna), Tyc.

Sędzia: Mariusz Złotek.

Żółte Kartki: Hosić, Filipowicz (Zagłębie) oraz Jarun, Tyc, Chrzanowski (Flota).

Najlepszy piłkarz Zagłębia: Michał Filipowicz.

Najlepszy piłkarz Floty: Charles Uchenna.

Piłkarz meczu: Michał Filipowicz.

Komentarze (0)