Nieuznana bramka kluczowym momentem - komentarze po meczu Club Brugge - Lech Poznań

Po ciężkim i zaciętym dwumeczu z Club Brugge, Lech Poznań odpadł z Ligi Europejskiej. Kolejorz gorzej egzekwował rzuty karne, co zadecydowało o końcowym niepowodzeniu. Po meczu w Belgii poznaniacy nie mieli radosnych nastrojów. Niezwykle uszczęśliwieni byli zawodnicy i trener Club Brugge.

Jacek Zieliński (trener Lecha Poznań): Trudno dobrze czuć się po takim meczu, gdy do tego przegrywa się w rzutach karnych. Jesteśmy oczywiście bardzo zmartwieni. Popełnialiśmy trochę błędów, ale nie mam pretensji do zawodników, bo dali z siebie wszystko i walczyli do końca. To niestety dziś nie wystarczyło. Kluczowym momentem była nieuznana bramka. Nie wiem czemu sędzia podjął taką decyzję. Gratuluję drużynie z Brugii awansu do fazy grupowej. Okazało się w dzisiejszym spotkaniu, że mamy zbyt mało atutów formacji ofensywnej. Przyznaję, ze karnych specjalnie nie ćwiczyliśmy.

Adrie Koster (trener Club Brugge): Wierzyliśmy w zwycięstwo. Nie było dziś łatwo wiedzieliśmy, że Lech poświęci więcej uwagi grze defensywnej i okazji będzie szukał w kontrach. Rywale stworzyli sobie kilka szans, ale w bramce dobrze spisywał się Stijnen. My również stwarzaliśmy sobie okazje i jedną z nich udało się wykorzystać w końcówce regulaminowego czasu gry. Potem graliśmy nawet trzema nominalnym napastnikami, ale o wszystkim i tak zadecydowały karne. Uważam, że w dwumeczu byliśmy zespołem lepszym i zasłużyliśmy na awans.

Michael Klukowski (obrońca Club Brugge): Musieliśmy dziś czekać, aż na rzuty karne. To nie jest najlepszy sposób na kończenie meczu, ale dopięliśmy swego i wywalczyliśmy awans. Tak jak mówiłem przede meczem, nie ważne było jak to zrobimy. Jako drużyna w całym spotkaniu graliśmy dobrze i awans nam się należał. Lech trochę nas zaskoczył, ale potrafiliśmy stworzyć sobie kilka okazji. Teraz patrzymy już tylko na to co nas czeka.

Bartosz Bosacki (obrońca Lecha Poznań): Karne to zawsze jest loteria i już nie takie zespoły jak Lecha przegrywały po serii jedenastek. Trzeba szczerze przyznać, że była, żeby zapewnić sobie awans w regulaminowym czasie gry. Gospodarze też stwarzali sobie jednak sytuacje. My wiedzieliśmy, że możemy mieć jedną doskonałą okazję i wtedy trzeba strzelić bramkę. Tak się niestety nie stało. Oczywiście szkoda, że sędzia nie uznała bramki Semira, ale czasu już nie cofniemy. Naszym założeniem był awans do grupy i tego celu nie udało nam się osiągnąć.

Komentarze (0)