Trener Tadeusz Łapa konsekwentnie kontynuuje roszady w składzie. W sobotnim meczu, prowadzonych przez niego, rezerw z Wisłą Puławy pełne 90 minut rozegrali: Paweł Głowacki, Krzysztof Radwański i strzelec dwóch bramek - Bartłomiej Niedziela.
Pole manewru szkoleniowcowi ogranicza kontuzja Grzegorza Szymanka, a za 4 żółte kartki pauzuje Paweł Tomczyk. Do pełni zdrowia powrócił natomiast Krzysztof Kazimierczak. - W Katowicach w przerwie złapała mnie gorączka, a później grypa żołądkowa. Na szczęście udało mi się dotrwać do końca meczu. Trzy, cztery dni musiałem odchorować, ale już jest wszystko dobrze - w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl wyjaśnia lewy obrońca Górnika.
W kadrze meczowej znalazło się miejsce dla braci Bronowickich, a także 20-letniego obrońcy Sebastiana Klajdy, który czeka na debiut w I lidze. W niedzielę nie zabraknie również Rafała Niżnika i Kazimierczaka, odesłanych do rezerw przez Wojciecha Stawowego. - Przede wszystkim cieszę się, że w końcu znowu mogę robić to, co lubię najbardziej, czyli grać w piłkę, bo wcześniej nie miałem takiej możliwości. Teraz wszystko powoli wraca do normy - mówi ten drugi.
Obie jedenastki rozpoczęły przygodę z Remes Pucharem Polski od pierwszej rundy. Górnik pożegnał się z rozgrywkami już na tym etapie, gdyż w serii rzutów karnych nie sprostał drugoligowemu GKS Tychy. Natomiast GKP skuteczniej wykonywał jedenastki od MKS Kluczbork.
Trener Adam Topolski nie mógł zabrać do Łęcznej czterech piłkarzy. Frederico Moojen wciąż nie wykurował kontuzjowanego mięśnia łydki, Jakub Szałek ma problemy ze stopą, a Grzegorz Wan i Krzysztof Ziemniak doznali urazów we wtorkowym meczu pucharowym.
Górnik dwukrotnie mierzył się z GKP w ubiegłym sezonie i żadnego z tych pojedynków nie wygrał. W pamięci kibiców szczególnie utkwiło spotkanie z rundy wiosennej. - Nie ze względu na wydarzenia sportowe, ale to, co działo się na stadionie - padło oświetlenie i mecz trwał dwa dni - przypomina Kazimierczak.
Dotychczas gorzowianie musieli uznać wyższość tylko Znicza Pruszków, dzięki czemu w tabeli ustępują miejsca jedynie Flocie Świnoujście. Diametralnie inaczej wygląda łęcznian, którzy z jednym punktem na koncie są czerwoną latarnią. - Patrząc na tabelę, to goście mogą czuć się faworytami. Myślę, że to będzie działało bardziej na naszą korzyść, bo jesteśmy świadomi swojej sytuacji. Jesteśmy na razie na ostatnim miejscu w tabeli i na pewno zależy nam na tym, żeby wygrać ten mecz - zapewnia 27-letni obrońca Górnika.
Gospodarze niedzielnego meczu mają spore kłopoty z precyzyjnym wykończeniem akcji. W lidze nie strzelili jeszcze ani jednej bramki. Przełamanie nastąpiło w środowym meczu Pucharu Polski, kiedy bramkarza GKS-u pokonał Janusz Surdykowski. Krzysztof Kazimierczak wierzy, że kibice obejrzą w niedzielę gole strzelane przez piłkarzy Górnika. - Najlepszym sposobem będzie to, żeby stwarzać jak najwięcej sytuacji i w końcu coś będzie musiało kiedyś wpaść. Myślę, że będzie to już najbliższy mecz z Gorzowem - przekonuje.
Spotkanie poprowadzi Kenji Ogiya, który dotychczas sędziował trzy mecze w ekstraklasie, a także towarzyski pojedynek Polski z Grecją. Japończyk wsławił się tym, że lekką ręką karze za przewinienia. Jego średnia to niemal 5 żółtych i jedna czerwona kartka na mecz.
Górnik Łęczna - GKP Gorzów Wlkp. / nd. 30.08.2009, godz. 17:00
Przewidywane składy:
Górnik Łęczna: Wierzchowski - Kazimierczak, Wallace, Karwan, Grzegorz Bronowicki - Bartoszewicz, Niżnik, Nikitović - Nazaruk, Surdykowski, Nakoulma.
GKP Gorzów Wlkp.: Janicki - Topolski, Wojciechowski, Jakosz, Truszczyński - Kaczorowski, Obem, Łuszkiewicz, Andruszczak - Piątkowski, Traore.
Sędzia: Kenji Ogiya (Japonia).
Wyślij SMS o treści SF GKP na numer 7303
Koszt usługi 3,66 zł z VAT
Zamów wynik meczu Górnik Łęczna - GKP Gorzów Wlkp.
Wyślij SMS o treści SF GKP na numer 7101
Koszt usługi 1,22 zł z VAT