Bartosz Iwan: Musieliśmy grać w dziewiątkę, ale pokazaliśmy charakter i wygraliśmy

Piłkarze GKS Katowice pokonali w Stalowej Woli miejscową Stal 2:1. Katowiczanie przez ostatnie 30 minut meczu musieli grać w osłabieniu, bowiem za czerwone kartki z boiska zostali usunięci Mateusz Sroka i Adrian Napierała. Mimo to, GKS zdobył trzy punkty.

GKS wygrał ze Stalówką 2:1. Katowiczanie zwycięstwo zapewnili sobie już w pierwszej połowie, gdzie strzelili dwa gole. W drugiej połowie musieli już bronić wyniku, bowiem od 65. minuty grali bez dwóch zawodników, których z boisku usunął arbiter. - Na pewno cieszymy się ze zwycięstwa na wyjeździe. Odskoczyliśmy od dołu tabeli. Na pewno widzieliśmy w sobotę dwie rożne części spotkania. W pierwszej połowie byliśmy drużyną lepszą, stworzyliśmy sobie dogodne okazje, które wykorzystaliśmy. Wydawało się, że mieliśmy mecz ustawiony. Niestety w drugiej połowie z boiska zostali usunięci dwaj nasi zawodnicy. Musieliśmy grać w 9, ale pokazaliśmy charakter i najważniejsze, że dowieźliśmy korzystny dla nas wynik do końca - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl piłkarz Gieksy Bartosz Iwan .

Ekipa ze stolicy Górnego Śląska w pierwszej połowie miała trzy sytuacje. Dwie z nich wykorzystała a trzecią zmarnował Iwan. To jednak wystarczyło, aby zdobyć komplet oczek. - Na pewno byliśmy skuteczni, co nas bardzo cieszy. W ostatnich meczach tej precyzji nam brakowało. Mieliśmy swoje sytuacje, dwie udało nam się wykorzystać i dzięki temu wygraliśmy ten pojedynek - kontynuuje gracz z Katowic.

Potyczki Stali z GKS nie przynosiły mnóstwa goli. Z reguły spotkania kończyły się góra dwom bramkami. Nieco inaczej było w sobotę. Bramkarze musieli trzy razy wyciągać piłkę z siatki, ale gdyby zielono-czarni zagrali skuteczniej w końcówce, to tych trafień mogłoby być więcej. - Tak się akurat składa, że wpadło może nie za dużo, ale trzy gole. Nam wypada się cieszyć, że na wyjeździe zdobyliśmy dwie bramki. Ostatnie 25 minut musieliśmy grać w osłabieniu. Było bardzo trudno dowieźć wynik do końca, ale to nam się udało i jesteśmy z tego powodu bardzo szczęśliwi - dodaje Iwan.

Mit o twierdzy w Stalowej Woli padł. Katowiczanie w hutniczym mieście wygrali tylko raz. Teraz ta sztuka im się udała po raz kolejny. - Na pewno jeśli się jechało do Stalowej Woli, to wiadomo było, że łatwo nie będzie. Jeśli udawało nam się zdobywać tutaj jakieś punkty to byliśmy zadowoleni. Teraz udało się zgarnąć całą pulę. Myślę, że wygraliśmy zasłużenie - powiedział Bartosz Iwan, który nie mógł się jednak nadziwić jednemu: - Jeśli drużyna gra z przewagą dwóch piłkarzy i nie potrafi tego wykorzystać, to chyba jest coś nie tak.

Katowiczanie na koncie mają już 7 oczek. Jak na początek sezonu ten dorobek nie jest zły. Teraz do Katowic przyjeżdża ŁKS Łódź. Gieksa przed własną publicznością jest bardzo groźna i łodzianie będą mieli bardzo trudne zadanie. - Zawsze może być lepiej. Mogliśmy pokusić się o większy dorobek. Przed nami potyczka z ŁKS Łódź. Będziemy chcieli wygrać te zawody i wskoczyć jeszcze wyżej w ligowej tabeli - mówi portalowi SportoweFakty.pl Iwan.

GKS słabo radzi sobie za to na wyjazdach. W Stalowej Woli to było pierwsze zwycięstwo w tym sezonie. W poprzednim również katowiczanie nie radzili sobie dobrze na obcych stadionach. - Wiadomo, że ostatnio szwankuje nasza gra na wyjazdach. Chcieliśmy przełamać tą niemoc i udało się w Stalowej Woli. Miejmy nadzieję, że w każdym meczu na obcym terenie będziemy wkładać tyle serca i zaangażowania co teraz, będziemy skuteczni i będziemy przywozić jakieś oczka z wyjazdów - zakończył Bartosz Iwan.

Komentarze (0)