Liga Europy. Wielka sensacja. Co za dramaturgia w końcówce w Moskwie!

PAP/EPA / MAXIM SHIPENKOV / Na zdjęciu w środku: Ezequiel Ponce. W tle Luquinhas i Bartosz Slisz
PAP/EPA / MAXIM SHIPENKOV / Na zdjęciu w środku: Ezequiel Ponce. W tle Luquinhas i Bartosz Slisz

Niewiarygodna akcja rezerwowych na kilka minut przed końcem spotkania dała Legii trzy punkty w Moskwie. Ernest Muci zagrał do Lirima Kastratiego, a ten zakończył strzałem i dał Legii sensacyjną wygraną ze Spartakiem w Moskwie.

Biorąc pod uwagę przebieg meczu, to co się wydarzyło, było niewiarygodne. To Spartak Moskwa przeważał, a wygrała Legia Warszawa. Nawet wywalczenie remisu graniczyło z cudem, a wygrana? Tego nikt nie miał nawet prawa oczekiwać. Czesław Michniewicz znowu pokazał, że jest mistrzem gry defensywnej.

Zresztą, Legia miała swoje okazje. Może nie czyste, ale gdyby w 7. minucie Mahir Emreli zaatakował bardziej agresywnie, gdyby doszedł do dośrodkowania Filipa Mladenovicia

Ale też nie ma się co oszukiwać. Legia przyjechała do Moskwy po to by przetrwać. Zagrała mocno cofnięta. Z przodu stał osamotniony Emreli, ale był podwajany i miał nikłe szanse na to, by cokolwiek zdziałać. A gdy już miał okazje, rywale nie przebierali w środkach. Jak w 47. minucie, gdy Samuel Gigot zatrzymał wychodzącego sam na sam Emrelego. Skończyło się na żółtej kartce. Michniewicz postawił zasieki i liczył na to, że jakiś szybki atak, albo perfekcyjne dośrodkowanie Mladenovicia da Legii wymarzony punkt.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bramkarz popełnił błąd. Padł super gol

Zresztą była to dobra taktyka, dopasowana idealnie do możliwości Legii. Biorąc pod uwagę, że poza Luquinhasem nie ma tu zawodników grających w ofensywie na poziomie międzynarodowym, trzeba było "obstawić" defensywę. I piłkarze Spartaka bardzo długo nie mogli przedostać się przez polskie zasieki. Kapitalnie radzili tu sobie Artur Jędrzejczyk, Mateusz Wieteska i Maik Nawrocki, który wyrasta na jednego z kluczowych zawodników mistrza Polski.

Piłkarze z Moskwy mieli niby przewagę, niby operowali piłką szybciej, wymieniali się pozycjami. W skrócie robili wszystko to, co robi się, by wygrać. A jednak Artur Boruc mógłby spokojnie zająć się rozwiązywaniem krzyżówek albo innym mało stresującym zajęciem.

Tak było przez mniej więcej pół godziny, a potem Spartak jakby włączył drugi bieg, jakby zakończył etap badania i przeszedł do ataku. Zaczął Quincy Promes, potem w 30. minucie Legię uratował Boruc, który świetnie interweniował i wygrał pojedynek z Jordanem Larssonem. Potem znowu blisko był Promes, ale przeniósł piłkę nad poprzeczką. A za chwilę uderzał Victor Moses, ale jego podkręcony strzał minął bramkę.

Legia głównie się broniła, ale tego się spodziewaliśmy, znając choćby wspomnianych zawodników. Promes to 50-krotny reprezentant Holandii, były zawodnik Sevilli i Ajaksu. Z kolei Victor Moses grał w Chelsea, Liverpoolu, Ajaksie, przez lata był ważną postacią reprezentacji Nigerii.

Ale też trzeba przyznać, że Legia broniła się dobrze, pomagało jej też szczęście. I to dużo szczęścia. Zwłaszcza w 66. minucie, gdy niekryty Gigot uderzał głową, a piłka trafiła w poprzeczkę. I kilka minut później, gdy Boruc znowu znakomicie wybronił strzał Larssona. 41-letni bramkarz pokazał po raz kolejny, że wciąż jest w fantastycznej formie, a jego powrót do Warszawy miał wymiar sportowy, nie jedynie marketingowy.

Mało brakowało, a plan Michniewicza wypaliłby w 100 procentach już wcześniej. Kapitalną okazję miał Luquinhas. W 72. minucie dostał świetne podanie od Slisza, wyszedł sam na sam z bramkarzem gospodarzy, ale spudłował niemiłosiernie. A 5. minut później fantastyczną sytuację miał Emreli, ale po jego strzale głową piłka trafiła w słupek. Zresztą w tym okresie Legia jakby przełamała napór Spartaka i jej gra mogła się naprawdę podobać. Piłkarze Michniewicza jakby zauważyli, że ten rywal nie jest aż tak mocny, jakby zauważyli, że wystarczy odrobina chęci i można walczyć z każdym.

I tak się stało, w 91. minucie po kapitalnej kontrze Ernesta Muciego piłkę do pustej bramki wepchnął Lirim Kastrati i wielka sensacja w Moskwie stała się faktem.

Spartak MoskwaLegia Warszawa 0:1 (0:0)
0:1 Kastrati 90+1'

Składy drużyn
Spartak: Maksimienko – Rasskazow, Gigot, Dżikija – Moses (82. Bakajew), Umairow, Zobnin (23. Hendrx), Ayrton (69. Łomowicki) – Promes, Ponce, J. Larssson (82. Soboliew)
Legia: Boruc – Jędrzejczyk, Wieteska, Nawrocki – Johansson, Slisz, Charatin (59. Kastrati), Luquinhas (82. Muci), Mladenović – Josue (90+2. Rafa Lopes), Emreli (82. Pekhart).

Sędziował: Nikola Dobanović (Czarnogóra)
Żółte kartki: Gigot, Umairow, Łomowicki – Wieteska, Johansson, Jędrzejczyk, Josue

ZOBACZ mecz minuta po minucie

Źródło artykułu: