W końcu się przełamiemy - rozmowa z Rafałem Niżnikiem, pomocnikiem Górnika Łęczna

Trener Wojciech Stawowy odsunął doświadczonego pomocnika od drużyny w trakcie rundy wiosennej i od kwietnia do końca ubiegłego sezonu nie mógł on grać nawet w rezerwach. Po zmianie na stanowisku szkoleniowca Niżnik powrócił do składu Górnika.

Paweł Patyra: Górnik zaczął zdobywać punkty po powrocie pana i Krzysztofa Kazimierczaka do drużyny...

Rafał Niżnik: W sumie tak, ale zdajemy sobie sprawę, że jeszcze to nie jest to, co powinno być. U siebie jednak trzeba wygrywać.

W niedzielę Górnik strzelił pierwsze bramki w sezonie, ale jednak nie dały one zwycięstwa i zremisowaliście z GKP 2:2.

- Szkoda, liczyliśmy na wygraną. Sławek Nazaruk pięknie zachował się w dwóch sytuacjach. Później nasze niezrozumienie i błędy zadecydowały o tym, że jednak zremisowaliśmy. Choć wydaje mi się, że może nie było to super spotkanie z naszej strony, ale graliśmy lepiej. W każdym kolejnym meczu będziemy grać lepiej i wygrywać.

Drużynie nieco brakuje koncentracji - strata bramki na niecałą minutę przed końcem pierwszej połowy to niezła sztuka.

- To jedna z najgorszych bramek. Raz, że do szatni, a dwa - wynik został ustalony tą bramką. Jesteśmy trochę zawiedzeni. Trudno, taki jest sport. Liczymy na to, że jednak zdobędziemy trzy punkty w następnym spotkaniu. Przed nami jest jeszcze dużo meczów - w końcu się przełamiemy i zaczniemy wygrywać.

Druga połowa meczu z GKP była słabsza od pierwszej. Skąd taka odmiana?

- Może wzięło się to stąd, że Gorzów jednak trochę się cofnął, bardziej skoncentrował się na wywiezieniu tego jednego punktu. Gdybyśmy jednak parę razy dokładniej rozegrali piłkę, to na pewno byłoby lepiej i może byśmy coś strzelili.

Trener Łapa trochę zmodyfikował dotychczasowe ustawienie.

- Wiadomo, że gramy ofensywnie. Wtedy też niby był ofensywny futbol. Staramy się przede wszystkim, żeby nie stracić bramki, z Gorzowem nam się to nie udało. A gdybyśmy mieli czyste konto, to byłoby 2:0 i byłoby fajnie. Liczymy, że będzie lepiej. Będziemy szlifować to, co trener Łapa robi i to przyniesie efekty.

Górnik stracił już 9 goli, pod tym względem gorsze są tylko: KSZO i MKS Kluczbork.

- Za stratę bramek nie odpowiada tylko Kuba i obrona, ale wszyscy. Przy pierwszej bramce pokazał klasę Paweł Kaczorowski. Na 10 strzałów taki jeden wejdzie. Przy drugiej też miał spory udział. Gdyby nie mieli go w składzie to byśmy ten mecz wygrali. Trudno, tak to czasami bywa.

Po pięciu kolejkach Górnik jest w strefie spadkowej. Na razie nie wygląda to różowo...

- Ja pamiętam taki sezon z ŁKS-em, kiedy mieliśmy zero punktów po siedmiu kolejkach, a udało nam się jednak skończyć na czwartej pozycji. Wszystko jest przed nami. Gorzów zajmuje trzecie miejsce w tabeli, a wcale nie było widać, żeby była to super drużyna. Wydaje mi się, że z każdym czy to u siebie, czy na wyjeździe jesteśmy w stanie wygrać.

Komentarze (0)