Niedzielny hit (początek o 17:30) między Legią Warszawa a Lechem Poznań wzbudza zainteresowanie nie tylko kibiców, ale i skautów zagranicznych klubów.
Z ustaleń WP Sportowe Fakty wynika, że na Łazienkowskiej zasiądą między innymi wysłannicy z Niemiec, Włoch, Francji, Danii i Czech.
W obu zespołach nie brakuje piłkarzy, którzy wzbudzają zainteresowanie przedstawicieli mocniejszych lig.
W Legii ostatnio furorę robi Mahir Emreli i to między innymi on będzie w niedzielę obserwowany. Błyskawicznie rośnie też wartość Maika Nawrockiego, a pod obserwacją jest też choćby Bartosz Slisz czy Mateusz Wieteska.
Kamiński na pewno, a może Ishak?
W Lechu też nie brakuje takich, na których warto "zawiesić" oko. Na czele z Jakubem Kamińskim, za którego poznaniakom już oferowano grube miliony. A skuteczność Mikaela Ishaka też niekoniecznie pozostaje obojętna zagranicznym klubom.
Wracając do Emreliego. Niedawno azerskie media informowały, że napastnika Legii wzięła pod lupę Hertha Berlin. Co ciekawe, przedstawiciel tego klubu będzie również na niedzielnym meczu w Warszawie. Drugim niemieckim klubem mającym się przyglądać legioniście jest Hoffenheim.
Natomiast jeśli chodzi o przedstawicieli Bundesligi, to na Łazienkowskiej spodziewany jest również skaut Borussii Moenchengladbach. Niekoniecznie jednak przyglądający się (tylko) Emreliemu.
Francuzi, Włosi i Skandynawowie też będą
Na Łazienkowskiej pojawi się też przedstawiciel Ligue 1, w osobie skauta Lille. W Warszawie obecni będą również Włosi, bo obserwację hitu Ekstraklasy zapowiedział przedstawiciel Fiorentiny. Z naszych informacji wynika, że będzie też wysłannik ze Skandynawii, a konkretnie z duńskiego FC Midtjylland.
Niedzielne starcie ma też z wysokości trybun zobaczyć skaut Slavii Praga, której Legia kojarzy się ostatnio nieszczególnie, wszak to właśnie mistrz Polski wyeliminował Czechów w walce o fazę grupową Ligi Europy.
Obiecujący trener również na trybunach
Ten mecz obejrzą jednak nie tylko kibice i skauci. Z naszych informacji wynika, że na Łazienkowskiej pojawi się obiecujący białoruski trener Aleksiej Szpilewski (33 lata). To ciekawa postać. Urodził się i wychował w Niemczech, niektórzy określają go jako "człowieka Red Bulla", bo przez pięć lat pracował z młodzieżowymi zespołami RB Lipsk.
Karierę trenerską, jeśli chodzi o zespoły seniorskie, Szpilewski zaczynał w Dynamie Brześć, skąd szybko przeniósł się do Kajratu Ałmaty. Z tym zespołem sięgnął po mistrzostwo Kazachstanu (trenował tam Jacka Góralskiego). Niedawno trafił z kolei do niemieckiego Erzgebirge Aue, ale szybko stamtąd odszedł.
Szpilewski przebywa w Polsce na zaproszenie. Ma obejrzeć trzy mecze, zobaczyć poziom Ekstraklasy, a to oczywiście w kontekście tego, że być może w przyszłości zdecydowałby się na pracę tutaj.
Po co przyjeżdża agent Amarala?
Na trybunach nie zabraknie również agentów piłkarzy, którzy wystąpią w tym meczu. Jak słyszeliśmy, na spotkanie ma dotrzeć na przykład menedżer Joao Amarala. Piłkarzowi Lecha po tym sezonie kończy się kontrakt, więc taka wizyta aż tak bardzo dziwić nie może. A w tym sezonie Portugalczyk jest jednym z kluczowych piłkarzy zespołu Macieja Skorży.