Wojciech Kwiecień - człowiek, o którym nie wolno mówić, buduje potęgę w Krakowie

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Wieczysta Kraków
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Wieczysta Kraków

Nikt nie może o nim powiedzieć słowa. Ani złego, ani dobrego. Po prostu sobie tego nie życzy. Wojciech Kwiecień, milioner i właściciel klubu Wieczysta Kraków, obsesyjnie dba o prywatność.

W tym artykule dowiesz się o:

W rozgrywkach Pucharu Polski na poziomie 1/16 finału zostało 10 zespołów z PKO Ekstraklasy, 10 z I ligi, 5 z II ligi, 6 z III i tylko jeden czwartoligowiec. Co nie oznacza automatycznie, że to najsłabszy zespół. Zdecydowanie nie. To Wieczysta Kraków, w którą biznesmen Wojciech Kwiecień inwestuje fortunę. Klub o nieograniczonym budżecie.

Ani słowa o Wojtku

Przez lata łączono Wojciecha Kwietnia z Wisłą Kraków. Właściciel potężnej sieci składającej się z około 200 aptek "Słoneczna" klubu nigdy nie przejął, za to zaczął budowę nowej potęgi. - Traktuje to bardzo poważnie, chce zbudować poważny klub - mówi nam jeden z jego znajomych. I oczywiście prosi o anonimowość. To jest dość zabawna sytuacja, gdy jego znajomi, byli pracownicy, ludzie, którzy mieli z nim styczność, proszą o anonimowość nawet, gdy wypowiadają się o nim tylko pozytywnie. "Wojtek nie życzy sobie być w mediach, więc trzeba to uszanować".

ZOBACZ WIDEO: Gwiazdor Bayernu dał prawdziwy popis! Lewandowski i koledzy dumni

W książce "Wisła w ogniu" Szymona Jadczaka czytamy: "Wojciech Kwiecień nienawidzi, gdy jest o nim głośno. Nie udzielił żadnego wywiadu, w sieci nie ma jego zdjęć, obsesyjnie dba o dyskrecję i bezpieczeństwo. W kwietniu 2019 roku jego ochrona składała się z co najmniej kilku osób, nawet w loży na stadionie Wisły pojawiał się w obstawie rosłych bodyguardów z przeszłością w różnych służbach".

Ciekawostka, nawet w książce o Wieczystej, która ma być wydana za kilka miesięcy, jest ledwie kilka słów o Kwietniu. - Z nim możesz pożartować, pośmiać się. Ludzi traktuje na równi, przywita się ze sprzątaczką, nie nosi głowy wysoko. Ale ja ci tego nie mówiłem. Nic nie może wypływać na zewnątrz - słyszę z klubu.

Dochodzi nawet do takich sytuacji, że fotoreporterzy są proszeni, by nie celować obiektywami w Skybox, na którym zasiada Kwiecień. A gdy już uda się któremuś zrobić zdjęcie, podchodzi do niego ochroniarz i kulturalnie, ale stanowczo prosi o usunięcie zdjęcia. Sam Kwiecień ubiera się, jakby wybierał się na casting do serialu "Peaky Blinders". Niewysoki, dobrze przystrzyżona broda, dobrze ubrany, obowiązkowo w kaszkiecie. Pasuje do Maybacha, którym przyjeżdża na mecze.

Kwiecień miał przejąć Wisłę w 2016 roku. Jak czytamy w "Gazecie Wyborczej": 54-letni biznesmen kilka razy przymierzał się do przejęcia Wisły. Najpierw razem z właścicielem firmy Gellwe Wiesławem Włodarskim, drugi raz w 2016 roku, kiedy było wiadomo, że Cupiał chce jak najszybciej pozbyć się klubu. Wtedy jednak biznesmen z Myślenic wolał uwierzyć Jakubowi Meresińskiemu, który okazał się oszustem".

Gdy sprawa z Meresińskim upadła, klub przejęli chuligani. A Kwiecień? Inwestował spore pieniądze w klub. Wyłożył z własnej kieszeni pół miliona złotych na transfer Petara Brleka. Namówił go Marcin Kuźba. Wisła oczywiście długu nie oddała. W zamian za to - jak czytamy w świetnej książce "Wisła w ogniu" Szymona Jadczaka - zgodził się na czteroletnie "darmowe" wynajmowanie Skyboksa, a więc zamkniętej luksusowej loży, gdzie można zapraszać znajomych.

Zna się na piłce lepiej niż dobrze

Było to kilka lat temu, gdy chuligani zarządzali klubem z Reymonta. Większość z nich nie miała zielonego pojęcia o piłce, dlatego w pewnym momencie zaproponowali Kwietniowi, by został dyrektorem sportowym klubu.

Może to brzmi nieco komicznie, bo dlaczego poważny biznesmen mający setki milionów na koncie miałby być dyrektorem sportowym klubu Ekstraklasy? Ale miało to sens. Kwiecień kocha futbol i naprawdę zna się na nim na poziomie znacznie przekraczającym znajomość tematu regularnych kibiców. Ogląda po kilka meczów w tygodniu, na niektóre lata po Europie. Prywatnie jest fanem Chelsea i nie przepuszcza jej meczów. Jeden z piłkarzy Wieczystej mówi, że potrafił przyjechać na stadion na kilka godzin, zamykał się w pokoju z trenerem Przemysławem Cecherzem i gadali po 2-3 godziny o piłce.

- On lubi grę szybką, techniczną, w ofensywie dużo gry jeden na jednego, posiadanie piłki. Czyli taka nowoczesna gra w stylu zachodnim. I tak dobiera zawodników - mówi nam zawodnik Wieczystej.

Kwiecień nie przyjął oferty chuliganów. Chyba doskonale wiedział, że samo łączenie go z ludźmi o bardziej niż wątpliwej opinii nie odbije się pozytywnie na jego wizerunku. To chuligani bardziej potrzebowali jego niż on ich.

Nie żałował jednak Wiśle pieniędzy, gdy ta była w potrzebie. Dawał na wypłaty dla zawodników. Od 2016 do 2018 roku wyłożył wg Jadczaka ok 1,5 miliona złotych.

O Kwietniu mówiono, że w końcu przejmie klub. Miał to zrobić z grupą małopolskich biznesmenów. W mediach pisano o nim jako o właścicielu, nadziei. Ludzie prosili, by zainwestował pieniądze. Ostatecznie po przejrzeniu klubowych papierów wycofał się z możliwości przejęcia kontroli nad Wisłą. Ciekawe, co musiało być w tych papierach.

Wieczysta zamiast Wisły

W "GW" czytamy: "Pod koniec 2018 roku razem z Rafałem Ziętkiem, synem Stanisława, który pod koniec lat 90. XX wieku razem z Cupiałem przejęli Wisłę, prowadził negocjacje w sprawie kupna klubu. Po audycie spółki uznał, że długi Wisły są jednak zbyt duże i zrezygnował. 13-krotnego mistrza Polski uratowali bracia Błaszczykowscy (Dawid jest teraz prezesem klubu, Jakub w nim gra), Jarosław Królewski i Tomasz Jażdżyński.

Nowi właściciele Wisły nie zapomnieli o zamożnym przedsiębiorcy - zaproponowali pakiet akcji, ale mniejszościowy. Kwietnia interesował jednak realny wpływ na klub i możliwość podejmowania w nim decyzji. Propozycję odrzucił".

- Może uznał, że patrzyli na niego jedynie jako skarbonkę, a nie jak na partnera. Wojtek zna się dobrze na piłce i może zarządzać sam - słyszymy.

Dlatego też Kwiecień szukał szczęścia w innych klubach. Był blisko mocniejszego wejścia w Karpaty Krosno, ale ostatecznie nie dogadał się z władzami miasta. Zainwestował w klub z ligi okręgowej, Wieczystą Kraków, a więc pochodzący z osiedla, na którym się wychowywał. Jego prawą ręką jest syn Grzegorz, wcześniej prowadzący doping w Wiśle.

O tym, że traktuje sprawy poważnie, świadczy, że inwestuje w budynki klubowe, w sprzęt, w boiska treningowe. Do tego coraz głośniej jest o nowym stadionie.

- Mamy do treningu wszystko. Od prostych sprzętów do GPSów. Trener, o co by nie poprosił, dostaje. Najpierw dostawał Przemysław Cecherz, ale został zwolniony. Jak mówi jego znajomy, do dziś nie wie dlaczego, wyjaśnienia właściciela nie były do końca przekonujące. Decyzja była jednak ostateczna, dlatego teraz to Franciszek Smuda dostaje, czego chce.

- Kwiecień lubił Cecherza, szanował go, ale trener powiedział za dużo w jednym z wywiadów. Może to był jedynie pretekst, ale dziś nikt nie powie nic pod nazwiskiem - mówi jeden z anonimowych rozmówców.

Kiedyś Andrzej Iwan, były dyrektor sportowy Wieczystej, a prywatnie przyjaciel Kwietnia (pożegnał się z posadą po tym, gdy - jak sam przyznaje - "wywinął parę numerów") w wywiadzie mówił, że sam Kwiecień powiedział, że chce awansować do I ligi, a potem zobaczy się, co dalej.

- Ale to nie jest żaden kaprys milionera, a poważne przedsięwzięcie. Stąd inwestycje, planowana budowa stadionu, poważne podejście do akademii klubowej, szkolenia młodzieży - słyszymy.

Wieczysta może sobie pozwolić na sprowadzenie zawodników z przeszłością w Ekstraklasie. Podobno Sławomir Peszko ma w klubie kontrakt na poziomie najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce. Choć sam zapewniał, że nie przyszedł dla pieniędzy, a właśnie dla Kwietnia, z którym się poznał za pośrednictwem znajomego biznesmena z Warszawy. Miał pomóc mu w kolejnych awansach. Podobnie Radosław Majewski, Michał Miśkiewicz, Piotr Madejski czy Łukasz Burliga. I na razie pomaga, choć początki były trudne. Awans zatrzymała pandemia, która wybuchła w momencie, gdy Wieczysta traciła punkt do rezerw Garbarni.

Dziś Wieczysta walczy już o awans do III ligi, choć "walczy" to właściwie złe słowo, bardziej pasuje "walcuje". Bo Wieczysta w 16 meczach ma bilans 15 wygranych i 1 remis, bilans bramkowy 77:8.

Źródło artykułu: