Krzysztof Gajtkowski (Kolporter Korona): - Cieszy nas przede wszystkim to, że napastnicy zaczęli strzelać bramki. Ja i Edi się dziś odblokowaliśmy. A jeśli chodzi o sam mecz, to na pewno nie spodziewaliśmy się, że będzie tak ciężko. ŁKS postawił trudne warunki. Ale w piłce jest tak, że jeśli się nie strzela bramek, to się przegrywa mecz. Pokazaliśmy, że Koronie należy się pierwsza liga.
Edi Andradina (Kolporter Korona): - Najważniejszy jest wynik i to że wygraliśmy, a już styl gry to sprawa drugorzędna. Chociaż sytuacja wokół klubu jest, jaka jest, to nie mieliśmy problemów z koncentracją przed tym meczem. Na boisku trzeba dawać z siebie wszystko, a co będzie później, to się okaże. Nie byłem zdziwiony, że nie zagrałem tym razem w pierwszym składzie. Mamy przecież w drużynie bardzo dobrych napastników, jak Gajtek, który dziś strzelił bramkę oraz Marcin Robak, który też zagrał bardzo dobrze, chociaż nie zdobył gola.
Sebastian Mila (ŁKS Łódź): - Gdybyśmy wykorzystali jedną bardzo dobrą okazję z pierwszej połowie, to mielibyśmy szansę zdobyć trzy punkty. Później graliśmy w osłabieniu i nie mogliśmy już nic zrobić. Myślę, że Korona wygrała zasłużenie, miała więcej sytuacji niż my. Zagraliśmy mniej agresywnie niż w meczu z Zagłębiem Lubin i to był główny powód naszej porażki. Za tydzień z Widzewem na pewno nie zabraknie nam woli walki i determinacji, bo chcemy zdobyć trzy punkty i utrzymać w lidze.
Łukasz Madej (ŁKS Łódź): - Byliśmy zespołem nie gorszym niż Korona i to w momencie, gdy graliśmy w osłabieniu. Kielczanie powinni tak naprawdę ganiać nas po boisku, a tymczasem my toczyliśmy z nimi wyrównaną walkę. Nie zdobyliśmy żadnego punktu, ale uważam, że pozostawiliśmy po sobie dobre wrażenie. Z naszej gry możemy być zadowoleni.