W Stalowej Woli jeszcze nie przegrałem - rozmowa z Dariuszem Kołodziejem, piłkarzem Podbeskidzia Bielsko-Biała

Podbeskidzie Bielsko-Biała w końcu wygrało ligowe zawody. Górale pokonali w Stalowej Woli miejscową Stal 4:2. Bielszczanom pomógł na pewno Dariusz Kołodziej, który ma szczęście do stadionu w hutniczym mieście oraz arbiter Erwin Paterek, który drugi raz prowadził zawody z udziałem Górali, drugi raz przeciwko Stalówce i po raz kolejny piłkarze z Bielska-Białej wygrali. - Życzę temu panu, aby jeździł na każdy mecz Podbeskidzia - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Kołodziej.

Kamil Górniak: Pokonaliście Stalówkę 4:2. Mecz mógł się podobać.

Dariusz Kołodziej: Początek był ciężki, ale pokazaliśmy charakter. Udało się ten mecz wygrać dość wysoko. Uważam, że nie podlega dyskusji, kto tutaj był lepszym zespołem.

Na boisku pojawił się pan w 30 minucie. Zdobył pan dwa gole i doprowadził do remisu, potem dobiliście Stalówkę kolejnymi bramkami. Wejście marzenie.

- Taki mam zadania w zespole. Jeśli zaczynam mecz z ławki rezerwowych i jeśli drużynie nie idzie, to mam za zadanie pomóc drużynie. Cieszę się, że to się udało. W końcu wygraliśmy mecz. Mam nadzieję, że teraz już pójdzie dużo łatwiej.

Na ławce rezerwowych usiedli piłkarze, którzy dołączyli do Podbeskidzia przed tym sezonem. Początkowo wam nie szło, później trener Brosz postawił na doświadczenie i to pomogło.

- To o niczym nie przesądza, czy będziemy grać od początku, czy też nie. Dla nas jest ważny zespół. Nasz szkoleniowiec niejednokrotnie potwierdza, że naszym atutem jest wyrównana kadra. To się w sobotę potwierdziło, że niekoniecznie zawodnicy, którzy w tym okienku transferowym przyszli do Bielska i teoretycznie powinni być wzmocnieniem, nie mogą siedzieć na ławce.

Pierwsza akcja Stali i od razu bramka. To chyba was nieco podłamało.

- Zdecydowanie tak. Takie początki nie należą do najprzyjemniejszych - wychodzimy na boisko, mecz właściwie na dobre się nie zacznie, a już dostaje się bramkę. Najważniejsze jest dla nas to, że potrafiliśmy się z tego podnieść.

Piłkarze Stali mają pretensje do sędziego za sytuację z 45 minuty, kiedy to odgwizdał on zagranie ręką. Pan zapewne widział to lepiej. To była dobra decyzja arbitra?

- Szczerze powiem, to z mojej perspektywy była zdecydowana ręka. Tak naprawdę zawodnik nie zasłaniał głowy ręką. Chociażby nawet zasłaniał twarz to nie ma tłumaczenia. Ręka jest ręką i takowa była. Rzut wolny był jak najbardziej słuszny.

Ta bramka do szatni podłamała Stalowców. Potem w przeciągu piętnastu minut dobiliście Stal strzelając 3 gole.

- Miałem takie wrażenie, że Stal podłamała się tą całą sytuacją, a potem chyba im brakło także sił. Uważam, że jesteśmy dobrze przygotowani do sezonu, co pokazaliśmy w tym spotkaniu i wygraliśmy tą potyczkę zasłużenie.

Początek sezonu dla Podbeskidzia nie był najlepszy. Sześć spotkań i aż pięć remisów. Mówiono o was "królowie remisów".

- Zgadza się (śmiech). Faktycznie ten początek nie był wymarzony. Cóż, takie jest życie. Myślę, że końcówkę będziemy mieć dużo lepszą i to nam pomoże awansować.

Sędzia Erwin Paterek wcześniej tylko raz prowadził zawody z udziałem Podbeskidzia. To było w poprzednim sezonie w Stalowej Woli, kiedy to bielszczanie wygrali ze Stalówką 2:1.

- Życzę temu panu, aby jeździł na każdy mecz Podbeskidzia (śmiech).

Stalowa Wola nie okazała się takim trudnym terenem dla was, jak się o niej mówi.

- Zgadza się, aczkolwiek muszę powiedzieć, że mam strasznego farta na tym stadionie. Tutaj jeszcze nigdy nie przegrałem. Z tego co pamiętam, to nawet w każdym spotkaniu udawało mi się zdobyć bramkę. Także mogę tu przyjeżdżać częściej.

Komentarze (0)