Kazachstan odcięty od świata. "Wiecie pewnie więcej niż my na miejscu"

PAP/EPA / ALEXANDER KUZNETSOV / Na zdjęciu: protesty w Kazachstanie
PAP/EPA / ALEXANDER KUZNETSOV / Na zdjęciu: protesty w Kazachstanie

Kazachstan pozostaje odcięty od świata w wyniku protestów politycznych w kraju. - Praktycznie nie mamy dostępu do sieci, lokalne media nie działają - mówi WP SportoweFakty miejscowy dziennikarz sportowy, z którym udało się nam dwukrotnie połączyć.

Na ulicach Ałmaty nadal trudno o spokój, można zobaczyć obrazki starć grup ludzi ze służbami i usłyszeć strzały z broni palnej. Zatrzymano już ponad 5 tysięcy osób, a oficjalnie zginęło kilkadziesiąt osób. Manifestacje w Kazachstanie trwają od kilku dni, a rząd nie jest w stanie opanować kryzysu.

Protesty w państwie na pograniczu Azji i Europy wybuchły 2 stycznia i dotyczyły podwyżek cen paliwa. Szybko jednak przerodziły się w polityczne wiece w wielu miastach, które doprowadziły do upadku rządu i ogłoszenia stanu wyjątkowego. Prezydent Kasym-Żomart Tokajew poprosił o pomoc swoich zewnętrznych sojuszników. Armenia, Białoruś, Kirgistan, Rosja i Tadżykistan wysłały mu na pomoc "siły pokojowe".

Media nie pracują

Kazachstan pozostaje odcięty od świata. Wewnątrz są duże problemy z komunikacją ze względu na duże zakłócenia w działaniu linii telefonicznych czy internetu. - Praktycznie nie mamy dostępu do sieci, lokalne media nie działają. W tej chwili nie pracujemy - mówi nam dziennikarz Aleksandr Strelnikow z portalu sports.kz.

Ze Strelnikowem mieszkającym w Karagandzie staraliśmy się połączyć przez kilka dni. Udało się to zaledwie dwukrotnie, ale jedynie na bardzo krótkie momenty w godzinach porannych czasu polskiego. Poza tym próby kończyły się niepowodzeniem.

- Sytuacja w Kazachstanie jest trudna, ale jestem bezpieczny. Zresztą myślę, że wiecie pewnie więcej niż my na miejscu - podsumowuje nasz rozmówca.

Jeden klub sportowy funkcjonuje

Nie wiadomo, jaka będzie sytuacja kazachskiego sportu w najbliższych dniach. Trudno liczyć, że zawodnicy będą mogli rywalizować bez przeszkód, kiedy niemal wszystkie siły bezpieczeństwa zaangażowano w tłumienie protestów i istnieją problemy z przemieszczaniem się wewnątrz kraju.

- Hokejowy Barys Astana zagrał mecz w Nur-Sułtan (nazwa stolicy używana od 2019 roku - przyp. WP) 5 stycznia, a następny miał zaplanowany już po czterech dniach. Trudno mi jednak powiedzieć, czy do niego dojdzie. Uzyskanie jakiekolwiek informacji graniczy z cudem - nie kryje Strelnikow.

Drużyna nazywana również "Śnieżne Pantery" gra w rosyjskiej lidze KHL i na razie jako jedyna wydaje się nie rezygnować z rywalizacji sportowej. Jej spotkanie zaplanowane na 9 stycznia o godz. 13:30 czasu polskiego w Magnitorsku nie zostało bowiem odwołane. Inaczej sytuacja ma się na przykład z koszykarzami BC Astana, których najbliższe starcia w Lidze VTB przełożono.

Polacy czekają

Jeszcze inaczej wygląda sytuacja piłki nożnej. Rozgrywki ligowe w Kazachstanie odbywają się systemem wiosna-jesień, więc zawodnicy mają obecnie przerwę międzysezonową i przebywają na urlopach. Niebawem jednak mieli stawić się w klubach na pierwszych treningach, ale obecnie stoi to pod znakiem zapytania.

W Premier Ligasy występuje dwójka Polaków. Jacek Góralski z Kajratu Ałmaty powiedział nam, że jego drużyna najprawdopodobniej spotka się od razu na obozie przygotowawczym w Turcji. W podobnym tonie wypowiada się Piotr Grzelczak z FK Atyrau. - Czekam czy klub poleci i jak to dalej będzie - mówi WP SportoweFakty.

Najlepsze kluby w Kazachstanie na początek przygotowań mają zaplanowane zagraniczne obozy treningowe z uwagi na niskie temperatury i spore mrozy, które panują w styczniu w tym kraju. Zapewne więc napięta sytuacja nie zakłóci ich planów. Trudno natomiast wyrokować, jak poradzi sobie reszta.

Źródło artykułu: