Po kolejnym wyjeździe to krakowski klub, a nie kostarykańska federacja piłkarska, zadbała o połączenia lotnicze Júniora Díaza i w związku z tym wracał on do Polski bezpośrednio do Gdańska. Tam z lotniska odebrał go kierownik Wisły, Ryszard Czerwiec, który z tego powodu specjalnie dzień wcześniej pojechał nad morze.
- Ryszard Czerwiec odebrał Júniora Díaza z lotniska, po czym odwiózł go od razu do hotelu. Chcieliśmy zagwarantować mu jak najlepsze warunki do odnowy biologicznej - powiedział o sytuacji z egzotycznym reprezentantem trener Maciej Skorża.
Júnior Díaz nie wraca jednak do Polski w najlepszym nastroju. Jego reprezentacja w przeciągu tygodnia zaliczyła dwie eliminacyjne porażki - z Meksykiem i Salwadorem - i widmo bezpośredniego awansu Kostaryki na Mistrzostwa Świata w RPA wyraźnie się oddaliło. Jakby tego było mało, to właśnie Díaz obwiniany jest za utratę gola i porażkę (0:1) w ostatnim meczu.
- Mamy sygnały, że wszystko jest z nim w porządku, że nie ma żadnej kontuzji, więc w sobotę będzie z nami trenował i mam nadzieję, że pomimo dwóch porażek jest w dobrej kondycji psychicznej i będzie gotowy do walki w niedzielę - dodaje jednak Skorża, który mocno stawia na Díaza. To zresztą Kostarykanin "otworzył wynik" w poprzednim meczu ligowym Wisły z Jagiellonią Białystok. Jak ważnym ogniwem jest dla krakowian ten piłkarz - widać po staraniach, jakie dołożono, aby na pewno zagrał w kolejnym meczu ligowym.