Jerzy Brzęczek: Mam prawo mieć żal do Bońka. Czym uwiódł Sousa?

Piłka Nożna
Piłka Nożna

Był pan już bardzo głodny futbolu? Przyjąłby pan propozycję pracy, w tym właśnie momencie, z innego klubu niż Wisła Kraków?

Na pewno bym się zastanowił, ale czy przyjął? Miałem w czasie mojego urlopu od piłki kilka propozycji, nawet pod koniec roku pojawiła się szansa objęcia reprezentacji Kosowa, co wydało mi się akurat szczególnie interesujące. Byłem w gronie kandydatów, ale kiedy odezwała się Wisła Kraków uznałem, że to jest teraz temat ważniejszy. Znałem powagę sytuacji i na niej się skupiłem. Zanim rozstrzygnął się konkurs ofert w Kosowie, zanim ostatecznie ogłoszono, że nowym selekcjonerem będzie Francuz Alain Giresse, ja już byłem zdecydowany podjąć pracę przy Reymonta.

Mówi pan o powadze sytuacji, która od tego czasu, czyli połowy lutego, nawet na trochę nie stała się mniej poważna. Cel jest oczywisty - utrzymać miejsce w Ekstraklasie dla Wisły. Gdzie pan szuka powodów do optymizmu?

Rozmawiamy między meczem z Piastem a Górnikiem, czyli w momencie, kiedy jako trener Wisły nie wygrałem jeszcze meczu. Ale głęboko wierzę w powodzenie swojej misji obserwując codzienną pracę drużyny oraz rozwój zawodników.

Skoro gra Wisły może się już podobać, a może, to wystarczy tylko cierpliwie poczekać aż przyjdą punkty?

Tyle że my nie mamy już czasu by czekać - punkty muszę przyjść natychmiast, zwycięstwa są nieodzowne jeśli chcemy poważnie myśleć o zrealizowaniu celu. Powtórzę - jestem naprawdę zbudowany tym, co oglądam na treningach. I na tym bazuję. Widzę zaangażowanie całej kadry zawodniczej, widzę jak chętnie i oddanie podporządkowali się nowemu reżimowi treningowemu. Kto ogląda mecze Wisły, ten zauważył zmianę.

Właściwie w jednym tylko spotkaniu, przeciw Pogoni w Szczecinie, byliśmy drużyną słabszą, ponieśliśmy zasłużoną porażkę. To sprawa bezdyskusyjna. Oczywiście muszę wziąć również na klatę kompromitację w Pucharze Polski. To był jednak dopiero początek zmian, przestawienia się na inne wymogi, odmienny rygor treningowy, popełniliśmy w dodatku bardzo prosty błąd, w konsekwencji później ponieśliśmy karę w konkursie jedenastek... Ale nie zmienia to mojej oceny tego, co stało się w Grudziądzu i ta skaza pozostanie we mnie na długo.

Szczęście jest ważne?

A nie? Oczywiście, że ma znaczenie. Przegraliśmy w Warszawie z Legią tracąc bramkę bodaj w 95. minucie. Z Lechem rozegraliśmy bardzo dobry mecz, sędzia nie uznał nam gola w mojej ocenie strzelonego prawidłowo, a goście trafili do siatki w ostatniej minucie meczu. Pod względem mentalnym, piłkarskim, fizycznym zaprezentowaliśmy się wówczas z bardzo dobrej strony, wydaje mi się, że zasłużyliśmy na zwycięstwo.
Jerzy Brzęczek ruszył na pomoc Wiśle Kraków Jerzy Brzęczek ruszył na pomoc Wiśle Kraków
Powiedział pan niedawno, że dąży do tego, by po przerwie na mecze reprezentacji, Wisła była gotowa na rozegranie ośmiu spotkań finałowych. Jest?

Zaczęliśmy od remisu z Piastem, ale widział pan ten mecz?

Widziałem i trudno pojąć dlaczego nie wygraliście.

Mnóstwo sytuacji, słupki, poprzeczki i tylko jeden punkt. Ale była agresywność, gra w piłkę, kreowanie sytuacji bramkowych. Proszę jednak pamiętać, że graliśmy przeciw Waldkowi Fornalikowi, przeciw zdyscyplinowanemu i ułożonemu Piastowi, który we wcześniejszych sześciu meczach stracił tylko jedną bramkę. Z nami - aż dwie. Poza tym drużyna przegrywając potrafiła się podnieść, a w końcówce jeszcze była ogromna szansa, by zgarnąć pełną pulę. Generalnie przerwa w rozgrywkach to był dla nas ważny czas, który wykorzystaliśmy udając się na krótkie zgrupowanie. Pięciu zawodników rozjechało się co prawda na spotkania swoich reprezentacji, z czego co do zasady trzeba się cieszyć, ale Momo Cisse wrócił z kontuzją, a Mateusz Młyński doznał urazu w sparingu. To były niewątpliwie negatywy tej przerwy. Niemniej byłem zadowolony z wykonanej pracy z drużyną.

Pomijając fakt, że zimą odeszło dwóch kluczowych zawodników - Yeboah i El Mahdioui, to z powodu kontuzji praktycznie cały sezon traci Kuba Błaszczykowski, w dodatku znów urazu nabawił się Alan Uryga. Brakuje panu dwóch doświadczonych zawodników. Cały czas pod górę?

Nie zamierzam narzekać na los. Ubytki kadrowe, transfery czy kontuzje to naturalne rzeczy dla trenera pracującego w klubie. Oczywiście historia Alana to wielka strata, bo bardzo liczyłem na jego powrót, ale grać trzeba dalej.

Nowy pomocnik, Giorgi Citaiszwili, jest gotowy, by z marszu wzmocnić drużynę?

Na pewno jest gotowy do gry. Wiadomo, że z uwagi na to, co dzieje się na Ukrainie, brakuje mu normalnego, ligowego rytmu. Niemniej rozegrał w marcu dwa mecze w reprezentacji Gruzji, bardzo dobrze prezentował się na treningach, więc mocno na niego liczę. Powinien okazać się wartością dodaną.

Citaiszwili poszerzył i tak dość solidnie rozbudowaną kadrę. Nie wszyscy mogą liczyć na występy. Ostatnio Jan Kliment udzielił czeskim mediom wywiadu, w którym ponarzekał trochę na swojego klubowego trenera, który ponoć chwali go na co dzień, a grać nie daje...

Jestem zadowolony z postawy Janka na treningach i faktycznie chwalę go. Staram się zresztą szczególnie dbać o zawodników, którzy nie mieszczą się w meczowej kadrze, motywować ich, by mieli poczucie, że są potrzebni, ważni dla drużyny. To jednak, że kogoś pochwalę na treningu nie oznacza automatycznej przepustki do kadry meczowej czy pierwszej jedenastki i o tym każdy musi pamiętać. Natomiast generalnie rozumiem jego rozgoryczenie. Każdy piłkarz niemieszczący się w składzie jest sfrustrowany. To naturalne. Gorzej, gdyby było inaczej.

Obecny potencjał kadrowy Wisły jest na środek tabeli, wyżej, czy ciut ponad strefą czerwoną, bo nie wierzę, że na spadek?

W mojej ocenie - środek tabeli odpowiada naszym obecnym możliwościom. Na tym jednak polega globalna fascynacja futbolem, że teoria często rozmija się z praktyką. Mamy świadomość, że Wisła dysponuje drużyną, która powinna być wyżej w tabeli, ale mamy również świadomość, że samo myślenie i powtarzanie, że posiadamy potencjał i zespół, który nie powinien spaść, nie uchroni nas przed spadkiem. Punktów od tego nie przybywa.

Może jednak przybyć z uwagi na terminarz. Czy fakt, że przed wami stosunkowo przyjazny rozkład gier, a więc mecze w większości z zespołami, które nie walczą ani o puchary, ani o uniknięcie spadku, jest okolicznością korzystną?

Tak może mówić ktoś nieznający specyfiki ligi. W Ekstraklasie nigdy nie możesz niczego z góry założyć. Nie wolno spodziewać się łatwych, przyjemnych spotkań. Nawet jeśli dyskutujemy czasem o poziomie poszczególnych meczów, to walki, wybiegania, fizyczności akurat w polskiej lidze nie brakuje. Jeśli nie odpowiesz tym samym, niczego nie ugrasz. Bez względu na przeciwnika i jego miejsce w tabeli. Dlatego nie sądzę, że z uwagi na terminarz będzie nam łatwiej.

Nie ma uniwersalnej formuły, ale chyba łatwiej jest klub uzdrowić ekonomicznie niż zbudować - już według zdrowych zasad - silną drużynę piłkarską?

Tu nie ma prostych recept ani definicji, zbyt wiele występuje uwarunkowań. Znam historię Wisły, szczególnie ostatnich lat jej funkcjonowania i wiem, z jak trudnego położenia ten klub musiał się podnosić. Obecność Kuby, zaangażowanie Dawida - doskonale zdaję sobie sprawę, jak klub obecnie funkcjonuje i ile trzeba było zrobić, by dojść do takiego punktu. Ale zawsze to wynik sportowy będzie podstawą. Bez niego inne działania, najlepsza choćby praca marketingowa, organizacyjna, stworzenie warunków finansowania na odpowiednim poziomie, są po prostu drugoplanowe. Dlatego z pełną odpowiedzialnością podchodzę do swojego zadania, czyli utrzymania Wisły w Ekstraklasie.

A czy w dalekosiężnych planach - rozumiem, że wraz z właścicielami bierzecie pod uwagę również czarny scenariusz - zakłada pan, że Wisłę sportowo będzie musiał pan odbudowywać w pierwszej lidze?

Z mojego punktu widzenia: tak. Jeśli ziściłby się ów czarny scenariusz, którego nikt przecież nie zakłada, jestem gotów pracować dalej. Ale ta decyzja nie będzie zależeć wyłącznie ode mnie.

Wywiad został przeprowadzony 8 kwietnia 2022 roku.

Zbigniew Mucha, dziennikarz "Piłki Nożnej"

Czy Jerzy Brzęczek powinien poprowadzić Polskę na Euro 2020?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×