Wirus zniszczył wszystko? Ruch Chorzów znowu rozczarował. Rzadko spotykany rzut karny

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: piłkarze Ruchu Chorzów
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: piłkarze Ruchu Chorzów

Zła seria Ruchu Chorzów trwa nadal. W niedzielę Niebiescy bezbramkowo zremisowali ze Zniczem Pruszków. W końcówce rzut karny dla gospodarzy zmarnował Michał Mokrzycki.

Po infekcji piłkarze Ruchu nie potrafią dojść do siebie. Trzy tygodnie temu Niebiescy pokonali w Rzeszowie lidera Stal 2:1 i zacięli się. Zawodników i sztab szkoleniowy zaatakował wirus, co od razu odbiło się na formie piłkarzy.

Gdyby chorzowianie utrzymali formę z marca, to właśnie zostaliby wiceliderem eWinner II ligi. Na awans na 2. miejsce Ruch obecnie szans większych już nie ma. Niebieskim pozostaje walka o utrzymanie 3. miejsca, a patrząc na ostatnie występy, jest ono coraz bardziej wątpliwe.

W potyczce ze Zniczem w Ruchu zabrakło chorych Patryka Sikory i najlepszego strzelca Daniela Szczepana. Do gry wrócił Michał Mokrzycki i został antybohaterem. Do 81. minucie gospodarze nie stworzyli większego zagrożenia pod bramką pruszkowian. To goście mieli swoje okazje. Na początku spotkania piłka uderzyła w słupek, w 2. połowie, były zawodnik chorzowian, Igor Lewczuk głową przymierzył centymetry obok bramki.

ZOBACZ WIDEO: "Z Pierwszej Piłki". Żaden Polak nie dokonał tego co Lewandowski. Ten rekord może przetrwać wieczność

We wspomnianej 81. minucie bardzo słabo sędziujący zawody Paweł Kukla podyktował dyskusyjny rzut karny dla gospodarzy za zagranie ręką. Do "jedenastki" podszedł Mokrzycki i uderzył kilka metrów ponad bramką. Piłka wylądowała w sektorze, gdzie zwykle zasiadają fani gości. Ten, kto był na obiekcie przy Cichej, jest świadomy jaka to jest duża odległość. Strzał Mokrzyckiego przypomniał uderzenie Witolda Wawrzyczka z kwietnia 1997 roku. Zawodnik Niebieskich w potyczce we Wrocławiu ze Śląskiem przy Oporowskiej strzelił bardzo podobnie. Piłka wówczas wylądowała na parkingu za bramką (relację z tego meczu można zobaczyć w popularnym serwisie).

Ruch w końcówce starał się zdobyć gola, ale zespół wyraźnie ma problem nie tylko z wirusem, ale także ze sferą mentalną. Kilka okazji, które na początku rundy drużyna wykorzystywała, zostały zmarnowanych.

Pruszkowianie spokojnie dogrywają sezon i remis przy Cichej potwierdził opinię o zespole jako solidnym, aczkolwiek nieprzewidywalnym, drugoligowcu.

Przy Cichej jest problem. Baraże coraz bliżej. Przewaga nad 4. w lidze Motorem topnieje, co może oznaczać, że w ewentualnym finale baraży Ruch nie zagra w Chorzowie. Jednak z taką formą jak obecnie, problemem może być dotarcie do decydującego o awansie meczu. W niedzielę przy Cichej najszybszy był zając, który w końcówce wbiegł na murawę i pokazał zawodnikom, jak należy biegać.

To śmiech przez łzy. W Chorzowie po końcowym gwizdku nawet niebo zapłakało. Ruch ma niewiele ponad trzy tygodnie do powrotu do formy, jaką prezentował przez połowę rundy. Jesienią Niebiescy także zanotowali drastyczny zjazd w drugiej części rundy i dopiero wiosną zaczęli pokazywać to, na co drużynę rzeczywiście stać.

Ruch Chorzów - Znicz Pruszków 0:0

W 81. Michał Mokrzycki nie wykorzystał rzutu karnego (strzał ponad bramką).

Składy:

Ruch Chorzów: Bielecki - Kasolik, Zubkow, Szywacz - Wójtowicz (73' Malec), Mokrzycki, Wyroba (73' Marković), Szkatuła (46' Żuk) - Janoszka, Foszmańczyk (64' Żagiel) - Stępień (78' Chiliński).

Znicz Pruszków: Jurczak - Bochenek, Lewczuk, Juchymowycz - Barnowski, Nagamatsu (77' Gabrych), Pomorski, Proczek (42' Hrnciar), Niewiadomski - Orzechowski (64' Machalski), Tabara (64' Czarnowski).

Żółte kartki: Wyroba, Szywacz, Mokrzycki, Zubkow (Ruch) oraz Bochenek, Juchymowycz (Znicz).

Sędzia: Paweł Kulka (Kraków).

Widzów: 6074.

[multitable table=1366 timetable=16703]Tabela/terminarz[/multitable]

Czytaj także:
Kolejna drużyna blisko awansu do Fortuna I ligi! Legenda skazana na baraże
III liga. Jedna drużyna blisko awansu. Ścisk w grupie IV

Źródło artykułu: