O trofeum powalczą aktualny lider i wicelider PKO Ekstraklasy. Właśnie ten fakt, zdaniem byłego reprezentanta Polski i obrońcy "Kolejorza", sprawia, że kibice nie powinni narzekać na nudę.
- Myślę, że nikt się nie zakopie na własnej połowie, bo każda z tych drużyn zna swoją wartość. Były w przeszłości finały, gdzie różnica w potencjale uczestników była spora i ktoś musiał pełnić rolę czekającego na kontrę. Tu jednak mamy dwóch rywali potrafiących grać efektowny futbol. Doskonale świadczy o tym ich postawa w ekstraklasie - powiedział WP SportoweFakty Bartosz Bosacki.
Narodowy będzie kipieć od emocji
Czy niedzielny finał ma faworyta? Zdaniem byłego obrońcy trudno takiego wskazać. - W lidze oba zespoły idą łeb w łeb. To pokazuje, że przede wszystkim możemy się doczekać naprawdę ciekawego widowiska. Bardzo liczę, że tak będzie - przyznał.
- Ranga meczu i miejsce jego rozegrania zasługują, żebyśmy oglądali najlepszych i w tym roku właśnie tak jest. Mamy dwóch kandydatów do tytułu mistrzowskiego, choć bez wątpienia Lech jest w trudniejszej sytuacji, bo w lidze nie zależy od siebie i musi liczyć na potknięcie częstochowian. Tylko w pucharze więc ma los w swoich rękach - zaznaczył Bosacki.
ZOBACZ WIDEO: "Z Pierwszej Piłki". Żaden Polak nie dokonał tego co Lewandowski. Ten rekord może przetrwać wieczność
Poznaniacy pod ścianą
Ekipa Macieja Skorży chce wywalczyć trofeum na stulecie klubu, lecz musi przezwyciężyć demony z przeszłości (w najnowszej historii przegrywała finały na PGE Narodowym cztery razy z rzędu). Do tego w PKO Ekstraklasie niewiele już zależy od niej.
- Wszyscy w Poznaniu liczą, że Raków gdzieś zgubi punkty, ale tak naprawdę Lechowi też może się to zdarzyć, bo wcale nie ma łatwego terminarza. Czekają go jeszcze spotkania zarówno z drużynami walczącymi o puchary, jak i o utrzymanie. To nie są łatwe okoliczności - przyznał były obrońca, który przywdziewał barwy "Kolejorza" w latach 1995-1998, 2002-2004 i 2006-2011.
Klątwa Pucharu Polski wreszcie pokonana?
Jak piłkarze Macieja Skorży mają sobie poradzić z przeszłością, która bardzo im ciąży? Wszyscy w stolicy Wielkopolski pamiętają seryjnie przegrywane finały na PGE Narodowym. O tej statystyce trudno będzie w poniedziałek zapomnieć.
- Nie ma co wracać do demonów i zajmować się podobnymi historiami. Zawodnicy wiedzą o co grają. W ostatnim czasie nie pokazują tak efektownego futbolu jak we wcześniejszej fazie sezonu, z drugiej strony cały czas są w grze o dwa trofea - zaznaczył.
- Nie sądzę, żeby pozaboiskowe sprawy odegrały jakąś rolę w finale. Zdobycie Pucharu Polski to wielkie wydarzenie i każdy chciałby je przeżyć. Nikt, wychodząc na murawę, nie będzie rozmyślał o niepowodzeniach z przeszłości - uważa Bosacki.
Finał Fortuna Pucharu Polski Lech Poznań - Raków Częstochowa odbędzie się w poniedziałek o godz. 16.00. Transmisja w Polsacie, a także Polsacie Sport.
Czytaj także:
Grzegorz Lato zaskoczył po losowaniu. "Grupa z Katarem byłaby trudniejsza"
Polska poznała rywali na MŚ w Katarze! Mocna grupa i wielkie emocje