Największe kiksy, najładniejsze bramki - podsumowanie rundy w ekstraklasie

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Wybór najlepszych zagrań i kiksów rundy jesiennej T-Mobile Ekstraklasy nie był łatwy. Wyścig o największe pudło trwał w najlepsze do ostatniej kolejki.

W tym artykule dowiesz się o:

1
/ 5

Piłkarz rundy: Abdou Razack Traore (Lechia Gdańsk).

W nieziemskiej formie był Traore. Strzelał, dryblował, asystował, rozgrywał - piłkarz orkiestra. Z przyjemnością patrzyło się na popisy zawodnika Lechii Gdańsk. W pojedynkę potrafił ograć całą defensywę rywali i zdobyć bramkę.

2
/ 5

Tutaj komentarz jest zbędny... Wystarczy spojrzeć na film powyżej.

3
/ 5

[b]Negatywy rundy:

[/b]

Pudło rundy: Bartosz Ślusarski (Lech Poznań). Napastnik Lecha minął już bramkarza Pogoni i zamiast uderzać na pustą bramkę próbował przełożyć piłkę na lewą nogę, a gdy już zdecydował się na strzał, to było za późno i trafił tylko w boczną siatkę.

Anty-zbrojenia rundy: Pogoń Szczecin. Bezpośrednio przed powrotem do T-Mobile Ekstraklasy nie szalała na rynku transferowym i zakontraktowała tylko kilku zawodników z kartą w ręku. Jedynie pozyskanie Dusana Pernisa można zaliczyć do w pełni udanych. Maciej Dąbrowski udanie wprowadził się na salony polskiego futbolu, ale wraz z upływem czasu zaczął grać nerwowo. O poczynaniach Grzegorza Bonina i Mouhamadou Traore trudno powiedzieć cokolwiek dobrego. Pierwszy nie zagra wiosną w Pogoni, przyszłość drugiego także nie wygląda różowo.

Zmarnowany potencjał rundy: Edi Andradina (Pogoń Szczecin). Artur Skowronek uparcie czynił z wiekowego Ediego napastnika. Fakt, że tak naprawdę nie miał alternatywy, ale przez to Brazylijczyk w kilku meczach stracił połowę wartości. Edi powinien rozgrywać i obsługiwać partnerów podaniami, a nie wdawać się w pojedynki siłowe i biegowe z obrońcami.

Niewypał rundy: Tomas Docekal (Piast Gliwice). Nazywany przed Dariusza Dudka - drugiego trenera Piasta - "czeskim Ibrahimoviciem" - zawodnik jest zwykłym polskim drwalem. Nie potrafi kompletnie nic. Wliczając w to podanie na metr do najbliżej ustawionego kolegi. Trenerzy jednak go forują, aby udowodnić, że ma on umiejętności, niczym napastnik PSG.

Kara rundy: Romell Quioto (Wisła Kraków). Przychodził do Wisły jako talent, który ma szansę pokazać swoje umiejętności w lidze. Zaczął jednak fatalnie, bo od brutalnego faulu na Łukaszu Piątku. Efektem była surowa, acz słuszna kara zawieszenia aż na 5 spotkań.

Szydera rundy: Kibice Wisły na meczu ze Śląskiem. Takiego festiwalu sarkazmu nie było na polskich stadionach od dawna. Najbardziej oberwało się Danielowi Sikorskiemu, ale cały zespół otrzymał od swoich kibiców porcję prześmiewczych komentarzy.

Rozczarowanie rundy: Wisła Kraków. Zespół, który kadrowo stać na walkę o miejsce w europejskich pucharach, momentami wisiał jesienią w tabeli tuż nad strefą spadkową. Fatalna atmosfera i kiepski decyzje dotyczące kadry szkoleniowej sprawiły, że Białą Gwiazdę czeka najprawdopodobniej najgorszy sezon w erze Bogusława Cupiała.

Odwrót rundy: GKS Bełchatów. Klubowi chlebodawcy wreszcie poszli po rozum do głowy i zrozumieli, że w futbolu nic nie można robić na siłę, a budowa wielkiej piłki w mieście, które faktycznie jej nie potrzebuje, skazana jest na niepowodzenie. Budżet GKS-u cięty jest systematycznie, drużyna gra coraz słabiej i wszystko wskazuje na to, że w następnej jesieni bełchatowian w najwyższej klasie rozgrywkowej już nie zobaczymy.

Zespołowe pudła jesieni: Polonia Warszawa. Podopieczni Piotra Stokowca marnowali "jedenastki" w czterech kolejnych meczach z rzędu. Jeśli doliczymy do tego poprzedni sezon okaże się, że z pięciu ostatnich karnych stołeczny zespół nie wykorzystał ani jednego.

Organizacyjna wpadka rundy. Awaria prądu podczas meczu Polonia - Górnik. Kibice, dziennikarze i przedstawiciele kilkudziesięciu zagranicznych klubów w przejmującym mrozie musieli czekać ponad półtorej godziny na rozpoczęcie meczu anonsowanego na jeden z hitów rundy.

Zaskoczenie rundy: Ruch Chorzów. Wydawało się, że po odejściu Waldemara Fornalika i pozostawieniu składu bez większych zmian Niebiescy w dalszym ciągu będą plasowali się, jeśli nie w ścisłej czołówce, to w środku tabeli. Po rundzie jesiennej Ruch jest w lidze 14. i gdyby nie fatalne wyniki Podbeskidzia i PGE GKS to chorzowianie mogliby poważnie obawiać się o ligowy byt.

Płaczek rundy: Mehdi Ben Dhifallah (Widzew Łódź). Wysoki, dobrze zbudowany Tunezyjczyk padał na ziemi po każdym kontakcie z przeciwnikiem aktorsko przy tym krzycząc. Z drugiej jednak strony, udowodnił, że umie także uderzyć. Pokazał to mecz z Lechią.

Buntownik rundy: Prejuce Nakoulma (Górnik Zabrze). Skrzydłowy Górnika słabo rozpoczął sezon i wyraźnie zawodził. Wszystko to przez to, że w okresie przygotowawczym zamiast myśleć o przygotowaniach myślami był przy poszukiwaniach nowego klubu. Ostatecznie został w Zabrzu, a za swoje słabe występy był krytykowany w mediach. Efekt? Postanowił na wzór Łęcznej i Łodzi bojkotować dziennikarzy.

Spięcie rundy: Pogoń Szczecin. Prezes Jarosław Mroczek skrytykował zachowanie szczecińskich kibiców podczas hitowego pojedynku z Legią, wskazując szczególnie na wulgarne okrzyki i skandowanie pozdrowień do więzienia. Fani odpowiedzieli mu po dwóch tygodniach cichym protestem w pierwszym kwadransie meczu ze Śląskiem, a także transparentem: "Nikt nie będzie nam mówił jak mamy dopingować. Wskrzesiliśmy ten klub, gdy inni chcieli go pochować".

Incydent rundy. Po wyjazdowym meczu Jagiellonii z Pogonią czarnoskóry Ugochokwu Ukah został zwyzywany i opluty przez kibiców swojego klubu.

4
/ 5

Pozytywy rundy.

Objawienie rundy: Arkadiusz Milik (Górnik Zabrze). Po przeciętnym poprzednim sezonie w rundzie jesiennej pokazał swoje prawdziwe możliwości. Siedem strzelonych bramek, trzy występy w reprezentacji Polski i premierowe trafienie w narodowych barwach, a do tego transfer do Leverkusen. Czy trzeba czegoś więcej?

Przemiana rundy: Bartosz Rymaniak (KGHM Zagłębie Lubin). Był tak beznadziejnym obrońcą, że aż szydzili z niego kibice Zagłębia. Ten spiął się na koniec rundy i nie wiedzieć w sumie dlaczego, dostał powołanie do reprezentacji Polski.

Rewelacja rundy: Górnik Zabrze. Znawcy futbolu już wiosną mogli przypuszczać, że jesienią podopieczni Adama Nawałki będzie groźny. Jednak to, że zespół z Zabrza zanotuje długą passę spotkań bez porażki, a w całej rundzie w lidze przegra tylko raz, wierzyli chyba tylko nieliczni.

Mecz rundy: Śląsk - Jagiellonia. Z 3:0 do 3:3 mówi samo za siebie. Może piłkarsko nie był to doskonały pojedynek, ale takiego dreszczowca nie powstydziłby się sam Alfred Hitchcock.

Pozytyw rundy: Piast Gliwice. Beniaminek ze Śląska póki co nie ma większych problemów z utrzymywaniem pozycji w środku tabeli ekstraklasy. W dodatku podopieczni trenera Marcina Brosza grają piłkę bardzo przyjemną dla oka. Obecność gliwiczan wniosła bardzo dużo do rozgrywek ekstraklasy.

Weteran rundy: Adrian Klepczyński (Piast Gliwice). Wydawało się, że "Klepa" najlepsze lata ma już za sobą. Nic bardziej mylnego. Środkowy obrońca świetnie sobie radził przez całą rundę i z tylko sobie wiadomych przyczyn szkoleniowcy nie dawali mu szans na grę w kilku ostatnich spotkaniach.

Czary rundy: Emil Noll (Pogoń Szczecin). Nie wiadomo, kto w sztabie Pogoni posiadł magiczne zdolności, ale przemiana Emila Nolla z wyszydzanego 'DrewNolla' i 'Nulla' w pewnego w poczynaniach defensora zrobiła wrażenie.

Uniwersalny rundy: Adam Frączczak (Pogoń Szczecin). Frączczak zagrał wiosną na czterech pozycjach, a jako młody chłopak chciał w ogóle zostać bramkarzem.

Najbardziej niedoceniany zawodnik rundy: Bartosz Ślusarski (Lech Poznań). Wszyscy wypominają mu bardzo słabą skuteczność, jednak napastnik Lecha zdołał zgromadzić w tej rundzie aż 8 bramek. To najwięcej goli spośród polskich napastników w naszej lidze.

To idzie młodość. Jesień dla polskiej piłki była udana, bo już dawno w ciągu kilku miesięcy tak wielu młodych zawodników nie wkraczało z przytupem na ligowe salony. Wszołek, Tedorczyk, Pazio, Milik, Kosecki, Furman, Łukasik... To była dobra jesień dla Waldemara Fornalika.

Konsekwencja rundy: Jagiellonia Białystok i Tomasz Hajto. Cezary Kulesza nie stracił cierpliwości do swojego trenera i zaufanie zaprocentowało. Podobnie kiedyś postąpił z Michałem Probierzem, więc wie, że to się opłaca.

Przestawienie rundy: Damian Zbozień (Piast Gliwice). Defensor przychodził do Piasta jako środkowy obrońca. Z braku laku trenerzy przesunęli go na prawą stronę defensywy i był to strzał w "10". Zbozień wielokrotnie był najpewniejszym punktem swojej drużyny w grze z tyłu, a i w akcjach ofensywnych dorzucał swoje trzy grosze.

Defensywa rundy: Górnik ZabrzeLinia obrony śląskiego klubu imponowała jesienią skutecznością i w 15. grach o ligowe punkty straciła zaledwie jedenaście bramek, co daje średnią 0,73 straconego gola na mecz.

5
/ 5

Image rundy i inne.

 Image rundy: Stanislav Levy (Śląsk Wrocław). Żaden trener w naszej polskiej lidze nie ma tak specyficznego wizerunku, jak Stanislav Levy, czeski szkoleniowiec Śląska. Albo sobie walnie skórzaną kurtkę łańcuchem, albo się nie ogoli, albo wygląda jakby nie spał 88 godzin.

Szczerość rundy: Stanislav Levy (Śląsk Wrocław). Gdy źle się poczuł w Poznaniu, na pytanie dlaczego tak się stało, odpowiedział: "bo nic nie piłem".

 Pechowiec rundy: Jakub Świerczok (Piast Gliwice). Młody napastnik miał w Piaście się ograć i wrócić do Bundesligi. Tymczasem zagrał kilkanaście minut w jednym spotkaniu, ponieważ od początku sezonu leczył kontuzję. Jak już wrócił do gry, to pojechał na zgrupowanie kadry młodzieżowej, gdzie podczas meczu z Portugalią odniósł kolejny uraz. Wyeliminował on go z poczynań boiskowych na dłuższy czas. Snajper leczy się do teraz.

Plac budowy rundy: Stadion przy Roosevelta. obiekt im. Ernesta Pohla na którym swoje mecze rozgrywa Górnik jesienią cały czas był w budowie. Dziś na trybunie zachodniej zakładany jest już dach. Wszystko wskazuje na to, że na inaugurującą rundę wiosenną potyczkę z Piastem Gliwice stadion w Zabrzu będzie dla kibiców nie do poznania.

Absencja rundy: Rafał Wolski (Legia Warszawa). Świetnie się zapowiadał z końca ubiegłego sezonu, tymczasem jesienią odbył bodajże zaledwie kilka treningów.

Pożegnanie rundy: Orest Lenczyk (Śląsk Wrocław). Wywalczył ze Śląskiem wicemistrzostwo Polski, mistrzostwo Polski i superpuchar Polski. W trakcie sezonu, po kilku słabszych spotkaniach, zwolniono go ze Śląska, a w jego miejsce przyszedł Stanislav Levy. Tajemnicą poliszynela jest to, że "Oro Profesoro" było nie do końca po drodze z zawodnikami WKS-u.

Ogromny pech: Marek Saganowski (Legia Warszawa). Idealnie rozpoczął sezon będąc jasnym punktem Legii, pokazywał, że wiek nie ma znaczenia - niejednokrotnie na boisku harował za dwóch i młodym mogło być tylko głupio, że "Sagan" taki waleczny. To wszystko do czasu... Problemy kardiologiczne wyeliminowały go z lwiej części sezonu i tak na dobrą sprawę nie wiadomo, kiedy Saganowski wróci do treningów.

Konfident rundy: Łukasz Gikiewicz (Śląsk Wrocław). Poskarżył się na Patrika Mraza i tego stan trzeźwości. W zamian ma "przechlapane" w szatni, prawie nikt z nim nie rozmawia i zimą prawdopodobnie będzie sobie musiał szukać nowego klubu.

Błoto rundy. Korona Kielce zmierzyła się z Pogonią w strugach padającego deszczu, na boisku zniszczonym i grząskim. W błocie lepiej spisali się gospodarze, którzy mimo straty gola w pierwszej połowie, po przerwie nadrobili stratę z nawiązką.

Iskry rundy. Rywalizacja o bluzę bramkarza nr 1 w Pogoni toczyła się jak klasowy thriller. Rozpoczęła się od trzęsienia ziemi, a następnie napięcie rosło. Radosław Janukiewicz i Dusan Pernis przez większą część rundy spisywali się znakomicie i przyprawiali sztab szkoleniowy o ból głowy. Rywalizację dodatkowo podgrzewały doniesienia że panowie - mówiąc delikatnie - za sobą nie przepadają.

Start rundy: Widzew Łódź. Takiego początku łodzianie nie mieli w najwyższej lidze rozgrywkowej od 21 lat. Widzew wygrał cztery pierwsze mecze z rzędu i był nawet przez moment liderem tabeli. Mogło być jeszcze lepiej, gdyby czerwono-biało-czerwoni wygrali z Górnikiem. Wówczas zaliczyliby najlepszy start w ekstraklasie w całej swojej historii.

Debiut rundy: Siergiej Golatkin (Polonia Warszawa). Latem Polonia szukała uzupełnień składu szybko i niedokładnie, starając się jak najszybciej załatać powstałe latem dziury. Jednym z owoców tego działania było pozyskania Golatkina, który w zespole z Konwiktorskiej zadebiutował dopiero w... końcówce ostatniego meczu rundy jesiennej z Pogonią Szczecin.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (1)
avatar
Grek Zorba
23.12.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
ja bym powiedział o Staśku Levym: maskotka rundy, ulubieniec rundy. Jak się patrzy na pana trenera to można pomyśleć: I ty możesz zostać trenerem polskiego klubu w ekstraklasie. Nie wiem jaki m Czytaj całość
Zgłoś nielegalne treści