W tym artykule dowiesz się o:
Zdajemy sobie sprawę, że to bardzo kontrowersyjny wybór. W naszej redakcji trwała "burza mózgów", bowiem nie mieliśmy kandydata na bramkarza w naszej drużynie. Po prostu żaden z golkiperów nie zagrał na tyle źle, aby z automatu otrzymać nominację. Zdecydowaliśmy się więc na bramkarza, który... wpuścił najwięcej goli. Jakieś kryterium po prostu musieliśmy przyjąć. Żeby jednak nie zwalać na nas całej winy, to pierwszy gol dla lechistów w jakimś stopniu obciąża konto Małkowskiego. Może w następnej kolejce z obsadą tej pozycji nie będziemy już mieli takich problemów.
Słowak dał pokaz nieporadności. Poruszał się po boisku bez choćby minimalnej gracji, dawał się wyprzedzać rywalom, miał problem z opanowaniem piłki. Przy pierwszym golu dla Piasta zachował się skrajnie nieodpowiedzialnie, pozwalając jedynemu napastnikowi w pobliżu - Tomasowi Docekalowi - wyjść na czystą pozycję i zdobyć bramkę.
Nie było cienia wątpliwości, że ten piłkarz musi znaleźć się w naszym zestawieniu. Nie dość, że popełnił fatalny błąd, który skutkował stratą bramki, to na dodatek przez całe spotkanie był bardzo niepewny w swoich interwencjach.
Stoper Śląska Wrocław miał dość słaby początek spotkania z Ruchem Chorzów. Wówczas piłka niemal po każdym jego zagraniu trafiała do zawodnika Niebieskich. Potem jednak się poprawił, ale naszym zdaniem na tej pozycji potrzeba pełnej koncentracji przez całe 90 minut.
Piłkarze Zagłębia "kręcili" nim na prawej flance aż miło. Nie potrafił sobie poradzić z prostopadłymi piłkami, co zauważył na konferencji pomeczowej trener Hajto. Nie wskazał z imienia i nazwiska Hanzela, ale zasugerował, że niektórzy obrońcy nie mają odpowiednich umiejętności.
Zupełnie bezproduktywny, nieprzydatny. Został zmieniony w drugiej połowie, gdy zapewne Tomasz Hajto już nie mógł patrzeć, jak kaleczy siebie oraz swoją drużynę.
Wszedł w 53. minucie, ale mógł, a wręcz powinien wylecieć z boiska. Miał farta, że sędzia go oszczędził. Poza tym nie wniósł do gry Jagiellonii żadnego pozytywu.
W rundzie jesiennej Mateusz Machaj był po Abdou Razacku Traore najlepszym piłkarzem Lechii, a trener gdańskiego klubu polecał go selekcjonerowi reprezentacji Polski. Oczekiwano od niego, że na wiosnę podniesie rękawicę, jednak mocno zawodzi i ku niezadowoleniu Bogusława Kaczmarka oraz i kibiców biało-zielonych, szczególnie w ofensywie jest bezproduktywny. W meczu z Koroną został zdjęty na początku drugiej połowy i Łukasz Kacprzycki, który za niego wszedł, pokazał dużo więcej na boisku.
Młody pomocnik raz na jakiś czas wskakuje do składu szczecinian, zalicza bezbarwny występ, po czym szybko znika. W niedzielę nie wyróżnił się niczym poza żółtą kartką. Brakowało mu zdecydowania, błysku, jakości w grze...
Mecz w Gdańsku z Lechią nie był szczęśliwy dla Kamila Kuzery. Kapitan Korony Kielce najpierw nie zdołał kopnąć piłki przy stuprocentowej sytuacji, a chwilę później zobaczył dwie żółte kartki. Piłkarz Korony z boiska wyleciał już w 15. minucie. To chyba mówi samo za siebie.
Kameruńczyk zagrał kompromitująco. Praktycznie nie stworzył zagrożenia pod bramką gliwiczan. Co jeszcze gorsze - niecelnymi podaniami, które padały łupem gości, stwarzał zagrożenie pod własną bramką. Przewracanie się bez kontaktu z przeciwnikiem, bezsensowne składanie do przewrotek - takimi zagraniami napastnik podsumował swój występ.
Ławka rezerwowych:
Michał Buchalik (Lechia Gdańsk) - Arkadiusz Głowacki (Wisła Kraków), Alexis Norambuena (Jagiellonia Białystok), Sebastian Mila (Śląsk Wrocław), Edi Andradina (Pogoń Szczecin), Piotr Grzelczak (Polonia Warszawa), Cristian Omar Diaz (Śląsk Wrocław).